Avelion
#1
Avelion - Illusion of Transparency (2017)

[Obrazek: R-11853407-1527409412-3864.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fading Out 04:46     
2. Echoes and Fragments 04:31     
3. Burst Inside 03:44     
4. Derailed Trails of Life 04:38     
5. Falling Down 05:30     
6. Innocence Dies 03:11     
7. Waste My Time 04:03     
8. Open Your Eyes 03:39     
9. Ain't No Dawn 04:47     
10. Never Wanted 04:16     
11. Echoes and Fragments (The Algorithm Remix) 04:01    

Rok wydania: 2017
Gatunek: Progressive Melodic Metal
Kraj: Włochy

Skład:
William Verderi - śpiew
Leonardo Freggi - gitara
Danilo Arisi - bas
Alessandro Ponzi - perkusja
Oreste Giacomini - instrumenty klawiszowe

AVELION z Parmy długo pozostawał w cieniu włoskiej sceny metalowej. Działał od 2008 roku, od 2011 starał się materiałem zainteresować jakąś wytwórnię, jednak bez odzewu. Po dwóch EP, dopiero w 2017 roku udało im się zrealizować swój sen o debiutanckiej płycie, nakładem włoskiego Revalve Records.

Na szczęście nie jest to progressive metal w tradycji VISION DIVINE, dużo LABYRINTH też tutaj nie ma, jest więcej rockowego ducha ADRAMELCH, największy nacisk jest jednak na zespoły zagraniczne. Jest i coś z AWAKE, z RED CIRCUIT w aranżacjach symfonicznych, najwięcej chyba jest VOYAGER w Fading Out, jeszcze więcej w Echoes and Fragrance. Inne zespoły zaznaczają delikatnie swoją obecność dalej, w Burst Inside jest coś z AWAKE i RED CIRCUIT właśnie.
Bardzo dobry jest Derailed Trails of Life w swoim odhumanizowaniu i matematycznej, mechanicznej i bezlitosnej precyzji i chłodnym minimalizmie VOYAGER. Świetny duet wokalny, bardzo dobrze podkreślona melodia, wybornie to jest poprowadzone. Obligatoryjnie jest LABYRINTH w zabójczym i pędzącym Falling Down, który gościnnie został wzbogacony o gitarę Olafa Thörsena i taka dynamiczniejsza odmiana zapobiega monotonii, jaka towarzyszy wielu płytom progresywnym. Od tego momentu jednak muzyka jakby nieco mętnieje, są echa ADAGIO i ADRAMELCH w Innocence Dies, w Waste My Time za dużo jest VOYAGER i to zaczyna być już progressive metal nieco powszedni. Solidny, ale jednak zbyt wtórny. Lepiej się prezentuje bardziej gitarowy i bogatszy w aranżacje Open Your Eyes z refleksyjnym klimatem. Ain't No Dawn jest tylko dobry i tutaj sytuację ratuje solo, bo refren jest niestety bardzo przeciętny i takie rzeczy AWAKE grało lepiej. Bardzo dobry jest wieńczący album podniosły, spokojny Never Wanted. Zakończenie, jakiego można oczekiwać po bardziej metalowych płytach VOYAGER.

Produkcja prosto z Domination Studio, selektywna, mocna i czysta, podobna do tego, co miało VOYAGER, tylko mocniej i z bardziej podkreśloną sekcją rytmiczną, jak to bywa u Simone Mularoniego zresztą.
Freggi gra dobre sola, jednak jest ich trochę mało, Verderi to bardzo dobry wokalista i świetnie czuje się w tym repertuarze i bardzo miło się go słucha. Ciepły, mocny głos, stworzony do takiej muzyki. Może trochę za mało jest tutaj kompozycji bardziej dynamicznych, przez co album wydaje się nieco zbyt mechaniczny i odhumanizowany, ale nie znaczy to, że są one złe. Album zagrany równo i dobrze przemyślany. Tylko jednak może za dużo VOYAGER.
Falling Down pokazuje, że mogą grać ciekawiej i ze znacznie bogatszymi aranżacjami. Na pewno więcej takiego ożywczego grania by nie zaszkodziło, a na pewno by przełamało monotonię.
Album został ciepło przyjęty i zespół odniósł sukces, w 2020 roku z zespołu odszedł William Verderi i zespół pozostał bez wokalisty, jak twierdzi zespół, prace nad kolejną płytą trwają.
Co z tego będzie zobaczymy, debiut w każdym razie jest obiecujący.

Ocena: 7.9/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości