Dimlight
#1
Dimlight - Obtenebration (2009)

[Obrazek: OC0yNTM4LmpwZWc.jpeg]

Tracklista:
1. Preludium (Intro) 03:55     
2. Dimlight 06:08     
3. Path of Ritual: Part 1 Confession 04:12     
4. Path of Ritual: Part 2 The Demon 01:53     
5. Absense of Light 05:24     
6. Dark Emotion 04:57     
7. R.I.D. 04:32     
8. Lost in a Dream 03:21     
9. Death Premonition 05:18     
10. Requiem 03:30     
11. Postludium "Θ" (Outro) 03:58

Rok wydania: 2009
Gatunek: Symphonic Gothic Metal
Kraj: Grecja

Skład:
Sanna Salou - śpiew
Invoker (Peter Miliadis) - gitara, śpiew
Makis (Efthimis Papanikos) - bas
Daffy - perkusja
Dar (Darien Stuhni) - instrumenty klawiszowe


DIMLIGHT założone zostało w 2006 roku przez Petera Miliadisa i Efthimis Papanikos, którzy postanowili ukryć się pod pseudonimami. Jakiś czas później do grupy dołączyła wokalistka Sanna Salou i klawiszowiec Darien Stuhni.
Album został wydany przez świeżo powstałą wytwórnię Emotion Art Music 23 października 2009 roku.

Znakomicie zostało tutaj dobrane brzmienie, surowe i typowe dla Grecji, jednocześnie pełne ciepła dzięki klawiszom i znakomitemu śpiewowi Sanna Salou, która jest pełna pasji i niemal anielskiemu głosowi. A przecież mastering został wykonany w Szwecji pod okiem mistrza Peter In de Betou.
DIMLIGHT prezentuje tutaj przekrój gothic metalu przełomu wieków, kiedy ten gatunek dopiero się rozwijał i jest tutaj brutalne ostrze debiutu TRISTANIA już w Dimlight, ale jest też coś z dramaturgii wczesnych albumów CRADLE OF FILTH, w tym w narracjach i takie skojarzenia przywołuje Dark Emotion, ale i sama realizacja orkiestracji na całym albumie, które są nieodłączną częścią muzyki i znakomicie podkreślają melodie, refreny i emocje, jakie powinny temu towarzyszyć, ale jest też tutaj surowość wczesnych albumów NIGHTFALL, które słychać w ostrych i chłodnych Path of Ritual. Muzyka ambitna jak na debiutującą grupę i dobrze przemyślana, ale można odnieść wrażenie, że jednak momentami zbyt złożona i niepotrzebna jest tutaj próba stworzenia jakiegoś konceptu, wplatając w to wszystko dużą ilością przerywników, które zajmują prawie 10 minut na tej ogólnie trwającej 47 minut płycie.
Orkiestracje są rewelacyjne, tak jak aranżacje dalszych planów i same melodie i kwintesencją tego albumu i stylu DIMLIGHT jest absolutnie genialny R.I.D. To jeden z refrenów, które na wieki zapadają w pamięć i wieloplanowość tej kompozycji jest imponująca i należą się wyrazy uznania. Jest moment delikatności w Lost in a Dream i tutaj przebija się SIRENIA, ale to jest już muzyka tylko poprawna i już nie tak porywająca, podobnie jak przekombinowany Death Premonition.
Nie mam też pewności, czy perkusja czasem nie jest dobrze zamaskowanym automatem. Momentami brzmi dość sterylnie i mechanicznie, ale może Daffy ma po prostu taki styl.

Bardzo dobre brzmienie i wysokiej klasy wykonanie niestety nie przełożyły się na popularność w tamtym czasie. Może z powodu wtedy nowego albumu EPICA, a może słabej promocji wytwórni, która niedługo potem przestała istnieć, ale zainteresowanie zespołem wzrosło w późniejszych latach.
Może i ze skazami, ale to bardzo dobry album z muzyką czystą i klasyczną gatunkowo.


Ocena: 8.1/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości