Embrace Of Souls
#1
Embrace Of Souls - The Number of Destiny (2021)

[Obrazek: 913411.jpg?2157]

tracklista:
1.On the Way from the Past 01:39
2.New Hope 06:08
3.From the Sky 04:57
4.In the Castle 06:26
5.Shape Your Fate 06:16
6.My Dreams 04:48
7.Prison 05:16
8.We'll Meet Again 04:30
9.To the End 05:36
10.The Number of Destiny 07:37
11.Welcome to My Hell 07:36
12.Il numero mistico 06:56

rok wydania: 2021
gatunek: melodic power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Giacomo Voli - śpiew
Giovanni Paolo Galeotti - gitara
Xavier Rota - gitara basowa
Michele Olmi - perkusja
Davide Scuteri - instrumenty klawiszowe


EMBRACE OF SOULS powstał w roku 2019 z inicjatywy Michele Olmi, perkusisty takich grup jak SPELLBLAST, CHRONOSFEAR, RAVENWORD, a ostatnio także SEPTUM. Do współpracy błyskawicznie pozyskał nową gwiazdę wokalną włoskiego i światowego power metalu, czyli Giacomo Voli z RHAPSODY OF FIRE, wsparli go także koledzy z grup, w których występował wcześniej mniej znany do tej pory gitarzysta Giovanni Paolo Galeotti. No i Armia Gości, imponująca doprawdy, bo jest tu wśród wokalistów i Roberto Tiranti i Ivan Giannini i Adolfo Morviducci...
Album ten zostanie wydany przez Elevate Records 19 lutego 2021 i jest to niewątpliwie wydarzenie bardzo ważne i podkreślające pozycję Włoch jako światowego giganta w kategorii power metalu.

Tu jest mnóstwo znakomitej muzyki, dynamicznej, porywającej, podniosłej, melodyjnej i eleganckiej. Piękne są te szybkie i romantycznie majestatyczne kompozycje takie jak New Hope, Shape Your Fate (jak to narasta dramatycznie w refrenie!) czy też To the End, rozległy i pełen przestrzeni.
Coś z RHAPSODY OF FIRE, coś z DERDIAN, coś z KALEDON w rycerskim heroizmie wybornego, pełnego melodyjnego patosu From the Sky (gitara - Edward De Rosa). Trochę gorzej to wygląda w raczej ogranym w stylu KALEDON Prison i ten utwór mimo bogatej aranżacji jest słabszym punktem tej płyty. Urzekający początek (pianino) In the Castle i poruszający utwór jako całość, żywcem wyjęty z Universum RHAPSODY. Co za wokale... Po prostu zniszczenie w jedwabnych rękawiczkach! A gdy pozostają w Magicznej Krainie Łagodności to wzruszają w We'll Meet Again. Niesamowita elegancja, ogromny pietyzm wykonania pod każdym względem. Momentów i kompozycji w tak ulubionym przez Włochów melodyjnym progresywnym stylu LABYRINTH jest tu niewiele, ale na pewno to są kompozycje bardzo udane i zaliczyć tu należy dynamiczny My Dreams z mocarnymi speedowymi miejscami natarciami gitar i wielogłosowymi harmoniami wokalnymi Mistrzów. Jest tu także wspaniały, rozbudowany The Number of Destiny ultra klasyczny dla stylistyki włoskiej, choć refren zdradza także wpływy duńskiej sceny takich grup jak PYRAMAZE czy CORNERSTONE. Rewelacyjny refren! Doskonała progresywna partia instrumentalna!
Welcome to My Hell... czyżby STORMLORD? No nie, to nadal EMBRACE OF SOULS i to słychać gdy extreme metal zastępuje power metal w czystej postaci, i ta kompozycja zaskakuje swobodą mieszania gatunków w tyglu epickiego, rycerskiego i romantycznego metalu. Klasa! Hit! I wreszcie wokalny majstersztyk na miarę największego geniuszu RHAPSODY w łagodnym songu po włosku Il numero mistico na zakończenie. Potęga włoskich Mistrzów!

Wykonanie  jest doskonałe. Nie tylko śpiew jest klasy światowej, ale i zwraca uwagę wyborna, miejscami wirtuozerska gra Giovanni Paolo Galeotti. Kapitalne natarcia i kapitalne sola, kapitalne wyczucie konwencji. No i lider Michele Olmi chyba nigdy dotąd nie grał z takim zaangażowaniem i finezją. A Davide Scuteri też zagrał tu nie raz bardzo wysmakowane i oryginalne partie. Produkcja jest bardzo dobra, mamy do czynienia z klasycznym soundem włoskim w melodyjnym power metalu, z dobrze dobranymi partiami planu drugiego i odpowiednio brzmiącą gitarą i udaną ekspozycją wokalistów z pierwszoplanowa rolą Vili, którego występ jest po raz kolejny fantastyczny. Sekcja rytmiczna głośniejsza nieco niż można było oczekiwać, ale przecież lider musi być odpowiednio wyeksponowany. Album jest długi, to prawie 70 minut muzyki, ale słucha się tego bez zmęczenia i wchodzi bardzo gładko.

Kunszt wykonawczy i znakomite, zapadające w pamięć i misternie zaaranżowane kompozycje zachwycają i mamy do czynienia z kolejnym włoskim majstersztykiem.
Wspaniałego power metalowego natarcia włoskiego 2020-2021 ciąg dalszy!


ocena: 9,8/10

new 3.02.2021

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości Michele Olmi i Elevate Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Embrace Of Souls - Forever Part of Me (2024)

[Obrazek: 1223068.jpeg?5552]

tracklista:
1.For Life and Love 05:43
2.Infinite Embrace 05:19
3.Alone on Earth 05:53
4.My Blade Will Fall on You 05:01
5.Tame My Storm 06:25
6.Through the Dark 06:43
7.Our New Life 06:13
8.No One Will Divide Us 04:27
9.Forever Part of Me 05:00
10.Love Sealed Forever 05:07
11.The Beginning of Everything 02:08
12.Eternal Earth 04:28
13.Flashback 09:04

rok wydania: 2024
gatunek: melodic power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Giacomo Rossi - śpiew
Giovanni Paolo Galeotti - gitara
Xavier Rota - gitara basowa
Michele Olmi - perkusja
Davide Scuteri - instrumenty klawiszowe

oraz Goście

W roku 2023 pożegnał się z zespołem Giacomo Voli. Ciężko zastąpić taki wspaniały głos, ale na zmianę przyszedł mu Giacomo Rossi, wokalista może mnie znany, ale od mniej więcej roku 2019 bardziej rozpoznawalny dzięki udziałowi w niemieckim projekcie HEARTSCORE i wydaniu albumu jego pierwotnej progressive metalowej formacji włoskiej PHILOSOPHY OF EVIL.
Grupa z tym wokalistą oraz potężną armią gości nagrała swój drugi album, wydany przez Elevate Records w połowie marca 2024.

Jest to płyta z melodyjnym power metalem jak poprzednio, jednak chyba przez udział tych licznych gości bardziej niż debiut zróżnicowana. Rozpoczyna się w stylu tych zwiewnych i technicznie wspaniale zagranych kompozycji z pierwszego LP utworem For Life and Love i Rossi radzi sobie tu bardzo dobrze, choć jednak uczciwie trzeba przyznać, że to nie jest klasa Giacomo Voli. Potem dosyć nieoczekiwanie ekipa próbuje iść śladami TEMPERANCE i jest duet z nową, w zasadzie wykazywaną w stałym składzie Agatą Aquilina o miłym, dosyć wysokim głosie, ale ten utwór jest po prostu tylko dobry w tej kategorii melodic power, w jaką tu próbują wejść. Średnio ciekawy refren, uproszczone jak na ten zespół aranżacje, gościnny udział gitarzysty CHRONOSFEAR Franka Campese. W Alone on Earth, łagodnym ciepłym i bardzo ogranym w melodii pojawia się Roberto Tiranti, ale jakoś niespecjalnie zaznacza swoją obecność... Wyborna jest tu tylko krótka partia instrumentalna z Davide Scuteri w roli głównej. My Blade Will Fall on You i rozbudowany Tame My Storm przypominają w dużej mierze to, czym w roku ubiegłym zachwycił GREAT MASTER i jest power metal pełen epickości i z kapitalnymi refrenami. Wyborne chórki, doskonałe sola gitarowe i porywające plany klawiszowe Davide Scuteri, który na tym LP wyrasta na postać pierwszoplanową. No, jednak tu i Giacomo Rossi pokazuje klasę i zdecydowanie słychać, że w takim bardziej rozległym, heroicznym śpiewie jest znakomity.
No tak, rozkręca się ten album stopniowo w stylu jakiego od EMBRACE OF SOULS należało oczekiwać. W Through the Dark pojawia się Adolfo "Morby" Morviducci z DOMINE i dynamiczny  epicki power metal w tej pełnej pędu włoskiej manierze, a wszystko w arcymistrzowskiej oprawie instrumentalnej. A w Our New Life dodatkowo jeszcze Guitar Hero Edward De Rosa i jako wokalista główna Our New Life i jest w sumie łagodnie w manierze female fronted symphonic metal. Typowo, dobrze, ale po prostu typowo. Także szybki No One Will Divide Us to klasyczny włoski fantasy flower power głównego nurtu, ale średniej klasy. A w romantycznie brzmiącym, średnio szybkim Forever Part of Me drugi głos to Stefano Sbrignadello z GREAT MASTER, jest także znakomity gitarzysta Michele Vioni z FLAMES OF HEAVEN oraz refren, który gdyby go nieco bardziej ubarwić, to byłby ozdobą tego albumu. Lekko progresywnie i dramatycznie brzmi z echami monumentalizmu Love Sealed Forever, bardzo solidny, ale nieco przekombinowany aranżacyjnie utwór, gdzie można usłyszeć Ivana Giannini DERDIAN oraz Andrea Martongelli z ARTHEMIS i Valentino Francavilla z WHITE SKULL w solach gitarowych. Ponownie bardzo dużo wnosi tu rozbudowany plan klawiszowy. Symfoniczna miniatura The Beginning of Everything jest fantastyczna i stanowi jednak kontrast z raczej typowym melodic power w Eternal Earth, gdzie frontmana wspiera Filippo Tezza z CHRONOSFEAR. Po raz kolejny pokazują klasę w części instrumentalnej z udziałem gitarzysty NOVERIA Francesco Mattei, ale sama melodia bardzo już ograna.
I kolos na koniec, czyli Flashback. Tu można usłyszeć jako gościa gitarzystę Alexa Motha z DRACONICON z wybornym solem. Opowieść jest klimatyczna, teatralna, w wyrazie niepokojąca, melodyjna i lekko progresywna i tak w sumie budzi mieszane uczucia. Miało być coś na pewno oryginalnego, ale jest to jednak nieco niespójne. Symfonika, ambient, agresywniejsze momenty, rycerski heroizm... Bogato, ale jednak niespójnie.

Brzmienie całości doskonałe, zachwyca wieloplanowość i starannie dobrany sound poszczególnych instrumentów. Goście gitarzyści dali z siebie wszystko, Goście wokaliści chyba trochę mniej.
Kompozycyjnie płyta zróżnicowana z wyśmienitą częścią środkową, ale na taką muzykę w pełnym wymiarze zabrakło chyba po prostu tym razem pomysłu. Ocenę na pewno podnosi wyborne wykonane, ale płyta krótsza i bardziej zwarta stylistycznie prezentowałaby się chyba lepiej.


ocena: 8/10

new 30.03.2024
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości