Evil King
#1
Evil King - The Dark Age (2021)

[Obrazek: a4288628559_16.jpg]

tracklista:
1.Intro (El templario) 01:24
2.Jerusalem 05:22
3.The Dark Age 04:32
4.A Sinful Allegiance 04:29
5.Ancient Calling 03:42
6.Kiss Me, Goodbye 05:50
7.The Order of Things 04:45
8.The Holy Grail 04:55
9.A Lonesome Vision 04:33
10.Apophis (the Bonescraper) 05:22

rok wydania: 2021
gatunek: melodic heavy/power metal
kraj: Grecja/Argentyna

skład zespołu:
Pablo Ruiz Diaz - śpiew
Spiros Rizos - gitara
Aristofanis Tzaerlis - gitara basowa
Aero Cristian (Christian Hernan Montes) - perkusja


Ten zespół to drugi muzyczny projekt, w którym gitarzysta Spiros Rizos łączy siły z Argentyńczykami, przy czy nie tylko z Pablo Davidem Ruizem Diazem (też SINNER GUARD) ale i dwoma innymi wokalistami oraz perkusistą o argentyńskich korzeniach. Pojawia się także były wokalista SINNER GUARD, Włoch Vincenzo Turitto. Album początkowo zaprezentowany tylko w wersji digital, w czerwcu został wydany na CD przez wytwórnię Elevate Records.

EVIL KING proponuje muzykę bardziej klimatyczną i poetycką niż SINNER GUARD i jest to heavy/power niezwykle melodyjny, z epickim, naznaczonym melancholią stylem narracji. Ciekawa, pełna ekspresji, ale gdzie należy stonowana forma wokalnej narracji Diaza, jest tu jednym z głównych elementów budujących klimat. Rzecz jasna trzeba też zauważyć podobieństwo jego głosu do głosu Bruce Dickinsona, choć chyba ma on szerszy zasięg i głębszą cieplejszą barwę.
Takich kompozycji jak Jerusalem po prostu chce się słuchać. Ujmująca melodia, pełnia zadumy i ciepła, refleksyjny i wspaniały refren w greckiej tradycji melodyjnego heavy power, a wszystko poparte wybornym wykonaniem. Rizos gra tu jednak inaczej niż w SINNER GUARD, z większą finezją, bez sztywnego trzymania się typowych classic heavy wzorców i momentami te wybrzmiewania przypominają to, co najlepsze w gothic metalu, a nawet melodyjnym gothic doom granym z energią i gracją. Pięknie się to wszystko w tej opcji prezentuje w łagodnym, bujającym A Sinful Allegiance z gościnnym udziałem następcy Diego Valdeza w LORD DIVINE Nahuela García Espinosy. I dużo melodyjnego, i jakże sympatycznego rock/metalu w radiowo przebojowym delikatnym songu Kiss Me, Goodbye, choć ta kompozycja sprawia wrażenie ukłonu w stronę bardziej komercyjnego podejścia do metalowej muzyki. Ale solo pierwsza klasa!
Zaskakujące jest połączenie potoczystej przebojowej melodii z faktycznie epicką mocą i mrocznymi motywami w szybkim The Dark Age, gdzie dodatkowo zaśpiewał Daniel Facci z argentyńskiego heavy metalowego NATAN. Vincenzo Turitto wspiera Diaza w pełnym dostojnego dramatyzmu, potężnie brzmiącego heavy/power metalowego Ancient Calling, gdzie zastosowano pewne elementy progresywne i to słychać między innym w fantastycznym solo gitarowym Rizosa. Do najcięższych kompozycji należy zdecydowanie z pazurem zagrany The Order of Things ze wstępem para symfonicznym i tu klimat ma znaczenie drugorzędne wobec ostrych gitarowych riffów. Wokale Pablo Ruiza po prostu kruszące i dewastujące!
Doskonały jest The Holy Grail i ta melodia zwrotek w kilku barwach jest zniewalająca i nawet ciekawsza od przecież muzycznie ciekawego refrenu. Coś z IRON MAIDEN, coś z gothic heavy, pianino wysuwające się na plan pierwszy na końcu... Zgrabne, zwiewne granie melodyjnego heavy w A Lonesome Vision, po raz kolejny niezwykle przebojowe i refleksyjne w jasnych kolorach z pełnym rozmachu rozwinięciem, gdzie dzieli i rządzi wokal. Trochę delikatnego rysu progresywnego w melodyjnej, romantycznej, ale mocno zagranej kompozycji Apophis (the Bonescraper) i może ten jeden jedyny raz refren jest średni tylko i utwór nie osiąga w nim apogeum. Pozostaje delektować się tym, co zagrane zostało w zwrotkach.

Wyśmienita produkcja, wyborne, głębokie brzmienie wszystkich instrumentów. Zwraca uwagę mięsisty sound gitary, przy czym umiejętnie zmieniany w zależności od stylu i klimatu danej kompozycji i w zasadzie nigdy nie brzmi ona tak samo. Zespół istnieje od roku 2020, ale zgranie jest perfekcyjne. Przy okazji należy zdecydowanie pochwalić perkusistę Aero Cristiana. Mocarne, finezyjne bombardowania w jego wykonaniu to norma na tej płycie i wygrywa fantastyczne rzeczy, szczególnie w szybszych kompozycjach.
Grecki metal po raz kolejny w udanym natarciu, a tu dodatkowo wsparty Argentyną, barwniejszy i cieplejszy niż zazwyczaj.

ocena: 9/10

new 13.06.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości