Silver Talon
#1
Silver Talon - Decadence and Decay (2021)

[Obrazek: a0006087911_16.jpg]

Tracklista:
1. Deceiver, I Am 05:25     
2. Resistance 2029 04:55     
3. As the World Burns 05:26     
4. Next to the Sun 06:30     
5. Divine Fury 06:09     
6. Kill All Kings 04:39     
7. What Will Be 05:36     
8. Touch the Void 08:00

Rok wydania: 2021
Gatunek: Progressive/Dark Power Metal
Kraj: USA

Skład:
Wyatt Howell - śpiew
Bryce R. VanHoosen - gitara
Sebastian Silva - gitara
Devon Miller - gitara
Walter Hartzell - bas
Michael Thompson - perkusja

Gościnnie:
Andy LaRocque - gitara


SPELLCASTER cieszyło się dość sporą popularnością, jednak mniej metalowe wcielenie trzeciej płyty jak i problemy składowe doprowadziły do jego rozwiązania w 2017 roku. W tym samym roku założony został SILVER TALON przez gitarzystów Vanhoosen i Silva, z którymi na początku grała sekcja rytmiczna z ich poprzedniego zespołu oraz wokalista Wyatt Howell z SANCTYFIRE, które zostało porzucone na rzecz ST.
Pojawiały się dema, skład się zmienił, EP z 2018 roku zdobyło uznanie i zainteresowanie wytwórni M-Theory Audio, która wyda ich debiut 28 maja 2021 roku. Japonia również otrzyma swoją edycję nakładem Spiritual Beast z bonusowym coverem JAG PANZER.

Okładka namalowana przez Geralda Broma, znanego chociażby z okładek gier serii Diablo, World of Warcraft i Magic: The Gathering jest wspaniała i oddaje idealnie klimat, jaki na tym albumie panuje. Typowy, mocny, szorstki i mroczny USPM z elementami progresywnymi, który trudno jednoznacznie zaszufladkować.
Gitarzystów w składzie jest trzech, więc oczywiście pierwszym skojarzeniem, jakie się nasuwa jest IRON MAIDEN, którego intensywne poszukiwania prowadzą donikąd. Chyba że akustyczne wtrącenia, przez niektórych uznawane za progresywne, uznamy za pierwiastek Eddie'ego. Jedyny element wspólny z IM to kontynent, bo są tutaj echa Europy, co słychać w ozdobnikach gitarowych i to słychać bardzo wyraźnie w Divine Fury i Kill All Kings, chociaż nie są to tak subtelne echa jak w chociażby NIVIANE. Na albumie jest coś z potęgi i walcowania DEATH DEALER i ich potęga wraz z heroizmem NIVIANE są słyszalne w Deceiver, I Am. Można się też doszukiwać KING DIAMOND, w końcu jest też Andy LaRocque w Resistance 2029, w którym jest klimat tajemnicy i przestrzeń charakterystyczna dla pierwszych płyt KD.
Howell to głos stworzony do tej muzyki i jest on tutaj idealnie sprzężony z każdym instrumentem i wspaniale tutaj tworzy atmosferę, przebijając się przez mocne gitary i bezlitosną sekcję rytmiczną. Może nie jest to głos na miarę Skinnera czy Pecka i nie tak mocny, ale jest on ciekawszy od sporej części standardowych głosów heavy metalowych USA głównego nurtu. Hipnotyzuje i Next to the Sun pokazuje, że do tego repertuaru został on stworzony. Wspaniała kompozycja, z bardzo dobrze i mocno zaznaczoną melodią i tutaj plasują się gdzieś pomiędzy NEVERMORE a NEW EDEN. Do tego wspaniałe ozdobniki gitarowe i sola.
Kill All Kings to bardzo udane odniesienie do Europy i kompozycyjnie są tutaj ponad poziomem CAGE, które próbowało takie rzeczy grać i rezultat był co najwyżej poprawny. Jest i dość standardowa, amerykańska "ballada" What Will Be i tutaj niestety jest tylko poprawność, którą ratuje druga połowa i wyborne solo.
Touch the Void to już bardziej muzyka progresywna, w klimatach JAG PANZER, QUEENSRYCHE i NEVERMORE. Technicznie i wykonawczo jest to zrealizowane absolutnie bez zarzutu, chóry, które pojawiają się tutaj na chwilę są doprawdy wyborne i szkoda, że jest ich tutaj tak mało. Sam utwór jednak to niestety przerost formy nad treścią z rozmytą melodią, niepotrzebnymi przerywnikami radiowymi i to jest muzyka raczej czasów kryzysu sceny USA.

Realizacja wszystkiego jest tutaj na poziomie mistrzowskim i technicznie jest to bezbłędne jak ETERNITY'S END, ale bez tak mocnych melodii i jednoczesnego powiewu świeżości, jaki ten zespół wniósł. Sola gitarowe są tutaj wyborne i gitarzyści pokazują tutaj klasę, tak jak bardzo energiczna sekcja rytmiczna, która została ustawiona idealnie z typowo grzmiącą, amerykańską perkusją i metalicznym, gęstym basem. Zebrał się tutaj wspaniały skład naprawdę utalentowanych muzyków.
Rozpad SPELLCASTER to była ogromna strata i luki po nim SILVER TALON nie wypełnia, bo to muzyka inna. Mroczniejsza, mocniejsza i z pierwiastkiem progressive.
Pod koniec album wytraca na mocy, zaczyna nudzić i przytłaczać, ale techniki odmówić nie można, a pierwsza połowa z Next to the Sun udana, jednak by nie zaszkodziło, gdyby melodie były konkretniejsze, bo przerostem wykonania nad treścią zaczynają momentami zbliżać się do ARSIS.
Ciekawy debiut i oby to nie był tylko projekt jednorazowy, bo w tej muzyce jest potencjał.


Ocena: 8/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości  Rock'n'Growl Promotion oraz wytwórni M-Theory Audio.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości