Silex
#1
Silex - Arise (2017)

[Obrazek: R-11309442-1548575028-3491.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. A Thousand Miles (Intro) 01:43     
2. Arise 05:00     
3. Metal Nation 06:07     
4. Everlasting Symphony 04:49       
5. One Evening in Paradise 05:44
6. Forevermore 03:43       
7. Somewhere in Between 05:18       
8. Cancion de amor 05:09     
9. Cry for You 04:50     
10. Cry for the Moon 06:24       
11. Standing on the Grave of Yesterday 05:33

Rok: 2017
Gatunek: Power Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Pete Klassen - śpiew
Masha - gitara
Hibiki - bas
Yosuke Yamada - perkusja

Gościnnie:
Yosisi - instrumenty klawiszowe

SILEX zostało założone przez gitarzystę Masayuki Okamura, znanego również jako Masha, w 2016 roku, zaledwie rok po zakończeniu działalności innego zespołu, CRYING MACHINE. Masha nie jest raczej zbyt znanym gitarzystą i głównie słychać o nim zaczęło być dopiero, jak dołączył po starej znajomości do HIBIKI, zespołu basisty SABER TIGER, który gra też tutaj, i w którym udzieliła się też kultowa wokalistka i gwiazda reklam, Yoko Kubota.

STRATOVARIUS i HELLOWEEN odcisnęły potężne piętno na scenie japońskiej i to słychać od pierwszych taktów Arise, jest i delikatny minimalizm szwedzki w zakończeniu METAL NATION, no i oczywiście nie mogło zabraknąć GALNERYUS w Everlasting Symphony. Zaczyna się to nie najgorzej, ale od tego momentu poziom zaczyna znacznie spadać. One Evening in Paradise bardzo rockowy, może nawet nieco Mistrza Malmsteena w tym jest, ale zabrakło neoklasycznego pierwiastka i dobrego refrenu. Somewhere in Between to typowy japoński metal bez historii, który próbuje być progresywny, Cancion De Amor jest nudną wariacją na temat zachodu. Cry for You to już bezczelna próba kopiowania GALNERYUS, nie tylko w ustawieniu gitary, ale i klawiszach Yosisi, który próbuje grać jak Yuhki. Yuhki jest tylko jeden, tak jak Syu. Najlepiej i najznośniej kopiowanie GALNERYUS wychodzi im w Standing on the Grave of Yesterday, ale to i tak raczej nic ponad solidne odtwórcze granie. Na pewno ciekawsze niż progresywne próby grania CONCERTO MOON w Cry for the Moon, w któym nie ma ani dobrego refrenu, ani melodii.

Brzmienie wykonane jest bez zarzutu i to bardzo wysoki i profesjonalny poziom, którego może pozazdrościć niejedna wielka wytwórnia, a to self-release. Świetne ustawienie sekcji rytmicznej i sama sekcja gra czasami ciekawsze rzeczy od gitarzysty. Hibiki to utalentowany basista i tutaj to słychać bardzo dobrze, a po perkusiście Yosuke Yamada też trudno było się czego innego spodziewać, bo Kelly Simonz nie współpracuje z byle kim.
Po części jest to projekt międzynarodowy, bo śpiewa tutaj Kanadyjczyk Pete Klassen, obecny basista speed metalowego STRIKER. Gdyby nie jego sprawny angielski, to po barwie można by go posądzić momentami o typowo japońskie piski, bo czasami próbuje śpiewać jak Akira Ishihara. Nie jest zły, ale może lepiej, że postanowił ograniczyć się do basu.
Misha tutaj gra dość poprawnie, czasami da bardzo dobry popis gitarowy, jak w Arise, ale czasami czuje się tak, jakby go nie było.
Dobra, choć kompozycyjnie odtwórcza i rzemieślnicza, wykonanie jednak bez zarzutu.
Potencjał jest, ale nie jest wykorzystany w pełni.
W 2019 roku z zespołu odeszli Klassen, Hibiki i Yamada i dopiero w 2020 udało się skompletować Mashy pełny skład i obecnie zespół koncertuje, ale reaktywacja CRYING MACHINE i angaż w HIBIKI mogą wskazywać, że zespół zejdzie na dalszy plan.

Ocena: 7/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości