Acerus
#1
Acerus  - The Unreachable Salvation (2013)

[Obrazek: a2268868076_16.jpg]

tracklista:
1.The Order Shall Be Reestablished 04:18
2.The Might 03:57
3.Shelter the Faithless Ones 04:56
4.Touch of Death 04:45
5.Unknown Voyage 05:12
6.Your Last Day... 04:31
7.Mystic Time 05:48
8.The Unreachable Salvation 06:41

rok wydania: 2013
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Roberto Valle - śpiew
Daniel Corchado - gitara, gitara basowa
Julio Viterbo - gitara, gitara basowa
Geoff Montgomery - perkusja

Gdy muzycy meksykańskiego death metalowego THE CHASM przenieśli się do Chicago w USA, lider tej grupy postanowił w 2012 stworzyć własny projekt poboczny z muzyką w stylu classic heavy metal i został on nazwany ACERUS. Wsparli go inni aktualni i byli (wokalista) członkowie THE CHASM i w końcu sierpnia 2013 grupa zadebiutowała albumem "The Unreachable Salvation".

Muzyka ACERUS to dosyć mroczny epicki heavy metal w starej amerykańskiej tradycji, melodyjny, ale szorstki i surowy.
Pozostałości death metalowej brutalności tu nie ma, ale płyta rozpoczyna się od znakomitego, pełnego energii i motoryki typowej dla UNLEAHED Hedlunda The Order Shall Be Reestablished. Świetne i bardzo obiecujące rozpoczęcie, ale dalej grają już w tempach wolniejszych, posępnie momentami hipnotycznie powtarzając wiele motywów wielokrotnie, a tajemniczy, ponury i miejscami duszny klimat potęguje dark wokal Roberto Valle. Równocześnie te melodie są rozpoznawalne i bardzo rycerskie, co słychać szczególnie  w dumnym Touch of Death. Świetny heroiczny true refren tej galopującej dostojnie kompozycji jest ozdobą tej kompozycji. Budują wyborny mroczny klimat w ponurym Unknown Voyage, wchodząc na obszary heavy/doom DOOMSWORD. Perfekcyjnie zmieniają tempa od wolnych do szybkich w potężnym melancholijnym Your Last Day... i jest to zrobione mistrzowsko po prostu, a do tego melodia jest wyborna. Szorstki, melodyjnie surowy heavy metal epicki. A jaki piękny jest tu Mystic Time mocno akcentowany basem, rytmiczny, dramatyczny i heroiczny!
Dużo długich misternych solówek gra na tej płycie Daniel Corchado i w tym zakresie jest tu naprawdę czego posłuchać.
Wysokiej klasy, wyważone i precyzyjne są tu także partie perkusji Geoffa Montgomery, zasadniczo związanego ze sceną black metalową. Tak jak się to świetnie zaczyna tak i świetnie się kończy w rozbudowanym The Unreachable Salvation, który jest i monumentalny i pompatyczny bez zmiany ogólnego klimatu i poza frapującą melodią z lekko orientalnym "ancient" motywem głównym jest także wybornie zrobiona, pełna kruszących zagrywek gitarowych część instrumentalna.

Produkcja jest dostosowana do tego ogólnie posępnie heroicznego stylu kompozycji z mocną perkusją (realizacja - Montgomery we własnym studio) i stalowymi lekko rozmytymi gitarami, ale gdy trzeba, jest to krystaliczne, jak w przypadku gitary akustycznej.
Album tajemniczy, momentami umiarkowanie barbarzyński, bardzo true metalowy.
ACERUS pozostał projektem pobocznym i kolejnych płyt w tym składzie już nie było. W 2016 pod szyldem ACERUS lider zaprezentował muzykę heavy metalową jako "one man project", ale jako  grupa w pełnym, nowym składzie powrócili w roku 2020.


ocena: 8,8/10

new 14.11.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Acerus  - The Tertiary Rite (2020)

[Obrazek: R-15920360-1600207314-7309.jpeg.jpg]

tracklista:
1.The Mediumship 03:27
2.The Arrival of Him 04:51
3.The Immersion 06:07
4.The Foresight 05:37
5.The Sinister Sea 06:16
6.The Fight with Destiny 05:56
7.The Riddle's Force 05:16
8.The Tertiary Rite 08:50

rok wydania: 2020
gatunek: heavy metal/power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Esteban Julian Pena - śpiew
Daniel Corchado - gitara, gitara basowa
Ed Escamilla - gitara
Mario Hernandez - perkusja


W roku 2019 Corchado zebrał w Chicago nowy skład do nagrania kolejnej  ACERUS, która została na CD wydana we wrześniu 2020 przez miejscową wytwórnię R.I.P. Records. Poza Escamilla liderowi towarzyszą muzycy do tej pory bliżej nieznani i tym razem już związków z THE CHASM nie ma.

Ten album jest zbiorem bardzo sprawnie odegranymi kompozycjami z pogranicza heavy i power metalu, okraszone wysokiej klasy gitarowymi zagrywkami jednak jest to muzyka pozbawiona specyficznego mrocznego klimatu debiutu.
Jest ostro i melodyjnie i heroicznie w instrumentalnym The Mediumship i mogłoby się w związku z tym wydawać, że tradycje "The Unreachable Salvation" zostaną podtrzymane jednak potem grają energiczny, nawet wysokoenergetyczny power metal w  amerykańskim stylu USPM w The Arrival of Him i oczywiście jest to bardzo dobry rycerski numer, choć w melodii dosyć typowy. Podobne wrażenie robi The Foresight wzbogacony o nostalgiczną, poetycką partię. Wolniejszy kroczący The Immersion ponownie nawiązuje do tajemniczego mroku debiutu i jest nasycony heroizmem i tu także trzeba zespół pochwalić za wykonanie i budowanie nieco dusznej atmosfery.
Z całą pewnością do najbardziej udanych należy piękny w głównej melodii, niemal epic heavy/doom metalowy przechodzący w power metal The Sinister Sea i tu także ta szybsza część została zagrana z dużą maestrią i pewnością siebie. Jest na pewno heroiczna moc, jest zdecydowanie! Jednak gdy grają w manierze speed/power The Fight with Destiny to ta heroiczna strona ich muzyki gdzieś ginie w sprawnym riffowaniu i jeden raz na tej płycie bardzo dobrze ogólnie śpiewający Esteban Julian Pena jakoś nie bardzo przekonuje.  Dumny true rycerski galop w The Riddle's Force jest wyborny, melodia doskonała i takie classic motywy wychodzą  jak słychać grupie najlepiej. Refren jest bardzo nośny i podnosi tę kompozycję do rangi killera. Najdłuższy The Tertiary Rite pozostawiono na koniec i jest to utwór dobry, przypominający w stylu podobne numery epickie zespołów greckich w dalszej części rozpędzający się nabierający power metalowego tempa, ale chyba te piękne melodyjne ozdobniki, które się tu pojawiają mogłyby być jeszcze bardziej uwypuklone.

Trochę można mieć zastrzeżenia do brzmienia gitary, która jest ostra, stalowa i surowa i przypomina ten sound, który dominował w USPM w latach 80tych. Przy ogólnie wysokiej klasie produkcji zabrzmiało to nieco sterylnie.Jakby pozostaje pewien niedosyt, choć to bardzo dobra w sumie płyta. Może dlatego,że grupa jakby nie ma do końca stworzonej własnej muzycznej tożsamości. Amerykańsko, ale gdzieś tu zabrakło pokazania przez Corchado siebie samego jako muzycznej indywidualności. Można pomarudzić nad tym czy owym, ale fanom rycerskiego grania z USA to na pewno się spodoba.

ocena 8,3/10

new 14.11.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Acerus  - The Caliginous Serenade (2024)

[Obrazek: MTYtNjIwMi5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.Dying Consciousness of an Old Gos 05:12
2.The Perception 06:20
3.Failing Vision 05:02
4.The Serpent is King 05:48
5.Preparation 05:14
6.Towards the Enigma of No Return 04:25
7.Prevail 05:37
8.Fourth Pentacle 05:48
9.The Caliginous Serenade 10:10

rok wydania: 2024
gatunek: heavy metal/power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Esteban Julian Pena - śpiew
Daniel Corchado - gitara, gitara basowa
Ed Escamilla - gitara
Mario Hernandez - perkusja

Nakładem amerykańskiej wytwórni Nameless Grave Records ukazała się w końcu stycznia kolejna płyta ACERUS.

Daniel Corchado oparł się na dotychczasowym, stabilnym od kilku lat składzie, tym razem jednak zespół zaprezentował nieco inne podejście do, no właśnie, power metalu? Jest to power metal w odmianie amerykańskiej, nawiązujący do USPM klasycznego, ale i z elementami thrashowymi w riffowej strukturze, choć czysty power/thrash pojawia się także w kilku utworach wyraźnie, szczególnie w partiach instrumentalnych. Coś na tej płycie nie wyszło... Jest przede wszystkim dysonans pomiędzy całkiem dobrym podniosłym, nawet patetycznym miejscami wokalem Pena a gitarową surowizną i tak jakoś on śpiewa sobie epicko zupełnie obok tych twardych, miarowych i średnio szybkich  gitarowych akordów duetu Corchado - Escamilla.
Melodie nadzwyczaj przeciętne tym razem i od Dying Consciousness of an Old Gos do Prevail nic się interesującego nie dzieje. Monotonia, a w pewnym momencie zaczyna ten powtarzalny schematyzm męczyć i zaczyna się odnosić wrażenie, że słucha się wciąż tego samego. Potem pojawia się Fourth Pentacle, zupełnie inny, spokojny w gitarowych tempach, dumny i zadumany, bojowy w rozmarzonym stylu. Pierwszy raz jest klimat i pierwszy raz gitarzyści jak należy współpracują z frontmanem. Klasyczny heroiczny amerykański heavy metal. Znakomite, no może poza samą nieco bladą końcówką. Specyficzny mix MANILLA ROAD i VIRGIN STEELE. O wszystkim decyduje kolos The Caliginous Serenade. I co? I nic. Nieco power, nieco heavy, słaba melodia, zbędne próby wchodzenia na obszary tego niezrozumiałego epatowania progresywnością na siłę, jaka cechowała płyty z power metalem z USA z lat 90tych. Takie dziesięć minut o niczym.

Generalnie gitarzyści inwencją nie epatują, a to że Esteban Julian Pena jest w bardzo dobrej dyspozycji, słychać przede wszystkim w Fourth Pentacle. Zapewne miało to wszystko być bardziej amerykańskie niż na poprzednim albumie, bardziej korzennie amerykańskie, ale nie wszystko, co amerykańskie w metalu klasycznym, jest dobre.


ocena: 6/10

new 27.01.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości