Maestrick
#1
Maestrick - Unpuzzle! (2011)

[Obrazek: R-7638367-1445691952-5980.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. H.U.C. 06:07   
2. Aquarela 06:57             
3. Pescador 04:45             
4. Sir Kus 01:44   
5. Puzzler 02:05                  
6. Disturbia 06:33              
7. Treasures of the World 05:49                
8. Radio Active 06:20        
9. Smilesnif 04:35              
10. Yellown of the Ebrium 06:23                 
11. Lake of Emotions 21:03        

Rok: 2011
Gatunek: Progressive Metal/Rock
Kraj: Brazylia

Skład:
Fábio Caldeira - śpiew, pianino
Maurício Figueiredo - gitara
Danilo Augusto - gitara
Renato Somera - bas
Heitor Matos - perkusja

MAESTRICK powstało w 2004 roku i dopiero w 2010 udało im się nagrać materiał na EP, który został wydany przez wytwórnię należącą do perkusisty zespołu, Heitor Matosa, Die Hard Records. Po jej ciepłym przyjęciu rok później wydany został album Unpuzzle!, którego dystrybucją poza Brazylią zajęło się już nieistniejące Power Prog Records w 2013 roku.
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać po tytułach kompozycji, większość płyty zaśpiewana jest w języku angielskim.
 
Z brazylijskimi zespołami z kręgu power metalowego bywa bardzo różnie, bo w dużej części przypadków jest to odwzorowywanie ANGRA i granie o bardzo dużej ilości gruboziarnistego cukru.
Cukru i Matosa nie uniknęli i takie kompozycje jak Pescador wydają się być niemalże obowiązkowe na każdej płycie z Brazylii.
Jest EVIL MASQUERADE (Puzzler), jest JON OLIVA w Sir Kus, jest QUEEN z ARTENSION i DREAM THEATRE w Aquarela, jak i ARTENSION z SYMPHONY X w otwierającym HUC. Dochodzi jeszcze posępność ADAGIO i SYMPHONY X w Disturbia i dziwne kontrasty, jest i coś z VOYAGER, jakiś rock w balladowym Treasures of the World.
Dzieje się tutaj dużo pomiędzy kompozycjami, ale w samym ich obrębie próbuje to być muzyka w miarę przystępna i niezbyt skomplikowana, refreny potrafią być słoneczne i udane, z bardzo dobrymi pasażami na pianinie (Aquarela). Pianino bardzo dobrze tutaj podkreśla melodie, co słychać w H.U.C. Może to nie jest poziom mistrzów jak Kuprija, Mistheria, Anderssona, ale jest to zrealizowane na wysokim poziomie i czasami szkoda, że jest tego tutaj tak mało i zamiast tego są dość nudne i nieświeże rockery pokroju Radio Active. RATA BLANCA takie rzeczy grało lepiej, o RAINBOW nie wspominając, poziomu wykonania jednak odmówić nie można i sola są na zadowalającym poziomie. Czasami jest też granie bez większej treści jak Smilesnif, ale najbardziej odstaje tutaj jazzowy Yellown of the Ebrium z klimatami flamenco i tutaj zabrakło metalu.
Eklektyzm jest tutaj ogromny i mimo solidnego poziomu wykonania ten brak spójności sprawia, że brakuje tutaj jakiegoś motywu przewodniego i konsekwencji. Jako spoiwo i podsumowanie próbuje służyć Lake of Emotions w stylu DREAM THEATRE i orkiestracjami w stylu SYMPHONY X. Typowy metal progresywny z bardzo typowymi tłami klawiszowymi, zmianami temp – przewidywalne, ale solidnie zrealizowane i co najważniejsze nie nudzi. Tylko mogło być więcej pianina i duetów wokalnych.
 
Brzmienie jest solidne, selektywne, świetnie słychać bas dzięki delikatnemu cofnięciu perkusji i miększym gitarom. Technicznie zarzucić coś trudno, ale nie jest to jakiś wysoki poziom i daleko im czy to do zespołów, które naśladują czy innych. Po prostu dobra robota.
Wokalista Fábio Caldeira również spisuje się dobrze, ale to również wokalista jakich wielu, ale nie fałszuje, głos na ciepły i trzyma się średnich rejestrów. Fałszów nie stwierdzono.
Solidny poziom wykonania, ale płyta raczej z kręgów odtwórczych i niespójnych.

Ocena: 7.3/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Maestrick - Espresso della vita: Solare (2018)

[Obrazek: R-12582078-1538037212-1568.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Origami 02:13     
2. I a.m. Living 06:29     
3. Rooster Race 06:10     
4. Daily View 02:31       
5. Water Birds 04:32     
6. Keep Trying 05:02       
7. The Seed 15:34     
8. Far West 04:31       
9. Across the River 05:12       
10. Penitência 04:48     
11. Hijos de la Tierra 07:50     
12. Trainsition 11:07    

Rok: 2018
Gatunek: Progressive Metal/Rock
Kraj: Brazylia

Skład:
Fábio Caldeira - śpiew, pianino
Renato Somera - bas
Heitor Matos - perkusja
Neemias Teixeira - instrumenty klawiszowe

Gościnnie:
Adair Daufembach - gitara

Na kolejną płytę MAESTRICK przyszło czekać bardzo długo, bo aż 7 lat. W tym czasie skład się zmienił. Niedługo po nagraniu debiutu odeszli gitarzyści, doszedł klawiszowiec i wioślarzem jest tutaj jedynie jako muzyk sesyjny Adair Daufembach. Album został wydany przez uznaną japońską wytwórnię Avalon 23 maja 2018 w Japonii, i 10 czerwca nakładem własnej wytwórni Heitora Matosa, Die Hard Records.

Muzyka się zmieniła. Nadal jest DREAM THEATER, ale SYMPHONY X zeszło już na bardzo daleki plan i są jego bardzo szczątkowe ilości. Prawdopodobnie z powodu braku gitarzystów, ale jako zamiennik jest DOMAIN w konwencji zmetalizowanego rocka, chociaż bez neoklasycznego akcentu, co słychać ewidentnie w dość przyjemnym Rooster Race. Jest wariacja (chociaż podobieństwo jest tak silne, że to równie dobrze mógł być cover) na temat HERMAN'S HERMITS w Daily View i jedyne, co odróżnia ich od oryginału to ustawienie pianina. Może i jest więcej rocka w wersji bardziej metalowej, ale naładowanego pozytywną energią Keep Trying słucha się bardzo przyjemnie. Coś ze szwedzkiej sceny i symfoniki jest w The Seed i to przyjemne 15 minut muzyki progressive rockowej i szkoda, że tych orkiestracji nie ma tu więcej, bo są wplecione bardzo dobrze w partii środkowej.
Są i kompozycje, które nie powinny się znaleźć na takiej płycie, jak SEPULTURA po Arise i SOULFLY w Penitencia. Brzmi to okropnie i to nie jest metal i przypomina mroki średniowiecza metalu. Bardzo przyjemne jest za to Hijos de la Tierra z nutą DT, podobnie jak miły dla ucha, melodyjny i dość rockowy Transition.
Tym razem muzyka jest znacznie bardziej spójna i przez większość czasu nie brzmi to jak kompilacja czy zbiór losowych kompozycji, poza fatalnym Penitencia. Perkusja podobnie jak poprzednio jest na solidnym poziomie i Matosowi daleko do bezmyślnego opukiwania zestawu. Mniej jest tym razem pianina, pewnie ze względu na nowego klawiszowca, któremu trudno coś zarzucić, ale gra poprawnie i trudno tutaj znaleźć coś wyjątkowego, bo i sama muzyka ponownie jest dość odtwórcza. Fábio Caldeira śpiewa lepiej niż poprzednio i słychać go znacznie lepiej, ale możliwe, że to z powodu jednej gitary i zmiany w brzmieniu, które stawia na jego większą ekspozycję.

Brzmienie gitary ciepłe, rockowe, formalne i raczej bardzo typowy poziom swetrkowego dopieszczenia dla tej muzyki, ale za to jest mocno wyeksponowany bas i perkusja i to zasługa Adaira Daufembacha, który odpowiadał za brzmienie ostatniej płyty HIBRIA, stąd też pewnie to wysunięcie sekcji rytmicznej.
Album niby bardziej spójny i równiejszy niż poprzednio, ale kiedy jest słabo, to niestety jest bardzo źle, a jak jest dobrze, to co najwyżej solidnie, ale raczej odtwórcze granie niż przebłysk własnego stylu. Jakiś potencjał w pianinie jest, ale tutaj jest go za mało, a można było wyciągnąć więcej.
Lepiej niż poprzednio i mam nadzieję, że następnym razem jednak więcej będzie metalu niż rocka i mniej rapowych koszmarków.

Ocena: 7.6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości