Shell Shock
#1
Shell Shock - Die For Allah (1989)

[Obrazek: R-4343750-1362324370-8730.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Ayatollah 04:50
2.Nail You Down 01:58
3.Solitaire 02:53
4.Knock Out 02:17
5.An Eye for an Eye 02:38
6.Dog-tag Boogie 02:37
7.(I Don't Believe in) Fairy-tales 02:27
8.Fired Up 02:59
9.Mr. President 04:09
10.Kick Below the Belt 03:25
11.Barfly 04:07

rok wydania: 1989
gatunek: heavy metal/rock'n'roll
kraj: Belgia

skład zespołu:
Dr. Moonshine (Koen Jozef Jerome Temmerman) - śpiew, gitara basowa
Ion "Lightning" Toyton (Danny Remy Antoine Van Poucke) - gitara
Umsi Bumsi (Tim René M Suttels) - perkusja


Czy KILLER to najbliższy MOTORHEAD band z Belgii i Europy Zachodniej?

Oczywiście, że nie. Najdoskonalszym pod każdym względem naśladowca ekipy Kilmistera był belgijski SHELL SHOCK z Ghent  z gitarzystą Dannym Van Poucke (czyli Ion Toyton z THUNDERFIRE). Kariera tego założonego w roku 1987 bandu była krótka i zakończyła się szybko po nagraniu jedynej płyty w Holandii. Trzech panów z Flandrii zaprezentowało swój jedyny winylowy LP w roku 1989 nakładem zupełnie nieznanej wytwórni Alcatraz, a tytuł tej płyty i pierwsza kompozycja Ayatollah w dobie obecnej pewnie by wywołały w pewnych kręgach święte oburzenie. Ach, te szczęśliwe lata 80te...

W sumie akurat ten pierwszy numer to nic specjalnego, najlepsze zaczyna się dopiero potem i głównie wtedy gdy startują na wielkiej szybkości i grają zupełnie tak jak MOTORHEAD za czasów pierwszego klasycznego składu i staje przed oczami LP "Overkill", bo cóż innego? Ale tylko, bo i "Ace Of Spades" gdy się słucha trwającego poniżej dwóch minut Nail You Down. Momentami są po prostu nie do odróżnienia od Brytyjczyków, grają wybornie, z pasją, werwą i niezachwianym przekonaniem prowadzone basem dewastujące szybkie Knock Out i (I Don't Believe in) Fairy-tales. Co za nieprawdopodobna energia emanuje z bliskiego stylowi z "Iron Fist" Fired Up ! Zadziwiające... I z tej samej kategorii mknący z szybkością światła niezwykle bujający długimi wybrzmiewaniami gitary Kick Below the Belt. Ponad trzy minuty i tyle się tu dzieje a gitara szaleje! Danny Remy Antoine Van Poucke gra w stylu Clarke'a i gra podobnie porywające sola, a bas to absolutnie bas Lemmy'ego i są po prostu nie do odróżnienia. Głosowo zresztą też i potwierdzam to jako fan MOTORHEAD od dekad, wielu dekad.
Grając wolniej są MOTORHEAD w wybornych, chłodnych i chropawych Solitaire oraz leniwie prowadzonym gitarą An Eye for an Eye (ach, jakie tu są piękne ozdobniki!). Jaki fenomenalny refren posiada niewinnie i dosyć topornie rozpoczynający siię Mr. President. No, od pewnego momentu po prostu tu hipnotyzują. I to solo gitarowe! Na paliwowych nitro dopalaczach  dokańczają ten numer!
Dwa razy grają miażdżące, mordercze zmetalizowane boogie, jakimi zawsze MOTORHEAD zachwycał i oni też zachwycają w Dog-tag Boogie i Barfly na sam koniec. Zniszczenie! Zniszczenie!


Produkcja mogłaby być uznana za kiepską, gdyby nie chodziło o Motorhead Metal. Jest idealna i tu współpraca belgijsko-holenderska  okazała się niebywale owocna. Może nawet i lekko rozmyty sound basu jest lepszy, niż na pierwszych albumach MOTORHEAD w wersjach winylowych.
SHELL SHOCK przemknął jak Duch na Harley'u i zniknął, pozostawiając killerskie tracki i dym spalin. Podobnie udane albumy z tego rodzaju naśladownictwem stylu MOTORHEAD pojawiły się dopiero w XXI wieku i chyba jednak nikt nie potrafił tak jak Belgowie oddać niesamowity klimat piwno-motocyklowego święta chuligańskiego zmetalizowanego rokendrola.
Moc! Barfly!!!


ocena: 9,7/10

new 27.09.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości