Depressed Mode
#1
Depressed Mode - Ghost of Devotion (2007)

[Obrazek: R-1215484-1263331415.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Alone 04:28     
2. So Long 04:14     
3. Words of Silence 05:17       
4. Suffer in Darkness 06:47     
5. Ghosts of Devotion 06:17     
6. The Sun Is Dead 05:46     
7. Fallen Angel 05:18     
8. Dunkelheit (Burzum cover) 06:57       
9. Cold 06:11    

Rok wydania: 2007
Gatunek: Symphonic Doom/Death Metal
Kraj: Finlandia

Skład:
Ossy Salonen - śpiew, instrumenty klawiszowe
Natalie Koskinen - śpiew
Marissa Marjamäki - śpiew
Tomppa Turpeinen - gitara, bas
Marko Tommila - perkusja
Jori Haukio - wiolonczela

Z początku jednoosobowy projekt Ossy Salonena, DEPRESSED MODE szybko rozwinęło się w pełnoprawny zespół, do którego dołączył gitarzysta zyskującego na popularności w tamtym czasie MORS PRINCIPUM EST, Jori Haukio, który zagrał tutaj na wiolonczeli.
Lokalna wytówrnia Firebox Records, pododział Firedoom Records, zainteresowała się nagraniami zespołu i 17 września 2007 roku został wydany debiut.

Album dość skomplikowany, głównie dzięki bogato zaaranżowanych orkiestracjom i ogromnej przestrzeni, jakie ona nadają tej muzyce razem z żeńskimi chórami. Rozmach jest ogromny, a ciężar muzyki momentami ociera się o niemiecki i  francuski funeral. Typowy funeral jest w tytułowym Ghost of Devotion, bardzo niepokojącym i używającym absolutnego minimum potrzebnego do wytworzenia klimatu i odstaje najbardziej na tle całego albumu, biorąc pod uwagę jak bogate potrafią być dalsze plany.
Pozostałe kompozycje to potężny, ociężały i dość skostniały doom death i Alone już daje pewien obraz tego, co ten album ma do zaoferowania. Wzorowe zgranie gitary z orkiestracjami, gdzie gitara wtóruje, największy nacisk jest jednak na partie pianina, które są bardzo klimatyczne. Muzyka odhumanizowana, odegrana mechanicznie, pełna mroku i zła, co słychać w So Long. Jedynym, delikatnym oddechem świeżego powietrza w tym zakurzonym grobowcu są czasami żeńskie wokalizy, najbardziej chyba słyszalne w dość portugalskim Words of Silence i delikatnym, gotyckim Fallen Angel, chociaż treści tutaj jest niestety mało.

Produkcja jest niestety bardzo przeciętna i poza świetnie brzmiącymi partiami orkiestry i pianina jest średnio, najbardziej cierpi na tym bardzo mocno cofnięta perkusja, a szkoda, bo Tommila gra tutaj bardzo dobrze, ale kiedy słychać ją dobrze, wychodzi nieco pusto i kartonowo. Jedna gitara to tutaj za mało, szczególnie kiedy gitarzysta jest jednocześnie basistą.
Salonen ma bardzo mocny, grobowy głos, ale dwa żeńskie głosy to za mało, aby zrobić kontrast, szczególnie przy tak ciężkim i brudnym soundzie wszystkiego.
To dobrze zagrana płyta, jest dobry pomysł i próba jego realizacji, zabrakło jednak kompozycji i nie ma zbyt wielu wzruszeń, co najwyżej przytłoczenie, ale nie depresja.
Po nagraniu tego albumu z zespołu odszedł Tommila i skład zespołu został uzupełniony o kolejnego gitarzystę i basistę.
Bardzo mądra decyzja.

Ocena: 7.4/10

SteelHammer
Odpowiedz
#2
Depressed Mode - ...For Death... (2009)

[Obrazek: R-1759298-1263334693.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Death Multiplies 04:32     
2. She's Frozen 05:45     
3. Loving a Shadow 06:58       
4. The Scent 06:26       
5. Prologue to the Thousand Skies 02:03     
6. Tunnel of Pain 04:40       
7. A Glimpse of Tomorrow 04:51       
8. A Sigh... 03:21       
9. ...for Death 07:16

Rok wydania: 2009
Gatunek: Symphonic Doom/Death Metal
Kraj: Finlandia

Skład:
Ossy Salonen - śpiew, instrumenty klawiszowe
Natalie Koskinen - śpiew
Marissa Marjamäki - śpiew
Tomppa Turpeinen - gitara
Teemu Heinola - gitara
Henri Hakala - bas
Iiro Aittokoski - perkusja
Jori Haukio - wiolonczela

Debiut został dobrze przyjęty, ale Salonen nie osiadł na laurach i postanowił powiększyć skład o basistę i gitarzystę. O ile basista Hakala w tamtym czasie był nieznany, tak Heinola to dobry znajomy Haukio z MORS PRINCIPIUM EST, dołączył też do nich perkusista koncertowy Aittokoski.
4 lutego 2009 roku, ponownie nakładem Firebox/Firedoom został wydany kolejny album grupy i jest to spora niespodzianka.

Muzyka bardzo melodyjna, klimatyczna, ale bez grobowego kurzu i przytłoczenia, znacznie bardziej rozbudowana i bogato rozbudowana. Może bardziej death metalowy, zagrany mechanicznie Death Multiplies na to nie wskazuje, ale w She's Frozen zmiany klimatu są już słyszalne. Czysty śpiew Salonena bardzo dobry i świetnie uzupełnia się z jego growlem.
Nie jest to LP tak przytłaczające, jak debiut. Bardzo dużo melodii, świetnych zresztą, ale słychać, jak bardzo w te dwa lata zespół się zmienił w Loving a Shadow. Jakie to piękne, refleksyjne i romantyczne. Piękne harmonie wokalne, cudowne orkiestracje!
The Scent to pozostałość po debiucie i ciągoty do temp funeralowych, ale o ile lepiej to brzmi, szczególnie kiedy tak dobrze słychać wiolonczele i jest to bardziej zrównoważone. Tunnel of Pain wskazuje na przeniesienie się w stronę bardziej melodyjnego i epickiego death metalu, ale to wcale nie znaczy, że rezygnują z klimatu w partii środkowej.
Potrafią być delikatniejsi i dość bliski gothic metalowy A Glimpse of Tomorrow jest bardzo pastelowy. A Sigh to może tylko przerywnik, ale jak wyborne jest tutaj pianino. Tylko tytułowego ...For Death czegoś zabrakło i na tle wszystkich, jakże bardzo melodyjnych kompozycji, bardzo bogato i pieczołowicie rozplanowanych, minimalizm ocierający się o funeral i drone brzmi zbyt pretensjonalnie.

Produkcja. Co za produkcja! Na debiucie można było kręcić nosem, tutaj za mastering zabrał się Mika Jussila i brzmi to perfekcyjnie. Selektywność, idealne umiejscowienie wszystkich instrumentów i wokalistów. Jest czysto, ale nie syntetycznie i kiedy trzeba, jest ciężko, ale nie przytłaczająco, nie można też mówić o dziś już może trochę sztampowym brzmieniu Finnvox. Prawdziwa poezja.
Gitarowo o wiele ciekawiej niż poprzednio, w końcu dobrze słychać perkusję i może Aittokoski to nie Tommila, ale nie można mu odmówić energii i wyczucia. Prawdziwy zawodowiec. Salonen okazał się wokalistą bardzo wszechstronnym i trudno powiedzieć, dlaczego tak ukrywał się na debiucie. Słabych momentów nie ma, tak jak panie tutaj towarzyszące, która pomagają tworzyć wspaniały klimat. Zaduma i refleksja, ale nie depresja.
Niestety, w roku 2010 Ossy Salonen ogłosił zakończenie działalności zespołu z powodu rozterek nad tym, co by miało być na kolejnej płycie i że prawdopodobnie by było to coś innego.
W listopadzie 2020 roku Ossy Salonen ogłosił powrót zespołu i prace nad nowymi nagraniami w studio oraz poinformował, że w nagraniach towarzyszą mu gitarzysta Teemu Heinola, basista Henri Hakala oraz perkusista Iiro Aittokoski. Album planowany jest na 2021, ale jak zapowiada Salonen będzie to coś innego i postanowił nie zapraszać do współpracy Tomppa Turpeinena i Natalie Koskinen.
Co z tego będzie trudno powiedzieć, na szczęście jest ten zacny album z muzyką symfoniczną.

Ocena: 9/10

SteelHammer
Odpowiedz
#3
Depressed Mode - Decade of Silence (2022)

[Obrazek: 995452.jpg?1758]

Tracklista:
1. Death Walks Among Us 05:53     
2. Endless November 07:43       
3. Dissociation of the Extinguished Mind 06:56         
4. As the Light Dims 08:58         
5. Parasites of Mind 06:39         
6. Kaamos (Land of Winter) 06:16        
7. Serpents 05:50        
8. Eternal Darkness 05:46     
9. Aeternus 12:09

Rok wydania: 2022
Gatunek: Symphonic/Funeral Doom/Death Metal
Kraj: Finlandia

Skład:
Ossy Salonen - śpiew, instrumenty klawiszowe
Teemu Heinola - gitara
Henri Hakala - bas
Iiro Aittokoski - perkusja

Gościnnie:
Veronica Bordacchini  - śpiew


DEPRESSED MODE powraca z niebytu w częściowo ostatnim znanym składzie z albumem o wymownym tytule Decade of Silence, który podkreśla 10-letnie zawieszenie działalności, choć album pojawił się po 12 latach studyjnego milczenia.
Wydaniem płyty zajęła fińska wytwórnia Inverse Records i długo wyczekiwany materiał będzie można usłyszeć 6 maja 2022 roku.

Ossy Salonen mówił, że zawieszenie działalności jest konieczne, ponieważ kolejny album byłby inny.
Decade of Silence to próba pogodzenia Ghosts of Devotion z ...For Death... i na ogromny plus są tutaj orkiestracje, równie pełne przepychu i świetnie zrealizowane, nadające dużej przestrzeni kompozycjom jak to było w 2009 roku. Znakomicie brzmi Death Walks Among Us, który jest bezpośrednią kontynuacją ...For Death... ze swoim death metalowym pazurem, tempem i wieloplanowością, różnorodnością wokali i morderczą perkusją, ciekawym zabiegiem jest również budowanie napięcia elementami symfonicznymi we wstępie, oczekiwanie, kiedy w końcu ich usłyszymy. Zagranie jak najbardziej nostalgiczne, ale działa. Ossy Salonen nadal daje radę i jego growl kruszy żelazobeton, a czysty śpiew nadaje eleganckiego kontrastu i chwilę oddechu. 12 lat minęło, a moc nadal ta sama, jakby zatrzymał się czas.
Bardzo dobry jest również minimalistyczny Endless November w stylu PANTHEIST, równie hipnotyzujący, ze świetną partią środkową, która przypomina, że to DEPRESSED MODE.
Dissocation of the Extinguished Mind to już nawiązanie do debiutu, jest bardzo ciężko, chłód uderza niczym z grobowca, podobnym minimalizmem wykazuje się też As the Light Dims, w którym są echa AHAB. To są solidne kompozycje w ramach gatunku i nie mam tutaj wiele do zarzucenia, bo funeral doom/death to gatunek z zasady hermetyczny.
Parasites of Mind dryfuje gdzieś pomiędzy NOVEMBERS DOOM a SEPTICFLESH albo bardziej death metalowymi zapędami HEAVENWOOD. Tutaj przesadzili z brutalnością, która próbuje przykryć brak treści, chociaż zespołowi nie można odmówić umiejętności, a orkiestracje są na wysokim poziomie. To jednak za mało, kiedy nie ma transu, ukojenia i łez. Miało być urozmaicenie, ale wyszło zbyt brutalnie, jak to było u Amerykanów w latach 2005-2011.
Nie przemawia też do mnie bojowy, epicki i grecki Kaamos, który swoją surowością nawiązuje do NIGHTFALL, death metalowy walec NOVEMBERS DOOM Eternal Darkness to jest co najwyżej gatunkowa poprawność, wsparta bardzo dobrymi orkiestracjami i solidnie zrealizowana. Z tego grona ciekawiej prezentuje się Serpents, ale mam wrażenie, że ze wszystkich utworów jest on od strony aranżacji i realizacji najprostszy i nie robi aż takiego wrażenia. Dobre, ale nie błyszczy.
12-minutowy Aeternus to funder doom/death w najprawdziwszej postaci. Ogromny minimalizm, zimno marmuru, z przebijającymi się echami DESIRE w tęsknej, nostalgicznej gitarze. Autentyzmu nie odmówię, moim zdaniem jednak nie musiało to tak długo trwać, można było skrócić wstęp o minutę bądź półtorej i podobnie zakończenie, bo to jest tylko prężenie symfonicznych muskułów. To powtórzenie tego, co robiło Death Walks Among Us, zupełnie niepotrzebnie to powtórzono.
DESIRE prawdopodobnie lepiej by to rozegrało, ale DESIRE i TIAMAT zakończyłyby podobnie.

Mix to osobista robota Ossy Salonen, masteringiem zajął się Mika Jussila i sound jest bardzo podobny do tego z 2009 roku, różnicą jest tutaj większa przestrzeń i nie aż tak głośne, miażdżące gitary. Brzmienie z deka bardziej subtelne, które pozwala docenić orkiestracje. Nie mam żadnych zastrzeżeń.
Muzycy zagrali na poziomie, jakiego należało oczekiwać i nie ma rozczarowania, szczególnie głęboki i niszczący śpiew Ossy Salonena.
Kompozycyjnie jednak czuć, że jest to materiał pisany latami i w różnych okresach i od Parasites of Mind to jest bardzo słyszalne i niestety nie jest to tak dobre i interesujące, jak utwory wcześniejsze. Materiał o dziwo brzmi spójnie, ale niestety jakościowo jest nierówny. Jest lepiej niż na Ghosts of Devotions, ale to nie jest poziom ...For Death...
Ostatecznie, DEPRESSED MODE zdaje egzamin trzeciej płyty i powraca w chwale po dekadzie milczenia.
Miło jest ich usłyszeć znowu i mam nadzieję, że zostaną z nami na dłużej, ale już bez dekady studyjnego milczenia.



Ocena: 7.9/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki wytwórni  Inverse Records.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości