Hrom
#1
Hrom - Legend Of Powerheart: Part I (2015)

[Obrazek: R-7981248-1452870280-9941.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Powerheart 03:34
2.Citadel of Heroes 05:43
3.Hellhound 04:56
4.Virtues Decay 06:22
5.Savior 06:22
6.Ancient Scrolls 04:07
7.Time Diamond 04:27
8.Power of the World 05:06
9.Terminal Velocity 05:55

rok wydania: 2015
gatunek: power metal
kraj: Kanada

skład zespołu:
Jan Loncik - śpiew, perkusja
Matt Ries - gitara
Alex Langill - gitara
Shawn Vincent - gitara basowa


HROM powstał w Calgary w roku 2008 jako jednoosobowy projekt wokalisty i perkusisty Jana Loncika, pochodzącego ze Słowacji. Pierwsze nagrania zostały opublikowane na kilku wydawnictwach w roku 2009 po czym w 2012 HROM przekształcił się w grupę o pełnym składzie. Przełomowym momentem było wydanie w kwietniu 2015 nakładem własnym płyty "Legend Of Powerheart : Part I". Loncik jest nieodłączną częścią sceny Calgary, rozsławionej w ostatnich latach przez dewastujące potwory TRAVELER i RIOT CITY. Zresztą w swoim czasie grał on w TRAVELER, a Matt Ries z tej ekipy jest stałym członkiem HROM od roku 2012.

Muzyka HROM jest jednak bardziej zbliżona do do głównego nurtu heroic fantasy melodic power metalu iw tej kategorii należy ją rozpatrywać. Jest to także klasyczna dla Kanady mieszanka stylu amerykańskiego, sięgającego lat 80tych i europejskiego wykrystalizowanego w początkach XXI wieku.
Kompozycje są stosunkowo proste, po części w tempach speed metalowych, ale zasadniczo do typowego speed metalu daleko i jedyną cechą wspólną z EXCITER jest to, że Loncik gra na perkusji i śpiewa, nie najgorzej zresztą, z udanymi typowo amerykańskimi ekstatycznymi wysokimi zaśpiewami od czasu do czasu. Dobre, nośne utwory Powerheart,  Hellhound, czy Terminal Velocity stanowią solidny zasadniczy fundament tego albumu. W środkowej części albumu znalazły się dwie kompozycje dłuższe. Virtues Decay momentami jest nieco monotonny w tym głównym powtarzalnym motywie, jednak refren jest po raz kolejny bardzo udany, podobnie jak ciepłe melodyjne solo Riesa. Dobry, ale niczym specjalnie się nie wyróżniający jest utrzymany w średnio szybkim tempie Savior.
Na pewno do najlepszych należy Citadel of Heroes z wyborną melodią i doskonałą robotą gitarzystów, a refren w tym numerze to rzeczywisty i realny hit w tradycyjnym rycerskim stylu. Do tego należy dodać również twardo zagrany, ale bardzo melodyjny w gitarowych ozdobnikach Ancient Scrolls, przypominający nieco podobne utwory SKELATOR, z heroicznym refrenem z europejskim stylu. Swobodnie i zwiewnie odegrany został szybki i pełen energii Power of the World, z mocno zarysowanym chóralnym refrenem, który zdecydowanie zapada w pamięć od razu. Świetne, brawurowe sola gitarzystów! Łagodniejszy, ale zarazem dramatyczny song Time Diamond  o cechach semi ballady epickiej jest niezły, choć może nieco delikatniejszy śpiew byłby tu bardziej na miejscu.

Pewne zastrzeżenia budzi tu produkcja. Głębsza gitara byłaby bardziej na miejscu, choć akurat kanadyjskie zespoły melodic power często stosują taką ostrzejszy a zarazem nieco rozmyty sound gitary, jednak perkusja zdecydowanie powinna być bardziej wyrazista, głośniejsza i grzmiąca, i tu mam nadzieję, że takie nieco mało zdecydowane brzmienie instrumentów perkusyjnych nie wynika ze źle rozumianej skromności samego lidera...
Zwarty stylistycznie album, bardzo dobrze zagrany i zaśpiewany jak należy, interesujący między innymi umiejętnym wykorzystaniem różnych melodii zagranych w zbliżonych tempach. Klasycznie, bez elementów modern czy gatunków ekstremalnych.
Ponieważ jest to część pierwsza, to należało oczekiwać i drugiej, ale pojawiła się ona dopiero w roku 2020.


ocena: 7,9/10

new 4.10.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Hrom - Legend Of Powerheart: Part II (2020)

[Obrazek: R-15982368-1601329154-8730.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Part II (Intro) 01:13
2.Ethereal Travel 03:57
3.Seers Trial 05:08
4.Stargunner 03:45
5.Certain Doom 05:44
6.Spectral Horizon 04:05
7.Enchanter 05:08
8.Triforce Command 04:34
9.Final Strike 05:38
10.Death in the Night Sky 03:46
11.Serpent Rider 07:04

rok wydania: 2020
gatunek: power metal/heavy metal
kraj: Kanada

skład zespołu:
Jan Loncik - śpiew
Matt Ries - gitara
Alex Langill - gitara
Jake Axl Wendt - gitara basowa
Nolan Benedetti - perkusja


We wrześniu 2020 wytwórnia Hoove Child Records z Chicago wydała drugą część "Legend Of Powerheart" ekipy HROM z Calgary. Trochę się pozmieniało w składzie i w rolach, bo Jan Loncik skoncentrował się wyłącznie na śpiewaniu i pojawiła się nowa sekcja rytmiczna, utworzona w roku 2018.

Te zmiany nie wpłynęły w znaczący sposób na styl muzyczny HROM. Ries i Langhill nadal kształtują gitarowy obraz tego melodyjnego epickiego fantasy power metalu o cechach zarówno europejskich jak i amerykańskich i z całą pewnością można uznać Part II za logiczna kontynuację Part I.
Można jednak zauważyć, że tym razem kompozycje są bogatsze formalnie i to słychać szczególnie w utworach dłuższych takich jak Serpent Rider, gdzie są i zmienne tempa i rozwinięte partie solowe gitarzystów, dopowiadające resztę historii. Naprawdę, jeśli same riffy tych utworów trudno uznać za oryginalne, to solowe popisy gitarowe są bardzo wysokich lotów.
Zresztą również melodie w wielu kompozycjach zachwycają, są tradycyjne, ale bardzo świeże i to jest atut szybkich wysokoenergetycznych Ethereal Travel (solo Riesa piękne!), Stargunner pełen heroicznej dumy w speedowych tempach i z pewnymi nawiązaniami riffowymi do RUNNING WILD, BLAZON STONE i LONEWOLF. Te także miejscami słychać w kolejnym wyśmienitym melodyjnym, epickim, power metalowym Certain Doom z niespodziewanie nieco łagodniejszym chóralnym refrenem. Bardzo ciekawa jest część instrumentalna, i po raz kolejny ujawnia się gitarowy kunszt.
Basy, doskonałe basy(Jake Axl Wendt!), prowadzą wolniejszy, klimatyczny i rytmiczny Seers Trial i wysokie zaśpiewy Loncika są tu także godne szacunku. Świetny klimat w stopniowo rozwijającym skrzydła Enchanter i tu jest dużo Ameryki, tej starej dobrej epickiej heavy i USPM Ameryki. Fenomenalny dumny refren! Speedowy Triforce Command  jest jeszcze jednym bojowym heavy numerem z tej płyty i choć przypomina nagrania z roku 2015, ale jest to znacznie ciekawsze, i warto zwrócić na wirtuozerski motyw przewodni gitary w zwrotkach i apokaliptyczne zakończenie.
Jeśli na poprzedniej płycie wolniejsze tempa nie były silną bronią HROM, to tym razem pokazują klasę w classic metalowym Final Strike. Ogromna gracja wykonania i jeszcze jeden hit w kategorii melodia rycerska. Coś z HAMMERFALL...
Rycersko, epicko, heroicznie jest w speed/power metalowym Death in the Night Sky i tu tez pozostaje tylko bić brawo na stojąco. Elegancja i precyzja wykonania jest niesamowita! Co za solówki!

Jan Loncik śpiewa na tym albumie bardzo dobrze, jednak zaproszony tu na gościnny występ Jean-Pierre Abboud w Spectral Horizon daje jak zwykle fenomenalny popis i ten Dumny Lew wraz ze swoim kolegą z TRAVELER Toryinem Schadlichem (kapitalne, dewastujące solo gitarowe!) dają tu prawdziwy show. Doskonała, wspaniała kompozycja w epickim, dostojnym, stylu z obszaru najlepszego TWISTED TOWER DIRE. Calgary United! Absolutna Moc!
Świetnie się wprowadził do zespołu Nolan Benedetti. Dynamiczne partie perkusji tego muzyka, który nie jest w tym towarzystwie nikim nowym, bo to członek jeszcze jednego zespołu, gdzie się udziela Loncik, czyli speed metalowego GATEKRASHOR.

Ten album jest dużo lepiej zrealizowany przez Loncika niż poprzedni. Jest barwniej, jest większa głębia, jest metaliczny bas i perkusja o brzmieniu klasycznym, głośna, wyrazista. Bezbłędna realizacja, soczysty i pełen niuansów sound.
Ta grupa, kierowana przez Loncika zrobiła wielki postęp od czasu Part I, choć muzyka jest z tego samego gatunku. Wszystko jest dużo lepsze.
Trzeci Metalowy Potwór z Calgary. Calgary metalową stolicą Kanady!


ocena: 9,7/10

new 4.10.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości