Sorcerer
#1
Sorcerer - In the Shadow of the Inverted Cross (2015)

[Obrazek: R-6798317-1426856801-6183.jpeg.jpg]

tracklista:
1.The Dark Tower of the Sorcerer 06:21
2.Sumerian Script 07:19
3.Lake of the Lost Souls 08:31
4.Exorcise the Demon 07:32
5.In the Shadow of the Inverted Cross 05:24
6.Prayers for a King 07:09
7.The Gates of Hell 04:26
8.Pagans Dance 07:32

rok wydania: 2015
gatunek: epic heavy/doom metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Anders Engberg - śpiew
Kristian Niemann - gitara
Peter Hallgren - gitara
Johnny Hagel - gitara basowa
Robert Iversen - perkusja
oraz:
Conny Welén - instrumenty klawiszowe

Bez wątpienia można powiedzieć, że SORCERER, który powstał w roku 1988 był zespołem niesłusznie całkowitym niedocenionym. Pozostawił po sobie do momentu rozwiązania w roku 1992 kilka nagrań znanych wąskiemu kręgowi fanów epic heavy/doom i potraktowanych obojętnie przez wytwórnie płytowe. Ile jeszcze było takich zespołów w Szwecji i Europie?
Oczywiście i Hagel spełnił się w TIAMAT, i Engberg w LION'S SHARE jeszcze w wieku XX, ale potem na dość długo o nich ucichło. Chyba jednak stare sentymenty pozostały, bo w roku 2010 postanowili spróbować z SORCERER jeszcze raz, a w składzie znalazła się inna legenda szwedzkiego mocnego grania Kristian Niemann, który pożegnał się z THERION  w roku 2008. Debiut grupy przypadł na marzec 2015 i tym razem w ramach kontraktu z wielką wytwórnią Metal Blade Records. Ktoś w końcu docenił ich muzykę.

Tak, SORCERER gra ten typ epic heavy/doom metalu, który zachwyca fanów CANDLEMASS i wczesnego SOLITUDE AETURNUS. Wolne i umiarkowane tempa, podobne aranżacje pełne monumentalizmu, a zarazem swoistej lekkości, zwaliste akordy w przejściach i wniosły epicki śpiew, przy czym z pewną dozą takiego stylu, jako prezentował w CANDLEMASS Thomas Vikström. I tak dostojnie zaczynają w The Dark Tower of the Sorcerer, a potem fantastycznie rozgrywają (mocarny refren epicki!) Sumerian Script. Trzeba przyznać, że Anders Engberg wokalnie nigdzie się tak okazale nie prezentował jak w SORCERER. Grupa świetnie epatuje mrocznym klimatem w wolnej, posępnej części instrumentalnej Sumerian Script, a w najdłuższym Lake of the Lost Souls wgniatające w ziemię riffy obu gitarzystów w wolnym tempie połączone są z pięknym, pełnym epickiego żaru śpiewem. Ogień i lód to w tej kompozycji nierozerwalna jedność!
Wyborne, oniryczne i epickie sola grają tu gitarzyści na tej płycie i mają pozostawioną w tym zakresie pełną swobodę, przez co mamy niejednokrotnie przyjemny element zaskoczenia. Och, a Exorcise the Demon to numer, który z powodzeniem mógłby się znaleźć na "Chapter VI" CANDLEMASS. Świetne, a w tej wysokiej manierze śpiewania to Engberg wypada nawet lepiej, niż wtedy Vikström. Do tego doskonale wstawiony, bardzo melodyjny akcent, stanowiący kontrapunkt z ponurym fragmentem instrumentalnym. No, klimat to tu jest! Zdecydowanie bardziej w stylu CANDLEMASS z Messiahem jest mroczny i epicki In the Shadow of the Inverted Cross, z charakterystycznym dla Edlinga riffem przewodnim. Rodzajem epic/doom metalowej ballady w części wstępnej jest Prayers for a King, a potem jest już tylko heroicznie, epicko i majestatycznie w dramatycznym podniosłym stylu. Te fragmenty są jednymi z najlepszych na tym albumie, a sama kompozycja zdecydowanie zapada w pamięć. Szybszy bardziej classic metalowy The Gates of Hell jest na tej płycie trochę nieoczekiwany, ale to także udana kompozycja z wyrazistą melodią i twardo akcentowanym rytmem. Świetne przejścia gitarowe do refrenu, lżejszego, w szwedzkim rock/metalowym stylu.
I wieńczy to wszystko delikatnie rozpoczynający się Pagans Dance, rozwijający się w mocarny song doom/epic o wybornym, niepokojącym klimacie, a zarazem niezwykle melodyjny i w ciekawy sposób wsparty perkusją i gitarą akustyczną. To, co najlepsze w gatunku, jest w tej kompozycji w każdej sekundzie.

Wyborna, klarowna produkcja to atut tego albumu. Wszystkie szczegóły i niuanse są doskonale słyszalne, łącznie z dyskretnym planem klawiszowym oraz pochwalić należy ustawienie wokalisty w taki sposób, że jest jakby poza linią dwóch potężnych gitar i zupełnie nie wchodzą one na jego obszar. Godne szacunku. No, ale w końcu pracował nad tym Mistrz Jens Bogren i Mistrz Ronnie Björnström.

Jeśli CANDLEMASS zaczął grać coś trochę innego w tym czasie, to SORCERES bardzo godnie go zastąpił w kategorii true epic heavy/doom metalu.


ocena: 9,3/10

new 31.05.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Sorcerer - The Crowning of the Fire King (2017)

[Obrazek: R-11045154-1510701494-6395.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Sirens 05:13
2.Ship of Doom 09:49
3.Abandoned by the Gods 06:41
4.The Devil's Incubus 08:45
5.Nattvaka 02:34
6.Crimson Cross 06:07
7.The Crowning of the Fire King 08:34
8.Unbearable Sorrow 09:55

rok wydania: 2017
gatunek: epic heavy/doom metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Anders Engberg - śpiew
Kristian Niemann - gitara
Peter Hallgren - gitara
Johnny Hagel - gitara basowa
oraz:
Lars Sköld - perkusja
Conny Welén - instrumenty klawiszowe

W październiku 2017 nakładem Metal Blade SORCERER przedstawił swój drugi album, na którym tym razem gościnnie zagrał perkusista TIAMAT Lars Sköld. Warto wspomnieć, że w roku 2008 zagrał on także na solowej płycie Leifa Edlinga.

SORCERER przedstawił na tym LP porywający wykonaniem i melodiami epicki doom/heavy, tym razem z mniejszymi odniesieniami do CANDLEMASS niż poprzednio. Wokale Andersa Engberga są fenomenalne i w pewnym stopniu jest to nowa jakość w gatunku i coś innego niż styl Marcolina i Lowe. Niesamowity rockowy feeling na usługach grania absolutnie epickiego! Do tego natchniona, pełna niuansów gra obu gitarzystów, szczególne w solach i doskonale dopasowana do tego sekcja rytmiczna.

Sirens jest w swojej stylistyce bliski wczesnemu SOLITUDE AETURNUS i rozkwita w pełnym rozmachu refrenie, pierwszym pełnym epickiego patosu refrenie na tym albumie. W nim jest coś z ze stylu BLACK SABBATH Martin Era...
Kolos Ship of Doom rozpoczynający się od łagodnego wstępu to w konsekwencji surowa morska opowieść, akcentowana ciężkimi zwalistymi riffami obu gitarzystów i melancholijnym klimatem partii wokalnych. Ponure fragmenty z głosami Załogi to jeden z najbardziej mrocznych fragmentów tego LP. Delikatne akcenty orientalne i potężny miarowy atak gitar Abandoned by the Gods  tworzą wraz z tym niesamowicie zapadającym w pamięć  uroczystym refrenem (jaka fantastyczna hymnowa interpretacja Andersa!) kompozycję - majstersztyk gatunku epic heavy/doom. The Devil's Incubus to powolny song w stylu CANDLEMASS gdzie łączy się styl tego zespołu z czasów Marcolina i "Chapter VI" (refren!). Chóry w tle, spoken part w centralnej części, łagodne fragmenty z pełnym rockowego żaru śpiewem Andersa, polatujące ku niebu sola. Magia! Instrumentalna akustyczna miniatura Nattvaka jest pomostem do części drugiej albumu i tu od razu pojawia się kolejny ultra epicki killer Crimson Cross, rozpoczynający się od bitewnego zgiełku. Tu kroczący doom metalowy rytm zmienia się w refrenach classic epic heavy najwyższej próby, o niespotykanym ładunku metalowego heroizmu. Trudno wyjść po raz kolejny z podziwu nad maestrią interpretacji wokalnej Andersa Engberga!  
Tytułowy The Crowning of the Fire King jest przykładem na to, jak można połączyć kruszące riffy doom/heavy z łagodnymi, praktycznie prog rockowymi partiami wokalnymi i budować klimat korzystając z dalszych, misternie utkanych planów. Ogromna elegancja, ogromne wyczucie w prowadzeniu całości muzycznej narracji. A zakończenie smutne, melancholijne i refleksyjne, bo drugi kolos Unbearable Sorrow to płaczące gitary, umiejętnie zastosowanie pewnych elementów rytmiki heavy/gothic, ale przede wszystkim sięgnięcie po raz kolejny do stylu BLACK SABBATH z czasów Martina. Przepiękna w klimacie, a zarazem majestatyczna i monumentalna kompozycja.

Produkcja łączy moc gitar ze stylem "sharp & clear". Kryształowa przejrzystość, syczące blachy, głęboki bas, cudownej urody brzmienie gitar w partiach solowych. Pięknie umiejscowione partie klawiszowe, a Anders Engberg, wspaniały Anders, na miejscu centralnym jak Cesarz. Mistrzowie pracowali nad tym, bo jak inaczej nazwać takie postacie jak Ronnie Björnström (mix) i Thomas "Plec" Johansson (mastering). Jeden z najlepiej zrealizowanych albumów w tym gatunku, jaki powstał w historii.

Płyta absolutnie doskonała, bez skazy, zachwycająca w każdym aspekcie i w każdej minucie.
Czarny Brylant epic heavy doom ze Szwecji!


ocena: 10/10

new 3.06.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Sorcerer - Lamenting of the Innocent (2020)

[Obrazek: R-15443987-1591624642-3610.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Persecution 00:57
2.The Hammer of Witches 05:17
3.Lamenting of the Innocent 08:47
4.Institoris 04:53
5.Where Spirits Die 06:47
6.Deliverance 05:24
7.Age of the Damned 08:00
8.Condemned 07:12
9.Dance with the Devil 08:16
10.Path to Perdition 08:00

rok wydania: 2020
gatunek: epic heavy/doom metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
 Anders Engberg - śpiew
Kristian Niemann - gitara
Peter Hallgren - gitara
Justin Biggs - gitara basowa
Richard Evensand - perkusja
oraz
Conny Welén - instrumenty klawiszowe

W nieco zmienionym składzie SORCERER przystąpił do nagrywania swojej trzeciej płyty, bo pojawiła się nowa sekcja rytmiczna - Justin Biggs (ex REVOLUTION RENAISSANCE) i Richard Evensand (między innym w swoim czasie w TIAMAT), a Hagel skoncentrował się na kompozycjach. Płyta została oczywiście wydana ponownie przez Metal Blade Records w końcu maja 2020 roku.

Fenomenalny album poprzedni mocno rozbudził apetyty na epic heavy/doom najwyższych lotów także teraz.
Początek jest godny roku 2017 i The Hammer of Witches rozpoczyna się znakomicie od ultra klasycznego motywu a la CANDLEMASS. A Anders Engberg jak zwykle w wyśmienitej formie i gitarowe sola dewastujące w klasycznym stylu! Ostre partie wokalne mieszają się z łagodnymi. Moc! Długi, rozbudowany utwór tytułowy pojawia się tym razem wcześnie, ze słuchowiskowym wstępem i jest ponuro i tajemniczo. Powolne kruszące akordy z długimi wybrzmiewaniami i posępny melodyjny monumentalizm towarzyszy już do końca Lamenting of the Innocent. Jeszcze jeden wspaniały łagodny refren w kolekcji SORCERER i po raz kolejny niesamowity popis wokalny Andersa. Zwarty i mocny Institoris, to ten mroczny chłód i niepokój jaki emanował z kompozycji SORCERER na debiucie, ale i tu ten mrok rozprasza nieco lżejszy refren. Znów gdzieś echa BLACK SABBATH Martin Era, ale i SOLITUDE AETURNUS z najdawniejszych czasów. Zniszczenie! A Where Spirits Die to smutek i nostalgia w dramatycznej oprawie gitarowej, to nokturn i elegia w jednym. Bardzo poruszające, bardzo plastyczne w artystycznym wyrazie. I piękna niespodzianka w Deliverance. Tak, to śpiewa Johan Längquist, pierwszy i aktualny wokalista CANDLEMASS. Pełen bezbrzeżnego smutku song z gitarami akustycznymi i smyczkami (Svante Henryson, niegdyś basista w ekipie YNGWIE MALMSTEEN) i drugim głosem Andersa... Takie cudowne w tym łagodnym smutku... Potem jednak atak przypuszczają kruszące miarowe gitary i pełen tajemniczości wokal Andersa Engberga o ogromnym zasięgu i ponura opowieść Age of the Damned eksploduje w kapitalnym pełnym rozmachu i przestrzeni refrenie. Co za refreny, co za refreny na tej płycie! I są dzwony! Nareszcie są dzwony i łagodne chóry w Condemned, który jest kompozycją nieco lżej zaaranżowaną w stylu brytyjskich Mistrzów gatunku. Wielka elegancja i spokój tchnie tego utworu, choć są i momenty bardziej energiczne. Wstrząsający początek symfoniczny Dance with the Devil prowadzi do kolejnej morderczej serii kruszących riffów, łamanych przez perfekcyjny rockowy śpiew Engberga i tu mix mocy i łagodności jest perfekcyjny! Doskonała narracja w środkowej części i finezyjne zagrania gitarzystów w solach.
I dzieło wieńczy przepełniony epickim patosem Path to Perdition z przecudownej urody dialogiem gitarzystów na początku.
Moc rażenia zwalistych heavy/doomowych akordów ogromna, co więcej z towarzyszeniem wysublimowanego głębszego planu klawiszowego. No i ten refren, szkoda że już ostatni na tej płycie. Magia!

Mix i mastering to Ronnie Björnström i Conny Welén, i sound bez wątpienia jest równie wyborny jak ten z roku 2017. Mocarne gitary, wyrazisty bas, odpowiednio głośna perkusja. Perfekcyjne umiejscowienie wokalu pomiędzy gitarami na planie wysuniętym i znowu Imperator Anders Engberg na Tronie.

Niesamowita seria SORCERER ma swój ciąg dalszy. Absolutnie genialna płyta!
Ta ekipa ze Sztokholmu to obecnie niekwestionowani królowie epickiego heavy/doom metalu na świecie.


ocena: 10/10

new  3.06.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Sorcerer - Reign of the Reaper (2023)

[Obrazek: 1171747.jpg?5037]

tracklista:
1.Morning Star 06:34
2.Reign of the Reaper 06:29
3.Thy Kingdom Will Come 05:02
4.Eternal Sleep 06:34
5.Curse of Medusa 05:03
6.Unveiling Blasphemy 06:24
7.The Underworld 04:33
8.Break of Dawn 06:27

rok wydania: 2023
gatunek: heavy metal/ doom metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Anders Engberg - śpiew
Kristian Niemann - gitara
Peter Hallgren - gitara
Justin Biggs - gitara basowa
Richard Evensand - perkusja

Każdy kolejny album SORCERER to bardzo ważne wydarzenie muzyczne. Także premiera czwartej płyty, którą Metal Blade Records wyda jutro, 27 października 2023.

Coś się zmieniło. Morning Star to bardzo interesująca kompozycja, ale mało mająca wspólnego z epic doom metalem. Piękny romantyczny refren byłby ozdobą na płycie EVERGREY, tu jednak zaskakuje. A motoryka zwrotek przypomina tę z BLACK SABBATH Martin Era i zresztą takich odniesień do BLACK SABBATH jest tu dużo więcej, jak chociażby Reign of the Reaper. Żywy, zresztą muzycznie znakomity przykład z estetyki "Tyr". Może trochę więcej mroku w zwrotkach, może więcej jakby progresywnej estetyki w części instrumentalnej. I nie do końca tu potrzebna partia z growlem. Taki atmosferyczny metal o powszednim charakterze...
Doomowe momenty się przeplatają z bardzo klasycznym epickim heavy metalem w Thy Kingdom Will Come i znowu BLACK SABBATH z końca lat 80tych i układny, dostojny, gładki refren wysokiej klasy. Jest na tej płycie i taki po prostu dobry, melodyjny heavy metal Eternal Sleep w poetyckim stylu z pewnymi elementami doom, ale to tylko pewna liczba dłuższych wybrzmiewań gitarowych i nic ponadto. Mało to odkrywcze jak na SORCERER. I bardzo, bardzo przeciętny Curse of Medusa i tu ani te romantyczne refreny, ani te chóralne wstawki o mroczniejszym charakterze nie robią wrażenia. Ta centralna część albumu jest zresztą najsłabsza i także Unveiling Blasphemy, choć mroczniejszy, jako całość to mało oryginalny i znowu gdzieś wchodzący na obszary CANDLEMASS z końca lat 90tych, mimo pozorów większej przystępności. Heavy metal The Underworld miejscami się zbliża do epic doom, ale to sekundy, a w pozostałej części to poprawny tradycyjny heavy metal, jaki w Szwecji grają zespoły tylko dalszego planu. Doom metal epicki w czystej  formie pojawia się dopiero na końcu Break of Dawn i pewnie gdyby tak grali tu cały czas, to ta płyta by się obroniła jako bardzo dobra. A tak... no cóż...

Znakomicie to wszystko zaśpiewał Anders Engberg, on tu nadaje ton atmosferze, natomiast sola gitarowe często są jakby z zupełnie innej płyty, na przykład którejś CANDLEMASS z Björnem Flodkvistem i to jest za mało wyraziste, za mało podkreślające niewątpliwy heroiczny i epicki charakter większości utworów.
Mix i mastering wykonał ponownie Ronnie Björnström, ale tym razem to brzmi wszystko bardziej miękko, a perkusja zrealizowana z kolei przy współpracy Mike Weada może budzić określone kontrowersje. Mnie takie jej brzmienie nie bardzo odpowiada.
Trudno powiedzieć, czy SORCERER uznał, że grał do tej pory muzykę zbyt hermetyczną i niszową i postanowił się "otworzyć" na szerszą rzeszę słuchaczy, czyli także tradycyjnego heavy metalu i lżejszego klasycznego heavy/doom. Wyszło to poniżej oczekiwań i na pewno nie jest to album na światowym poziomie wszystkich poprzednich wydawnictw. Do tej pory królowali, teraz po prostu gdzieś przemykają w peletonie.


ocena: 7,5/10

new 26.10.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Metal Blade Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości