Sechem
#1
Sechem - Disputes with My Ba (2018)

[Obrazek: R-13424510-1553950808-7170.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. In Search of Immortality 06:52     
2. Mummify Me! 04:25       
3. Bird in a Cage 04:32       
4. An Epic Journey to Yam 04:47     
5. Sanehat 04:38       
6. Horus & Seth 04:10     
7. The Shipwrecked Sailor 05:10       
8. Rusty Nail 04:11       
9. Waltz of the Three Fates 01:45       
10. The Doomed Prince 05:48

Rok wydania: 2018
Gatunek: Progressive/Folk Metal
Kraj: Hiszpania

Skład:
Ikena - śpiew
Pepo Raull - gitara
Guille Ramos - gitara akustyczna
Santiago Urruela - bas
Jorge Homobono - perkusja
Paolo Andreotti - instrumenty klawiszowe
Marta Sacri - flet


MYRATH pokazało, że muzyka na motywach ancient nie musi być męcząca i nie musi się opierać na garstce ogranych już przez wszystkich motywów. Do panteonu szerzenia sławy muzyki bliskiego wschodu postanowił dołączyć założony w 2012 roku SECHEM ze słonecznej Hiszpanii.
Droga była długa, i dopiero po 8 latach działalności lokalnej, demie i EP udało się zainteresować nagraniami świeżo utworzoną wytwórnię Atcys Records, której nakładem został wydany debiut 21 grudnia 2018 roku.

Nie można odmówić im oryginalności mimo opierania się na fundamencie MYRATH, ponieważ poszli o krok dalej i poszli w stronę większego eklektyzmu oraz postawili jeszcze bardziej na elementy folk. In Search of Immortality to bardzo mocny początek, który przykuwa uwagę od razu wspaniałym i prostym refrenem oraz mocno zaakcentowanymi motywami ancient i hipnotycznym, chłodnym śpiewem Ikena. Tutaj oraz w Mummify Me! są również echa EPICA, może i nawet MAYAN, ale tam gdzie MAYAN próbowało maskować braki brutalnością, tutaj są elementy folk. Tutaj jest problem, bo momentami są zbyt dominujące i brakuje równowagi, co słychać w Bird in a Cage, w którym zespół nie do końca wie, czy chce grać pod EPICA, czy może należy się skupić na dominującym, bardzo agresywnym flecie. Znacznie lepiej wypadają w tradycyjnie folkowym, vikingowym, z heavy metalowym zacięciem An Epic Journey To Yarn.
Czasami flet odbiera potęgę bębnom, co słychać w Sanehat, coś z IGNEA pojawia się w Horus and Seth, ale tutaj są już na granicy kakofonii, w której pojedynkują się wokalistka, flet oraz instrumenty klawiszowe i elementy orkiestracji.
Rusty Nail to już typowe klimaty muzyki z paniami na czele z elementami TO-MERA i poza bardzo dobrym solem nie ma tutaj czego pochwalić, bo refren jest tylko poprawny.
Solidnym zakończeniem jest The Doomed Prince, w którym idą w rejony bardziej progresywne, ale znacznie lepiej połączone, ale w końcówce zabrakło pomysłu.

Brzmienie jest solidne, ale flet został za bardzo wysunięty i momentami zagłusza nie tylko pozostałe instrumenty, ale nawet wokalistkę. Z jednej strony solidna gitara i perkusja, a z drugiej potraktowane po macoszemu i bez wizji, bo ani to surowsza produkcja folk/viking, ani też miękka jak WITHIN TEMPTATION.
Kompozycyjnie jest równie niezdecydowanie i pomiędzy udanymi są głębokie jak grobowce mielizny.
Tak jak jasno można powiedzieć, że sfinksowi brakuje nosa, tak tutaj zabrakło zdecydowania i mocniejszych melodii i mocniejszej ekspozycji.
Album odniósł jakiś, choć niewielki sukces i zespół zaliczył trasę po Europie, po tej trasie z powodów osobistych odeszła wokalistka Ikena i od 2019 roku słuch o zespole zaginął.


Ocena: 7.3/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości