Magic Opera
#1
Magic Opera - The Golden Pentacle (2021)

[Obrazek: mViXk7a.jpg]

tracklista:
1.The Golden Pentacle 06:13
2.Elixir Of Life 04:50
3.Keepers Of The Night 05:45
4.Never Ending Pain 06:24
5.Fight For The Victory 04:41
6.The Secret Of The Sea 06:25
7.The Sacred Legacy 07: 56
8.Free Again 04:13
9.The Other Side 06:08
10.Thief Of Souls 05:03
11.Until The End Of Time 07:16

rok wydania: 2021
gatunek: melodic symphonic neoclassical power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Anton Darusso - śpiew
Gabriel Tuxen - gitara
Matt Krais - gitara
Enrico Pistolese - gitara basowa
Salvatore Giordano - perkusja
Marco Garau - instrumenty klawiszowe


Znakomitego klawiszowca z DERDIAN, Marco Garau, zawsze miło posłuchać. Od lutego 2021 będzie jeszcze więcej jego muzyki, za sprawą autorskiego projektu sygnowanego poza nazwiskiem także nazwą MAGIC OPERA. Album ten miał się początkowo ukazać w roku ubiegłym, ostatecznie jednak data premiery została znacznie przesunięta.
Marco wsparła sekcja rytmiczna z DERDIAN, gitarzysta Matt Krais ze znakomitego amerykańskiego SHADOWSTRIKE i duński gitarzysta Gabriel Tuxen z SEVEN THORNS. Zaśpiewał jeden z najbardziej utalentowanych wokalistów power metalowych z Ameryki Łacińskiej Anton Darusso z kostarykańskiego WINGS OF DESTINY. Warto przy okazji wspomnieć, że Marco Garau gościnnie wystąpił na najnowszej płycie WINGS OF DESTINY "Ballads".

Album "The Golden Pentacle" można odnieść do tej samej kategorii klasycznego melodic power metal w manierze włoskiej co wczesne płyty DERDIAN, bo jest tu podobny epicki i teatralny klimat i po raz kolejny świetny plan klawiszowy lidera. Z drugiej strony, to na pewno nie jest muzyka egocentryczna i Garau nie traktuje zespołu jako dodatku do swojego zestawu instrumentów, a nawet można powiedzieć, bardzo często skromnie usuwa się na plan drugi. Trochę neoklasycznej gry w eleganckim i melodyjnym tytułowym openerze The Golden Pentacle i już słychać jak dobrze się tym muzykom współpracuje. To ta sama lekkość i swoboda, jaką cechowały albumy debiutujących w ostatnim czasie ekip LUCA SELLITTO i FLAMES OF HEAVEN.
Tak, można mówić o renesansie italian fantasy flower power metalu w nieco odmienionej, neoromantycznej formule i tego romantyzmu w wysmakowany sposób podaną epickością jest bardzo dużo na albumie MAGIC OPERA. Gitarzyści grają pięknie i z polotem, z wdziękiem i finezyjnie w nieraz ekscytujących i aksamitnie wybuchowych solówkach, budują fundament dla wysmakowanych, ale nieprzekombinowanych partii i pasaży klawiszowych lidera. I tyle urzekających motywów neoklasycznych i neoromantycznych w tak wspaniałych kompozycjach jak Elixir Of Life czy też Keepers Of The Night. I tak pięknie i emocjonalnie śpiewa Kostarykańczyk! Tych emocji nie brakuje w tak bardzo włoskim Never Ending Pain, gdzie tak wiele jest z muzyki DERDIAN w tej teatralnej i wodewilowej aranżacji (to tango!, ten harsh/growl!)
Włoski melodic power musi być choć po części heroiczny i rycerski i w dumnym i poetyckim Fight For The Victory nawiązują do najlepszych tradycji RHAPSODY OF FIRE, tyle że bez nadmiernego barokowego przepychu. I jeszcze raz w szybkim, brawurowo rozegranym The Secret Of The Sea z jakże niespodziewaną partią pianina. Garau gra tu tak urzekająco retro... Pianino otwiera także najdłuższy, umieszczony centralnie The Sacred Legacy w manierze RHAPSODY i Sagi KALEDON i dramatyzm, czasem nawet lekko drapieżny łączy się tu z nieopisanej piękności motywami melodycznymi neoklasycznego pochodzenia, podkreślonymi rozległym, pełnymi mocy wokalami Darusso. Klasa! Nie odpuszczają ani przez chwilę i zaraz potem wspaniała powtórka w zwiewnymi niesamowicie eleganckim, a przy tym jakże heroicznym Free Again, krótszym, prostszym formalnie, ale po po prostu porażającym maestrią wykonania i chwytliwością melodii. Ten refren, no coś wspaniałego! Poetyka, poetyckość... Tak, robi wrażenie Thief Of Souls, gdzie słychać poza eksplozywnym refrenem także minimalne progresywne podejście do tematu. W ten sposób grają naprawdę chyba tylko Włosi, choć w tym przypadku także Amerykanin i Duńczyk. Przepiękne!
Te ciepłe, słoneczne i łagodne metalowe włoskie songi o hymnowym, podniosłym charakterze bywają lepsze i gorsze i The Other Side na pewno należy do tych lepszych, bo i refren jest bardzo dobry i proste sola gitarowe są bardzo dopasowane, jednak w ostatecznym rozrachunku to kompozycja nieco słabsza na tle pozostałych, choć słychać, że w jej przygotowanie włożono bardzo wiele staranności i serca. Natomiast zakończenie jest fenomenalne, bo fenomenalny jest Until The End Of Time, jak soczewka skupiający w sobie wszystko co najlepsze w muzyce MAGIC OPERA na tym albumie. Jest wodewil, jest retro, jest neoklasyka, jest power metal i jest zniewalająca elegancja. Ekstraklasa!
I taka dygresja na koniec. W tym wszystkim jest też coś z najlepszego grania japońskiego w gatunku. Niełatwo to wychwycić, ale jednak to się czuje.

Sound jest stosunkowo delikatny, z gitarami bez nadmiernego ciężaru i umiarkowanie zaznaczoną sekcją rytmiczną. Bogate i zróżnicowane jest brzmienie instrumentów klawiszowych. Anton Darusso nieznacznie wysunięty do przodu, tak, że instrumentaliści go nie zagłuszają w żadnym momencie. Mix i mastering wykonał Danilo Di Lorenzo w Moonhouse Recording Studio.
Doskonała płyta, doskonała! Muzyka talentu i pasji! W roku 2020 Cristiano Filippini, w 2021 Marco Garau!


ocena: 9,8/10

new 19.02.2021

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości Marco Garau
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Magic Opera - Battle of Ice (2023)

[Obrazek: 1088325.jpg?2545]

tracklista:
1.The Black Sorcery 06:27
2.The Cursed Crown 05:40
3.The Legend of the Demon's Cry 06:21
4.Assault on the Castle 04:43
5.Ride Into the Sun 06:17
6.White Dragon 07:48
7.The Shadow Man 05:27
8.The Book of Evil 05:15
9.Under Siege 05:01
10.Battle of Ice 11:05

rok wydania: 2023
gatunek: melodic symphonic neoclassical power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Anton Darusso - śpiew
Enrico Pistolese - gitara
Luca Sellitto - gitara
Ollie Bernstein - gitara basowa
Salvatore Giordano - perkusja
Marco Garau - instrumenty klawiszowe

Jak to dobrze, że projekt MAGIC OPERA nie okazał się jednorazowy. Jak to dobrze, że teraz można usłyszeć w tej grupie Czarodzieja Lica Sellitto. Tak, są przetasowania w składzie, ale nadal śpiewa wspaniały Anton Darusso. I jest nowa płyta, którą zespół nakładem własnym przedstawi 27 stycznia 2023 roku.

Choć całość spina klamrą kunszt kompozytorski Marco Garau, to jednak określona nowa jakość jest i to w prostej linii wynika z nowego duetu gitarzystów. Luca jest wsparty przez Enrico Pistolese, który z basu w MAGIC OPERA zrezygnował i teraz swobodniej tu sobie poczyna, wnosząc lekkość i zwiewność gitarową, prezentowaną przez niego w DERDIAN. Jest w gitarowej robocie to inaczej rozwiązane niż na debiucie i to słychać już w pięknym fantasy power metalowym The Black Sorcery, gdzie nuta neoklasyczna łączy się z pełną wdzięku melodią we włoskim stylu , ale i z pewną dawką stylu, jaki można usłyszeć tylko na albumach japońskich. Nad wyraz interesujące. Ciekawe, że nowy basista, Amerykanin Ollie Bernstein, mieszka od jakiegoś czasu w Japonii i gra tam w power metalowym zespole ILLUSION FORCE. Marco Garau jak zwykle skromny, pozostawia dla siebie tyle miejsca, by nie przytłaczać, ale tam gdzie gra partie solowe lub wstępy, jest znakomity. Kapitalnie brzmi The Cursed Crown, gdzie wykorzystane zostały dosyć rozpoznawalne motywy klasyczne w triumfalnym wstępie, a plan klawiszowy jest taki delikatny i gustowny. I te pianino przed partią z brutalnym wokalem! I pasaż Marco i solówka gitarowa Luca! Jakie to wszystko jest wysmakowane, jakie wycyzelowane w szczegółach! Jak w The Legend of the Demon's Cry, gdzie dynamiczna perkusja napędza niemal wodewilową melodię, a przy tym oczywiście fantasy heroiczną. Fantastyczna część instrumentalna, po raz  kolejny fantastyczna. Jak oni tu potrafią na różne sposoby wykorzystać jeden w zasadzie motyw. Wyborne! I nieco bardziej dostojniej w utrzymanym w trochę wolniejszym tempie Assault on the Castle i tu wspaniale zaśpiewał Anton Darusso, przy czym na pewno w tej kompozycji słychać więcej DERDIAN niż w do tego momentu zaprezentowanych. Bojowo jest i epicko.
A Ride Into the Sun to pogodna melodic power metalowa galopada w stylu italo flower power na najwyższym poziomie. Tak nostalgicznie przypominają te słynne kompozycje grup z Włoch, które wylansowała onegdaj wytwórnia Underground Symphony. Jest tu jednak i coś więcej, bo jest Marco Garau w delikatnej, ażurowej partii pianina z tłem symfonicznym. Urzekające.
Baśniowo jak z filmu animowanego rozpoczyna się White Dragon i jak tu czaruje Darusso. Ładne i takie nawet wzruszające to jest, a potem się rozpędzają i jak swobodnie i bez wysiłku potrafią utrzymać zainteresowanie przez te prawie osiem minut. I nie można się oprzeć wrażeniu, że tym razem czerpią natchnienie z RHAPSODY. Jest bardzo dobrze, bogato, jednak jest mimo wszystko kompozycja minimalnie słabsza od wcześniejszych, bo sama  melodia główna jednak mniej oryginalna. Jednak część instrumentalna przepyszna po raz kolejny.
W spokojnym tempie snują opowieść The Shadow Man i znowu czaruje głosem Anton przy akompaniamencie pianina i narastającego planu symfonicznego. Ładna rockowa ballada z tego wyszła, niemniej nieco mało metalowa w otoczeniu pozostałych utworów. W The Book of Evil wracają do klasycznego włoskiego heroicznego melodic power w manierze KALEDON i tu wykonanie przewyższa samą wartość dosyć już ogranej melodii. Znakomicie się prezentuje w pełni oryginalny, ze swadą i zadziorem, gdzie trzeba zagrany Under Siege pełen melodyjnego pędu i neoklasycznych ornamentacji. I tytułowy kolos Battle of Ice zaprezentowany wzorem innych grup włoskich z kręgu power metalu symfonicznego na zakończenie. Takie kompozycje stanowią zawsze wyzwanie i MAGIC OPERA podejmuje je po raz pierwszy. Barkowy przepych i nie tylko barokowy, bo początek jest neoklasycznie barokowy. Jest bogactwo formy, jest narastające napięcie narracji w opowieści epickiej, jest znakomita melodia zbudowana w znacznej mierze na neoklasycznym fundamencie, jest misterny plan drugi, tworzony przez Marco.
Jest i bojowo, i słonecznie, i nawet nieco drapieżnie. Świetnie chórki wspierają tu frontmana, świetnie. I długie solo Luca i duet z Marco. Mistrzowie!

Mix wykonał Roland Grapow i jest to krystalicznie przejrzyste. Mastering to dzieło samego Marco Garau i mnie ten sound poszczególnych instrumentów bardzo odpowiada. Nie ma nadmiaru ciężkości i to jest zwiewne zwłaszcza w klawiszach i gitarach. Ani jednego błędu w wykonaniu, ani jednego potknięcia aranżacyjnego. Fantastyczne wykonanie.
Po raz drugi Magiczna Opera w wykonaniu ekipy Marco, choć tym razem bliższa rozpoznawalnym standardom włoskim.


ocena: 9,5/10

new 18.12.2022

Podziękowania dla Marco Garau za przedpremierowe udostępnienie tego albumu.
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości