Dreamstoria
#1
Dreamstoria - Dreamstoria (2012)

[Obrazek: R-10804906-1504597428-6658.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Burning Love 04:53     
2. Go! 03:36     
3. Nightless Night 04:56     
4. Goddess in My Eyes 04:23     
5. Ride on Time 03:12     
6. Another Way 04:31     
7. On and On 03:37     
8. Listen to My Heart 03:22     
9. Never Ever Say Goodbye 03:55     
10. Fly Away 04:13 

Rok wydania: 2012
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Leo Figaro - śpiew
Masaaki Watanuki - gitara, bas
Shingo Uchida - perkusja

Leo Figaro to dość aktywny multiinstrumentalista i wokalista, udzielił się w wielu zespołach i projektach solowych, kolejnym był założony w 2012 roku DREAMSTORIA i dołączyli do niego bliżej nieznani muzycy. Spiritual Beast bez większych oporów wydał debiut zespołu 26 września 2012 roku.

Wyszedł dość typowy materiał z pogranicza j-rocka i melodic heavy metalu, opartego na patentach słyszanych już w wielu zespołach zagranicznych, jak Burning Love w tradycji brytyjskiej i uroku MAGNUM, minus klawisze oczywiście i w japońskim wykonaniu. Czasami zagrają coś szybszego jak Go!, w większości są to raczej kompozycje wolniejsze, z solidnymi melodiami jak Nightless Night, ale jednak wtórnymi. Watanuki gra sola bardzo skromne, melodie raczej proste, ale to płyta Figaro,  w większości przez niego skomponowana, to ten fakt raczej nie dziwi. Goddess in My Eyes przypomina przesłodzony, wolniej zagrany SEVEN SEAS, choć nie aż nośny. To jest przyjemne, słoneczne w Another Way i tu jest coś z rockowego GALNERYUS, oczywiście nie na takim poziomie i jest i amerykański rock On and On z niezłym, choć oszczędnym solem. Listen to My Heart trudno coś zarzucić, bo to solidna i znana melodia z niezłym solem i bardzo dobrze prowadzącym to wszystko basem i Leo Figaro, który słychać, że bawi się dobrze. Zaczynają grać nieco żwawiej we Fly Away i szkoda, że właśnie tak żywo nie grają tutaj częściej, bo w większości można odczuć wrażenie, że to kompozycje raczej wolniejsze, nieco wzmagające poczucie monotonii.

Leo Figaro nie pracuje z byle kim i za mix i mastering odpowiada Dennis Ward i sam nie wiem, czy przypadkiem może mi nie umknęło, że to miało być w stylu KROKUS czy PINK CREAM 69, granie lekkie, rockowe i naiwne. Solidne i tradycyjne, może nawet aż za bardzo.
Taka muzyka jest trudna i dość niewdzięczna, skierowana raczej do małego grona odbiorców, konkretniej do fanów takich zespołów, które składają hołd tuzom, bo to muzyka niewinna, ale dla wielu, szczególnie tych, którzy oczekują grania szybkiego i ożywczego, może być w większości męcząca. Głównie dlatego, że to są ramy, które muzyków dość ograniczają i nie mogą za bardzo wyjść poza schemat, przez co brzmieć to może mechanicznie, momentami nawet od strony wokalnej.
No ale Leo Figaro jest w formie i jak komuś go mało albo nie ma nic przeciwko cukrowi eksportowemu tylko pakowanemu w Japonii, a wyprodukowanemu poza nią, to może czas spędzić dobrze.
Fanom szybszego grania z udziałem Figaro zaleca się pozostanie przy MINSTRELIX.

Ocena: 7/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Dreamstoria - Dreams Never End (2017)

[Obrazek: R-10804968-1504597603-5743.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Tell Me 04:50     
2. I Live My Life for You 05:12     
3. Through the Fire 04:34     
4. Crying in the Shadows 04:21     
5. Just Believe. It's True! 03:51     
6. Don't Let Me Down 05:03     
7. It's Gonna Be All Right! 04:45     
8. Sacrifice 04:00     
9. From Your Heart 04:32     
10. Never 04:16     
11. Long Way to Go 04:31     

Rok wydania: 2017
Gatunek: Melodic Heavy Metal
Kraj: Japonia

Skład:
Leo Figaro - śpiew
Masaaki Watanuki - gitara
Toshiyuki Sugimori - bas
Shingo Uchida - perkusja

Po występach w DRAGON GUARDIAN, powrocie do MINSTRELIX i MARCHEN STATION, Leo Figaro postanowił powrócić do swojego solowego projektu DREAMSTORIA. Udało się pozyskać zainteresowanie młodej wytwórni Walkure Records i 8 marca 2017 roku pojawił się kolejny album.

Poprzednia płyta była raczej wariacjami na temat zagranicy, tutaj jest więcej LOUDNESS i ANTHEM z nutą AZRAEL, ale w wersji bardziej stonowanej i przede wszystkim zagrane bardziej metalowo i żywo od debiutu. Jest też mniej mechanicznie, jednak nadal to muzyka schematyczna, która oferuje niewiele nowego, poza bardzo dobrą formą Leo Figaro, którego energia tym razem ożywia kompozycje. Tell Me to tradycyjny dla Japonii melodic metal nieco zapatrzony w zachód, jednak jest ta lekkość i słodycz typowa dla Nippon. Śladu oryginalności ani w I Live My Life for You, ani w Just Believe, it's True!, ale nie zmienia faktu, że słucha się dobrze tej japońskiej, pozytywnej energii. Bardzo dobrze wyszły Through the Fire, w którym Leo Figaro wszystko prowadzi świetnie i zagrane jest to z przekonaniem, do tego ozdobione jest to bardzo dobrym solem i Crying in the Shadows, które ubogaca tło klawiszowe. Przyjemny, nostalgiczny klimat.
Don't Let Me Down to typowy, bezbarwny rocker, który przebija typowy It's Gonna be All Right! i po balladzie taka kompozycja w średnich tempach występuje w większości przypadków. Sacrifice z ornamentacjami klawiszowymi i orkiestracjami zdradza chyba chęć powrotu do MINSTRELIX, From Your Heart to typowa japońska "podniosłość", bardzo naiwna, ale niewinna pieśń pojednania. Never to ciężkostrawny j-rock i raczej skierowany do fanów LOUDNESS, ale warto poczekać do końca. Long Way To Go to MAGNUM w wydaniu japońskim i to bardzo ładna ballada, w której Leo Figaro błyszczy. Może i gitara z klawiszami wygrywają typowe rzeczy, ale jak ładnie i autentycznie w słodyczy jest to zrobione i poprowadzone. Bardzo ładne zakończenie, dopięte udanym solem.

Produkcja jest miękka, przyjazna, ciepła i typowo japońska, nie ma tej suchości zachodu Dennisa Warda płyty poprzedniej, co znacznie podwyższa przystępność tego albumu. Takahiro Hashimoto nie zawiódł, ale chyba jeszcze złe brzmienie mu się nie zdarzyło. Delikatnie, selektywnie, dobrze słyszalny bas, bez ogromnej, niezajętej przestrzeni, dzięki czemu udaje się ukryć schematyzm i wtórność.
Leo Figaro śpiewa znacznie lepiej, Watanuki dostał nieco większą swobodę, jeśli chodzi o gitarę, ale to może też zasługa tego, że tym razem nie nagrywał partii basu, tylko Figaro ściągnął Toshiyuki Sugimori z MINSTRELIX. Fajerwerków od strony technicznej tutaj nie ma, ale nie o to tutaj chodzi.
To ma być muzyka prosta, przebojowa i prosta, i taka też jest.
Mimo nagrania ciekawszego albumu, zaledwie 2 tygodnie po premierze Leo Figaro postanowił rozwiązać zespół i skupić się całkowicie na działalności w MINSTRELIX, które obecnie powoli pracuje nad materiałem na kolejny album.

Ocena: 7.6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości