Syrus
#1
Syrus - Tales of War (2017)

[Obrazek: R-11445443-1516467495-9562.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Blitzkrieg 05:21
2.The Hunt 07:00
3.Unbroken Rhymes 05:08
4.City of the Sky 04:50
5.Thru Knights Eyes 05:10
6.Midnight Chimes 05:10
7.Tales of War 06:34
8.Demonracer 03:11
9.Mirror Mirror 04:54

rok wydania: 2017
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Geoff Dee - śpiew
John Castilleja - gitara
Albert Berlanga - gitara
Lawrence Lobitz - gitara basowa
Tony Ramos - perkusja

SYRUS należy do najstarszych amerykańskich grup power metalowych, bo powstał jeszcze w roku 1983 w San Antonio w Teksasie. Działał bez większego powodzenia z niewielką przerwą do roku 1990 i jak większość ekip z lat 80tych zniknął wówczas ze sceny z powodu pojawienia się innych gatunków, który klasyczny USPM zepchnęły głęboko w cień. Gdy jednak nastąpił w XXI wieku renesans stylu, to SYRUS reaktywował się w roku 2015 w niemal oryginalnym składzie i z nowym wokalistą Geoffem Dee na nowo nagrał swoje stare kompozycje z pierwszego okresu działalności. Album wydany został początkowo nakładem własnym w styczniu 2017, a we wrześniu pojawiła się ostateczna, zremasterowana wersja nakładem No Dust Records.

SYRUS gra power metal heroiczny i epicki w tradycji MANILLA ROAD, choć w bardziej power metalowej wersji prezentowanej niegdyś przez EXXPLORER czy GRIFFIN, z dużym nastawieniem na melodie oraz pewnymi elementami progresywnymi. Tych nie ma jednak zbyt wiele i zasadniczo to zaznacza się w dłuższych, bardziej rozbudowanych partiach instrumentalnych, wypełnionych demonicznymi i apokaliptycznymi solami gitarowymi obu gitarzystów, jak w porywającym instrumentalnym Demonracer. Czasem przeradzają się one w gitarowe pojedynki, przecinające heroiczne, pełne ekspresji, ale zazwyczaj monumentalnie podane epickie opowieści. Opowiada je Geoff Dee stylem typowym dla amerykańskiego USPM, z wysokimi zaśpiewami, i czasem przypomina innego, bardziej znanego Geoffa... Dobre tempa, szybkie, ale bez pędzenia do przodu bez sensu, bardzo dobra, dostosowana do wszystkiego jak należy sekcja rytmiczna, która nie jest tu zbyt mocno eksponowana. Bardzo dobrze wypada już na początku Blitzkrieg, ale kolejny The Hunt jest jeszcze lepszy i dumnie galopuje, a melodia jest niezwykle epicka i przypomina te wyważone najlepsze numery amerykańskie z lat 80tych, nastawione na emanowanie epickim, rycerskim klimatem.
W rytmice, poza wymienionymi wcześniej zespołami, nawiązują czasem do debiutu TITAN FORCE i to słychać w doskonałym, zagranym z dużą ekspresją Midnight Chimes. Umiejętnie zmieniają tempa z wolniejszych na szybsze w ciekawym Unbroken Rhymes i tworzą klimat typowy dla MANILLA ROAD w epickim City of the Sky. Niezwykle udaną melodię ma dostojny, ale zagrany szybko Thru Knights Eyes i to taka kwintesencja stylu USPM z lat 80tych.
Tytułowy Tales of War z klimatycznym wstępem przeradza się w zdecydowany, ale dosyć chłodny epic power metal i to jest dobra kompozycja, z jednymi z najlepszych na płycie partiami wokalnymi, ogólnie jednak na tle innych wydaje się mniej interesująca, także w partii instrumentalnej. Za to Mirror Mirror jest wyśmienity z potężnymi atakami perkusji i gitar i przypomina natarcia z debiutu HEXX czy LIEGE LORD. Wyborne zakończenie płyty!

Sound jest klasyczny dla USPM i dobrze, że remastering nie poczynił w ogólnym brzmieniu zbyt nowoczesnych zmian. Bardzo dobrze się stało, że SYRUS zdecydował się wrócić, bo jest to zespół wysokiej klasy. Obecnie działa nadal, przy czym w nieco zmienionym składzie, z nowym wokalistą Alfredem Pena i basistą Danny Jimenezem.


ocena: 8,5/10

new 26.08.2020 
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości