Communic
#1
Communic - Conspiracy in Mind (2005)

[Obrazek: R-3852918-1438262089-8603.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Conspiracy in Mind 07:38       
2. History Reversed 06:49       
3. They Feed on Our Fear 09:54       
4. Communication Sublime 07:28       
5. The Distance 08:08       
6. Ocean Bed 06:45       
7. Silence Surrounds 11:00     
8. Another Distance (piano version) 05:00     
9. Conspiracy in Mind (video edit version) 05:02

Rok wydania: 2005
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Oddleif Stensland - śpiew, gitara
Erik Mortensen - bas
Tor Atle Andersen - perkusja

Gościnnie:
Peter Jensen - instrumenty klawiszowe

Historia zespołu zaczyna się w 1989 roku, kiedy to Oddleif Stensland i Erik Mortensen załozyli zespół INGERMANLAND, który był raczej projektem bez przyszłości, głównie ze względu na problemy z nazwą. Pozostawili po sobie dwa dema, najistotniejszym jest tutaj Beyond Equator, który zrodził kierunek COMMUNIC w 2003 roku.
W międzyczasie, Stensland śpiewał w SCARIOT i do COMMUNIC ściągnął grającego tam perkusistę Tor Atle Andersen, z którym już współpracował.
Dema zespołu zostały bardzo ciepło przyjęte i wzbudziły zainteresowanie, nie tylko ze względu na muzykę, ale i region, który nadal słynął i słynie do dziś z black metalu.
Szansę i potencjał zespołu zauważyło Nuclear Blast, a zainteresowanie tak wielkiej wytwórni nie zawsze przychodzi łatwo. Kontrakt został podpisany szybko i zaledwie rok po demie, 21 lutego 2005 został wydany debiutancki album, a niedługo za nim podążyły wydania rosyjskie (Irond Records) i japońskie (Avalon).

To muzyka bardzo melodyjna, z dość długimi, aczkolwiek niezbyt skomplikowanymi kompozycjami, za to pomysłami wykorzystanymi do granic możliwości. Zespół nie bez powodu został okrzyknięty odpowiednikiem NEVERMORE i bardzo silne skojarzenia z grupą z Seattle występują tutaj przez cały czas, najbardziej jednak to słychać w Conspiracy in Mind. Brzmienie gitar, melodyka, głos Stensland dość bliski temu, co prezentował w tamtym czasie Warrel Dane, zabrakło tylko popisów gitarowych, które są raczej skromne. Melodie, melodie i jeszcze raz melodie, a tych tutaj nie brakuje, jednak część z nich to kopia NEVERMORE, z czasów The Politics of Ecstasy, jak w udanym Communication Sublime i Dreaming Neon Black, co słychać w otwieraczu. Są też pokłosia SCARIOT w History Reversed. Może jeszcze jakieś zalążki Dead Heart in a Dead World w They Feed On Our Fear, chociaż tutaj mamy do czynienia też z szeroko pojmowaną sceną USPM.
Klimat refleksji i ukojenia jest wyczuwalny przez cały album, w The Distance jednak aż za bardzo próbują nawiązać do Dead Heart in a Dead World i to jest zbyt przerysowane w swojej słodyczy, czego Amerykanie też przecież nie uniknęli.
11 minutowy Silence Surrounds jest chyba najbardziej rozbudowany ze wszystkich i jest tutaj kilka pomysłów, jednocześnie jest to kumulacja problemów tej płyty - potworna schematyczność. To jest moment, w którym utwory stają się do siebie podobne i mimo solidnych melodii pojawia się monotonia.
Wykonaniu zarzucić coś trudno, bo tutaj za drugą gitarę robi bas i Mortensen gra tutaj ciekawe rzeczy i szkoda, że dialogi gitarowo-basowe nie poszły dalej. Andersen na perkusji kompetentny i daleko mu do garażowego amatora i stara się urozmaicić kompozycje jak to tylko możliwe na stanowisku sekcji rytmicznej.

Za brzmienie odpowiada Jacob Hansen i słychać, że to były czasy, kiedy starał się nadawać charakteru zespołom. Wysunięty i dobrze słyszalny bas na plus, gitary i perkusja celowo upodobnione do tego, co grało NEVERMORE, chociaż nie tak ostro i sterylnie.
Przystępna muzyka progresywna, choć niezbyt wyrazista, momentami bazująca aż za bardzo na NEVERMORE, do tego stopnia, że brzmią jak coverband.
Album wyszedł w dobrym momencie, bo Enemies of Reality wielu fanom nie przypadło do gustu mimo remastera i zwrócili uwagę na debiut Norwegów. A do kolejnej płyty NEVERMORE było jeszcze kilka miesięcy.
Posunięcie dobre, bo przysporzyło im sporo słuchaczy.

Ocena: 7/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Communic - Waves of Visual Decay (2006)

[Obrazek: R-1168182-1197748307.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Under a Luminous Sky 08:22     
2. Frozen Asleep in the Park 08:56     
3. Watching It All Disappear 06:54       
4. Fooled by the Serpent 08:59     
5. Waves of Visual Decay 08:11     
6. My Bleeding Victim 06:41       
7. At Dewy Prime 09:44       
8. Conspiracy in Mind (demo version) 07:51     
9. Ocean Bed (demo version) 06:40

Rok wydania: 2006
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Oddleif Stensland - śpiew, gitara
Erik Mortensen - bas
Tor Atle Andersen - perkusja

Gościnnie:
Endre Kirkesola - instrumenty klawiszowe

Zespół został okrzyknięty następcą NEVERMORE i jego norweskim odpowiednikiem i nie ma się czemu dziwić, mając w pamięci mieszane uczucia, jakie wywołało Enemies of Reality. Taka sytuacja jednak nie mogła trwać wiecznie i NEVERMORE kilka miesięcy po Conspiracy in Mind postanowiło naprawić błąd i wydało bardzo ciepło przyjęty This Godless Endeavor, który został okrzyknięty najlepszym albumem w dyskografii przez wielu.
Zespół nie mógł pozostać obojętny i kolejna płyta zespołu pojawiła się 19 maja 2006 roku.

Ponownie 7 kompozycji i prawie 58 minut muzyki progresywnej, melodyjnej i dość przystępnej, choć są momenty, kiedy nie dzieje się tutaj nic ciekawego. Pomysłów im nie brakuje, wystarczy posłuchać Frozen Asleep in the Park, ale są tutaj momenty, które nie działają, melodia jest słaba i przypomina bardzo słabe czasy debiutu NEVERMORE i takie pojawiają się skojarzenia w zwolnieniach.
Są i zmiany na lepsze, co słychać właśnie w tej kompozycji - pojawiają się znacznie bogatsze niż poprzednio sola gitarowe, dość melodyjne i czytelne, które nie są prostym przedłużeniem motywu przewodniego. Może nie jest to wirtuozeria na poziomie mistrzów, ale są to dobre ozdobniki dla utworów bardzo długich i dość rozwlekłych i próbujących stwarzać wrażenie bardzo rozbudowanych i skomplikowanych, ale to tylko pozory.
Oczywiście trzymają się Dreaming Neon Black, co słychać przez cały album, ale najbardziej chyba w Watching It All Disappear i Waves of Visual Decay, najciekawszy jest jednak Fooled by the Serpent. Ten utwór pokazuje, jak bardzo klawisze są w stanie ubogacić ogólnie muzykę dość stonowaną i bezpieczną, utrzymaną w większości w wolniejszych tempach i rzadko przyspieszającą. Na plus również solo i bogata gra perkusisty. Bardzo poprawny w stylu NEVERMORE jest My Bleeding Victim i trudno powiedzieć, czy to miała być wariacja na temat The Politics of Ecstasy czy może wolniejszych chwil w Dead Heart in a Dead World, ale jest to poprawne i jedynym atutem jest Andersen i może solo gitarowe.
Na zakończenie At Dewy Prime i rozwija się to o wiele za długo i pierwszych trzech minut, przypominających najnudniejsze i najgorsze fragmenty Enemies of Reality mogłoby nie być. Ogólnie, nie jest to nic, czego nie słyszało się już na Dreaming Neon Black czy NEVERMORE ogółem czy nawet na tym albumie. Ponownie zagrane wolno, może i z dobrymi wokalami, ale jako całokształt zaczyna nużyć.

Za brzmienie ponownie odpowiada Jacob Hansen i tym razem bardziej wysunął i wzmocnił perkusję, która teraz brzmi potężnie, a blach syczą tak, jak powinny. Gitara również mocniejsza, a bas metaliczny, choć bardziej cofnięty i nie jest już tak bardzo wyeksponowany.
Względem albumu poprzedniego jest to poprawa, bo jest więcej wszystkiego, Stensland śpiewa lepiej, a Andersen na perkusji ma bardzo dużo pracy, ale to dlatego, że na jego barkach spoczywa tutaj spora odpowiedzialność i to on prowadzi kompozycje. Szkoda tylko, że w połowie albumu zaczyna się wkradać monotonia i zmian tempa jest o wiele za mało, co tylko zaznacza monotonię muzyki. Transowość nie jest zła, jednak ja wolę ją w wykonaniu ISOLE albo EREB ALTOR.
Rozwój został nagrodzony i album okazał się sporym sukcesem i COMMUNIC zostało marką światową i towarem eksportowym Norwegii.

Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz
#3
Communic - Payment of Existence (2008)

[Obrazek: R-2555319-1290244623.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. On Ancient Ground 08:44       
2. The Abandoned One 08:45       
3. Becoming of Man 07:54       
4. Payment of Existence 07:32     
5. Through the Labyrinth of Years 05:39       
6. Raven's Cry 08:18       
7. Unpredictables of Life 06:39     
8. Stone Carved Eyes 09:11

Rok wydania: 2008
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Oddleif Stensland - śpiew, gitara
Erik Mortensen - bas
Tor Atle Andersen - perkusja

Gościnnie:
Kim Olesen - instrumenty klawiszowe

COMMUNIC okazało się sporym sukcesem dla Nuclear Blast i po trasie koncertowej kolejna płyta była bardzo wyczekiwana i nienagrywające w tym czasie NEVERMORE w niczym im nie mogło przeszkodzić.
Tym razem jednak zespół postanowił przysiąść do tworzenia na spokojnie i kolejny album został wydany 30 maja 2008 roku.

Zespół spokojnie spoczął na laurach, może nie słychać tego w dość agresywnych riffach we wstępie On Ancient Ground, ale w The Abandoned One jest spokojne i wolne granie, żeby nie powiedzieć mozolne. Na pewno na wyróżnienie zasługują sola gitarowe, które starają się przełamywać monotonię albumu, który stara się utrzymywać w powolnych tempach i z dość ograniczonymi szarżami perkusyjnymi Andersena tym razem. Czasami gdzieś zagra więcej, jak w Through The Labyrinth of Years, w którym to też najwięcej słychać gościnnie tu zaproszonego Kim Olesena, który swoimi partiami wybornie podkreśla melodie w tej kompozycji i nadaje jej rozmachu.
Jest smutno, bardzo smutno w Rave's Cry i to łzy autentyczne w bardzo dobrym refrenie. Jak już przyspieszają, to znacząco w Unpredictables of Life. No i może bardziej żywo grają w Stone Carved Eyes, w którym budzi się stary COMMUNIC z bogatszymi partiami perkusji i jest to nie tylko bardzo dobre zakończenie, ale i solidny utwór.
Ogółem kompozycje są dobre, jednak taki natłok tak długich utworów to był błąd, bo pomysły są rozciągnięte do granic możliwości i znużenia, momentami ocierając się o kompletny minimalizm. Są momenty, kiedy one pasują do siebie bardzo dobrze i przejścia są płynne, jak w Stone Carved Eyes, są jednak też chwile, kiedy po prostu kompozycja płynie, ale bez większego zainteresowania. Na pewno na plus jest gra Mortensena, który tym razem wydaje się być bardziej obecny niż na płycie poprzedniej i potrafi zagrać ciekawie. Potrafi zainteresować również Andersen i w ostatniej kompozycji ma okazję błysnąć grą dobrze przemyślaną.
Wokalnie, Oddleif Stensland się rozwinął i jest to najlepiej zaśpiewana przez niego płyta i nie jest już w cieniu Warrela Dane'a. Oczywiście są podobieństwa, tak jak jest paralela z Dreaming Neon Black w wielu momentach, ale tutaj pracuje na swoje konto. Kiedy trzeba, śpiewa z pazurem, ale i łagodniejszych partiach odnajduje się bez problemu.

Za brzmienie ponownie odpowiada Jacob Hansen i tym razem postanowił bardziej wysunąć bas, dzięki czemu jest więcej przestrzeni. Świetna perkusja i dobra gitara i pod tym względem nie ma nic do zarzucenia, a nawet godne pochwały wyeksponowanie sekcji rytmicznej.
Jest inaczej, ale już starają się odcinać od NEVERMORE, powoli wytwarzając swój własny styl. Momentami zabrakło jednak pomysłów, aby cały czas trwania wypełnić czymś ekscytującym, za to poziomu wykonania odmówić nie można.

Ocena: 7.8/10

SteelHammer
Odpowiedz
#4
Communic - The Bottom Deep (2011)

[Obrazek: R-3973993-1351056471-3969.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Facing Tomorrow 07:44       
2. Denial 06:34     
3. Flood River Blood 05:16       
4. Voyage of Discovery 06:51       
5. In Silence with My Scars 06:23     
6. My Fallen 06:53       
7. Destroyer of Bloodlines 05:49     
8. A Wayward Soul 07:03       
9. The Bottom Deep 02:38       
10. In Union We Stand (Overkill cover) 05:04

Rok wydania: 2011
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Oddleif Stensland - śpiew, gitara
Erik Mortensen - bas
Tor Atle Andersen - perkusja

NEVERMORE po wielu latach oczekiwania nagrało album przeciętny, dla wielu szorujących dno metalu progresywnego, stawiając poprzeczkę dla COMMUNIC dość nisko.
Trio z Kristiansandu powróciło rok po NEVERMORE, ponownie w barwach Nuclear Blast, 22 lipca 2011 roku.

Stensland komponując materiał widać wziął do serca uwagi co do długości utworów, szczególnie płyty poprzedniej i tym razem jest muzyka bardziej skoncentrowana, nadal jednak mieszcząca się w tradycyjnej godzinie.
Facing Tomorrow i Denial pokazują, że chyba nawet COMMUNIC zdało sobie sprawę, że formuła NEVERMORE się wyczerpała i zaczęli iść w bardziej progresywne rejony, bliższe projektom progresywnym tytana sceny szwedzkiej Dana Swano.
Pozostałości NEVERMORE oczywiście słychać w Flood River Blood z czasów Dead Heart in a Dead World z namiastką This Godless Endeavor, podobnie przesłodzony Voyage of Discovery. Jest i solowy Dane z namaszczeniem NEVERMORE In Silence With My Scars, jest i w niezbyt przekonującym i zagranym bez energii Destroyer of Bloodlines. Dobrym podsumowaniem tego albumu jest cover OVERKILL, który pokazuje kompletną bezsilność zespołu i brak pomysłu. Samo OVERKILL też jakiegoś wielkiego uznania za tę kompozycję nie miało.
Jest modern, często nijako, może i sola gitarowe są znośne, ale Stensland śpiewa kompletnie bez siły i brakuje mu energii płyt poprzednich. Z drugiej strony trudno się dziwić, bo to nie tylko muzyka bardzo ugłaskana, ale i kompletnie bez pomysłu, jak stworzyć dobrą, płynną kompozycję. Po prostu przechodzą od jednego pomysłu do drugiego bez większego sensu z nadzieją, że coś się spodoba. Może i Andersen tym razem ma więcej do zagrania, bo jest momentami szybciej, ale to nie jest poziom, do jakiego przyzwyczaili.

Za mastering odpowiada Dan Swano i jak to już wcześniej napisałem, ustawił to wszystko tak, jak swoje inne zespoły i często w tym wszystkim ginie gdzieś bas. Jest też charakterystyczna dla niego szwedzka perkusja, która pasuje tutaj średnio i lepiej by się sprawdziło w UNICORN, NIGHTINGALE albo słabszej płycie ASPHYX.
Bardziej nowocześnie, nie modern, przywodząc na myśl słabsze momenty lat 90-tych i kryzysu NEVERMORE. Płyta wymierzona raczej w fanów debiutu NEVERMORE czy eksperymentalnych dziwadeł niż fanów zespołu i takim osobom spodoba się on na pewno.
Album został przyjęty z mieszanymi uczuciami, wielu uznało to za zdradę i trudno się temu było dziwić i po jego wydaniu zespół zniknął ze sceny na kilka lat.


Ocena: 5.5/10

SteelHammer
Odpowiedz
#5
Communic - Where Echoes Gather (2017)

[Obrazek: R-11073981-1509366034-6068.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. The Pulse of the Earth (Part 1: The Magnetic Center) 03:48       
2. The Pulse of the Earth (Part 2: Impact of the Wave) 04:05     
3. Where Echoes Gather (Part 1: Beneath the Giant) 04:10     
4. Where Echoes Gather (Part 2: The Underground Swine) 05:31       
5. Moondance 08:53       
6. Where History Lives 06:51       
7. Black Flag of Hate 07:35       
8. The Claws of the Sea (Part 1: Journey into the Source) 07:15       
9. The Claws of the Sea (Part 2: The First Moment) 05:04

Rok wydania: 2017
Gatunek: Progressive Power Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Oddleif Stensland - śpiew, gitara
Erik Mortensen - bas
Tor Atle Andersen - perkusja

Album z 2011 roku został przyjęty dość chłodno, zespół zamilkł, a jego współpraca z Nuclear Blast zakończyła się kompilacją w 2013 roku, a członkowie zespołu woleli zająć się sprawami życia codziennego.
Dzieci zostały odchowane, siły witalne zregenerowane i ku zaskoczeniu wielu, zespół powrócił w 2017 roku z nową płytą, tym razem wydaną przez AFM Records.

Słychać, że całego tego czasu Stensland nie zmarnował i pierwsze cztery kompozycje są bardzo dobre. Proste, krótkie, solidnie zaaranżowane, z wystarczająco dobrze wyeksponowanymi melodiami i przejściami, które mają sens, bez przeładowania pomysłami i, co najważniejsze, bez irytujących śladów groove i grudge płyty poprzedniej.
Może i jest to momentami progressive metal typowo amerykański i bardzo powszedni i poprawnie zagrany The Underground Swine wygląda w tym wszystkim najbiedniej, bo to powrót do wtórności i bezpiecznych obszarów debiutu, ale lepsze to niż kolejne bezsilne The Bottom Deep. Oczywiście COMMUNIC by nie było sobą, gdyby nie dali kompozycji dłuższych i klimatyczny Moondance jest całkiem niezłe, więcej tutaj solowego Dane'a niż NEVERMORE, nie mówiąc już o średnio udanym Where History Lives, w którym do NEVERMORE i jego frontmana uciekają się aż za bardzo i brzmią jak przeciętna kopia. Podobny zarzut można też skierować w stronę Black Flag of Hate, ale tutaj bardzo ciekawe są eksperymenty z tempami i desynchronizacja gitar na tle perkusji. Eksperyment ciekawy i frapujący.
Jounrey Into the Source nie jest złe, ale można odnieść wrażenie, że zespół chciał zrobić bezpieczny, niezbyt wyróżniający się na tle dyskografii album, aby zaznaczyć swój powrót, co wychodzi w kończącym album The First Moment, typowym, kojącym utworem NEVERMORE.

Tym razem Hansen i Swano widocznie byli bardzo zajęci i tym razem soundem zajął się Eike Freese z DARK AGE i muzycznego żartu HANSEN & FRIENDS. Gitara jest mocna, ale pod względem basu chyba Feese poszedł w szkołę Swano i jest on cofnięty dość mocno i trudno mu się przebić przez mocniejsze i bogatsze partie perkusji i gitary. Czasami jednak udaje mu się przebić i tylko wychodzi, jak wielka to strata, bo jest mocny i metaliczny, świetnie słychać to w The Magic Center.
Stensland śpiewa dobrze, ale manierycznie i nie ma tutaj pazura płyt poprzednich, ale może też dlatego, że płyta jest raczej stonowana.
Bezpieczny, ale solidny powrót zespołu z zaświatów, mam nadzieję, że jednak na kolejnym albumie bardziej zaskoczą.

Ocena: 7.5/10

SteelHammer
Odpowiedz
#6
Communic - Hiding From the World (2020)

[Obrazek: 81WXEnKmR2L._SS500_.jpg]

Tracklista:
1. Plunder of Thoughts 08:02     
2. Hiding from the World 09:24     
3. My Temple of Pride 06:54     
4. Face in the Crowd 07:39     
5. Born Without a Heart 09:58     
6. Scavengers Await 07:17     
7. Soon to Be 01:17     
8. Forgotten 09:58

Rok wydania: 2020
Gatunek: Progressive Metal
Kraj: Norwegia

Skład:
Oddleif Stensland - śpiew, gitara
Erik Mortensen - bas
Tor Atle Andersen - perkusja

Wygląda na to, że COMMUNIC powróciło na dobre i na kolejną płytę nie trzeba było czekać długo i w niezmienionym składzie szósty już album został wydany 20 listopada 2020 roku, ponownie nakładem AFM.

Tym razem grupa postawiła na tradycję i jest to bardzo bezpieczna i stonowana płyta, bliższa pierwszym dwóm, z bardzo silnym piętnem NEVERMORE, co słychać już w Plunder of Thoughts. Powróciły też dłuższe kompozycje, bardziej transowe i próbujące być hipnotycznymi. Nawet po długości kompozycji widać, że powracają do korzeni, bo chociaż nie ma tutaj nowoczesności i zdartych jeansów The Bottom Deep, a raczej Dead Heart in a Dead World w Hiding From the World. Nostalgia i minimalizm momentami na poziome EREB ALTOR, co by jednak nie powiedzieć pozytywny, ciepły refren jest ciekawy. Bogata perkusja, ciepło śpiewający Stensland na tle zapadającej w pamięć melodii - tylko zabrakło czegoś ciekawego pomiędzy tymi partiami i tu powtarzają problemy płyt poprzednich. Bardzo podobny jest krótszy My Temple of Pride, ale tutaj chociaż w drugiej połowie są perkusyjne szarże, które zapobiegają monotonii.
Czymś po części nowym jest Face in the Crowd, bo jest to zagrane żywiej i jak na ten zespół to tempo niemal karkołomne.
Punktem kulminacyjnym jest 10 minut z Born Without a Heart. Na początku klasyczne COMMUNIC, ale kiedy wchodzą bardzo delikatnie zarysowane brytyjskie cytaty, zaznaczając rozpoczęcie partii środkowej, jest to zrealizowane bardzo dobrze, wraz z udanym solem gitarowym. Od tego momentu jest to kompozycja bez skazy i tę nutkę refleksji może nieco psuje agresywny Scavengers Await. Dobrze zaśpiewane, ale w melodii niezbyt porywające i ciekawiej takie mechaniczne rzeczy grało nie tylko NEVERMORE, ale i GUARDIANS OF TIME.
Forgotten to znów NEVERMORE. Akustycznie, nostalgicznie, smutno i największa strata to mała ilość orkiestracji, bo kiedy się pojawiają, to zespół zaczyna błyszczeć, a muzyka nabiera znacznie większej i bardzo potrzebnej głębi.

Tym razem produkcja to dzieło Lasse Lammerta i spisał się dobrze, jeśli chodzi o perkusję i gitary. Bas dobrze słyszalny, ale nie tak jak na płytach poprzednich i jest nieco pod gitarą. Ogólnie można odnieść wrażenie, że płyta brzmi dość syntetycznie.
Muzycy spisali się dobrze, szczególnie perkusista Andersen, który kiedy ma do czego zagrać wypada bardzo dobrze. Stensland jest tym razem spokojniejszy, a album nie jest tak bogaty w popisy gitarowe jak wcześniejsze.
Dobra płyta, bardzo równa, z momentami przebłysków, jednak większość kompozycji nie musiała być tak długa, bo jak słychać zespół nie zawsze jest w stanie wykorzystać tego czasu i czegoś brak. Tym czymś są najprawdopodobniej klawisze, które już wcześniej bardzo tę muzykę ubogacały, a które tutaj poza ostatnią kompozycją są niemal niezauważalne.
Kolejna solidna płyta COMMUNIC, która nie odkrywa niczego nowego, ale i nie taki był cel. Fani mieli być zadowoleni i po odsłuchu tego albumu będą na pewno.

Ocena: 7.6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości