Frozen Crown
#1
Frozen Crown - Winterbane (2021)

[Obrazek: a2382825135_16.jpg]

Tracklista:
1. Embrace the Night 05:17         
2. Towards the Sun 05:39     
3. Far Beyond 05:19     
4. The Lone Stranger 04:36         
5. Crown Eternal 06:44         
6. The Water Dancer 05:21         
7. Angels in Disguise 05:02         
8. Night Crawler (Judas Priest cover) 05:13         
9. Tales of the Forest 02:03         
10. Blood on the Snow 09:05

Rok wydania: 2021
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Giada "Jade" Etro - śpiew
Federico Mondelli - gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew
Fabiola Bellomo - gitara
Francesco Zof - bas
Niso Tomasini - perkusja

To już trzeci album zespołu multiinstrumentalisty Federico Mondelli, z nową sekcją rytmiczną, którą trzeba było uzupełnić po odejściach 2020 roku oraz drugą gitarzystką Fabiola Bellomo z melodic death metalowego MANAM.
Winterbane zostanie wydane 23 kwietnia 2021 przez Scarlet Records oraz Avalon/Marquee w Japonii tego samego dnia.

FROZEN CROWN to fenomen sceny włoskiej, który zdobył sławę we Włoszech i nie tylko, zespół na miarę HOLLOW HAZE, który mocno inspirował się nie tylko RHAPSODY, ale i BLIND GUARDIAN, TEMPERANCE.
Poszerzenie składu zaowocowało muzyką bardziej techniczną i momentami eklektyczną. Nie ma tutaj smoków z tworzywa sztucznego BLIND GUARDIAN, TEMPERANCE też jakby mniej. Więcej jest naiwności i bajkowości DRAGONFORCE, to słychać w Far Beyond, jest i w Crown Eternal, są typowe Włochy w The Water Dancer i to jest muzyka, z której słyną. BATTLE BEAST i SECRET SPHERE spotykają się w Angels in Disguise z bardzo łagodnym refrenem w stylu łagodniejszych, bardziej przebojowych z WITHIN TEMPTATION.
Do tej eklektycznej mieszanki dochodzi jeszcze heavy power STEEL RAISER w rozpoczynającym to wszystko Embrace the Night z ryczącymi gitarami i bardziej melodyjnym i bardzo udanym Towards the Sun, w którym jest coś z lekkości HIBRIA. Night Crawler to co najwyżej poprawny cover, po którym jest powrót do płyt poprzednich i próby grania epickiego, z growlami, ostrą, gęstą perkusją wygrywającą blasty i mocno zaznaczonym basie, najbardziej na całym albumie. Takie historie grało już DRAGONLAND, jak i oni sami na płycie poprzedniej, ale może to celowa kontynuacja i nawiązanie do Crowned in Frost z dodatkiem soli Morza Śródziemnego. Niestety w tych 9 minutach dzieje się mało, a jak się dzieje, to już było lepiej. Miało być ambitnie, ale wyszło bez treści i jakakolwiek tutaj jest, rozciągnięta została do granic możliwości, co jest rozczarowujące, bo grupa ma przecież talent.

Brzmienie bez zaskoczenia, ponownie producentem jest Andrea Fusini i spisał się dobrze. Bardzo dobre brzmienie perkusji, szczególnie talerzy, pozostałe elementy to włoski standard i pod tym względem zespołowi zarzucić nie ma czego.
Etro to dobra, ale dość jednowymiarowa wokalistka i w ostrzejszych, bardziej heavy metalowych kompozycjach wychodzi manieryczność i poprawność. O kompromitacji nie może być mowy, ale do tej muzyki zabrakło pazura. Chociaż i jakikolwiek pazur tu jest, to jest on zmiękczony, co słychać w gitarze i ogólnym brzmieniu.
Technicznie jest to dobrze zagrane, sola są solidne, ale bez rewelacji, tak jak praca sekcji rytmicznej. Tym razem grają odtwórczo, ale z większym rozstrzałem gatunkowym i nie jest to album tak spójny, jak poprzednie. Próbują dywersyfikować muzykę, ale to niestety zawsze się odbija na jakości materiału i punktuje, jak nierówny jest to materiał.
Fani ogniskowych przyśpiewek BG mogą być rozczarowani ich marginalizacją, ale jest tutaj parę utworów, do których mogą potupać.


Ocena: 7/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości  wytwórni Scarlet Records.
Odpowiedz
#2
Frozen Crown - Call of the North (2023)

[Obrazek: 1092707.jpg?0008]

Tracklista:
1. Call of the North 06:24     
2. Fire in the Sky 05:09     
3. Black Heart 04:21     
4. Victorious 05:07     
5. In a Moment 05:55     
6. Legion 04:27     
7. Until the End 04:09     
8. Now or Never 05:56     
9. One for All 04:55     
10. Far Away 07:11

Rok wydania: 2023
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Włochy

Skład:
Giada "Jade" Etro - śpiew
Federico Mondelli - gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew
Fabiola Bellomo - gitara
Francesco Zof - bas
Niso Tomasini - perkusja


Federico Mondelli powraca jak co roku z nowym albumem, tym razem czwartym albumem formacji FROZEN CROWN. Wydaniem albumu ponownie zajęło się Scarlet Records i premiera została wyznaczona na 10 marca 2023 roku.

Po eksperymentalnym VOLTURIAN i solidnym debiucie NOCTURNA, przyszedł czas na bardziej tradycyjne, power metalowe granie szkoły europejskiej. Na plus gitarzyści, którzy wydają się wykazywać w ozdobnikach większą kreatywnością niż poprzednim razem, jak oszczędne by one tutaj momentami nie były. Jest mocniej niż w 2021 roku, może tego tak nie słychać w skostniałym i poprawnym Call of the North, uderzającym w KALEDON ze zbędnym przerywnikiem akustycznym, ale Fire in the Sky prezentuje się już bardziej okazale. Bardziej dojrzałe, energiczne, podchodzące ostrością gitar w stronę późniejszych płyt RHAPSODY i całkiem sprawnie wprowadzają tutaj BLIND GUARDIAN. Dobrze wypada też Black Heart z mocnym naciskiem na harmonie wokalne i orkiestracje inspirowane EPICA. Victorious ma fatalny wstęp i trudno zrozumieć, po co podsuwać taką dłużyznę i chować solidny power metal KALEDON i takie niezdecydowanie słychać też w In a Moment, w którym niepotrzebnie uciekają się do BLIND GUARDIAN, a pracę sekcji rytmicznej można uznać za bezsensowną. Takie death metalowe zagrywki trzeba umieć wtapiać i to jest sztuka, tutaj wyszło byle jak.
Dalej jest metal zupełnie bez niespodzianek. Legion i Until the End to niemal tradycja na takich albumach, z ciągotami na Zagłębie Ruhry i tego standardu też się trzyma One For All, wolniejszy i koncertowy. Siedmiominutowy Far Away pozostawia po sobie pozytywne wrażenie. To gładki włoski power metal bez eksperymentów okolic KALEDON i THY MAJESTIE, dobrze rozplanowane i nie nudzi. Bez wątpienia najbardziej przemyślana kompozycja na tym albumie.

Producentem bez zmian jest tutaj Andrea Fusini i to jest prawdopodobnie najlepiej brzmiąca płyta FROZEN CROWN. Brzmienie jest bardziej selektywne i dopracowane, słychać to najbardziej w przestrzeni i wycyzelowanej perkusji i mocniej zaznaczonej obecności basu.
Wszyscy tutaj zagrali i zaśpiewane to zostało dobrze, ale kompozycyjnie momentami jest przerost formy nad treścią, jak to często bywało w KALEDON. I tak samo jednolity, monotematyczny, przez co wszystko zlewa się w jedno.
Nagrany został album równy i standardowy, bez żadnych niespodzianek i dziwactw, ale bez tego czegoś, co by tę płytę wyróżniało na tle wielu innych.
Może i FROZEN CROWN niczym tutaj nie zaskakuje, ale to sprawnie zagrany power włoski, może nawet i najlepszy tej grupy jak do tej pory.


Ocena: 7.3/10

SteelHammer


Podziękowania dla wytwórni Scarlet Records za udostępnienie materiału.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości