Chalice Of Sin
#1
Chalice Of Sin - Chalice Of Sin (2021)

[Obrazek: 956100.jpg?1627]

tracklista:
1.Chalice of Sin 04:28
2.Great Escape 04:31
3.Whisky 04:14
4.Miracle 04:13
5.Sacred Shrine 03:51
6.Ashes of the Black Rose 03:59
7.Through the Eyes of a Child 04:55
8.I Stand 05:58
9.The Show 04:37
10.The Fight 03:55
11.Nightmare 03:57

rok wydania: 2021
gatunek: heavy/power metal
kraj: International (USA/Włochy/Dania)

skład zespołu:
Wade Black - śpiew
Martin Jepsen Andersen - gitara
Alessandro Del Vecchio - gitara basowa, instrumenty klawiszowe
Mirkko DeMaio - perkusja


CHALICE OF SIN to grupa powstała z inicjatywy znakomitego amerykańskiego wokalisty (CRIMSON GLORY, ICED EARTH, LEATHERWOLF, SEVEN WITCHES, WAR OF THRONE), i gdy zdołał przekonać do swojego projektu Alessandro Del Vecchio i Frontiers Records, to po ustaleniu międzynarodowego składu z duńskim gitarzystą Martinem Jepsenem Andersenem oraz włoskim perkusistą Mirkko DeMaio (obecnie w MIND KEY) nagrana została płyta s/t, zaprezentowana w połowie czerwca, oczywiście przez Frontiers Records.

Frontiers specjalizuje się w metalu nastawionym na melodię, na chwytliwość i na przebojowość i tu także mamy taki właśnie metal. Odległy od masywnego grania USPM z USA, od twórczości CRIMSON GLORY i ogólnie od progresywności.
Wizytówką, i to dobrze dobraną jest otwierający ten album Chalice of Sin. Bardzo dynamiczna, power metalowa gitara, bardzo zdecydowanie grająca sekcja rytmiczna. Kąśliwie dosyć ostro w zwrotkach, niezwykle melodyjnie w refrenie. Wade w doskonałej formie i z głosem nie tylko nośnym, dalekosiężnym, ale i sugestywnym w opcji zdecydowanie melodic metalowej. Ekspresyjnym i chropawym oraz dramatycznym, spokojnym, w minimalnie progresywnym Miracle.
Nie bardzo mogę się zgodzić z tezą, że muzyka z tego albumu jest jakaś tam kopia stylów z lat 80tych i 90tych. Jasne z tych czasów wyrasta, ale to jest to nowe podejście XXI wieku do melodic heavy/power, bo ta etykieta pasuje najlepiej. Pasuje do tego co gra w podobnym stylu chociażby THE FERRYMEN i grupy pokrewne. Bo jak inaczej określić wspaniały, poruszający i pełen ciepła Great Escape z finezyjnym solem Andersena. Tu coś na temat tego gitarzysty. Jest znakomity i tego nie słychać w dosyć bezbarwnej heavy metalowej muzyce MERIDIAN, z którego się wywodzi. Tu rozkwita, jest nad wyraz kreatywny, no gra wyborne solówki, czasem nieco odmienne od powiedzmy głównej rytmiki czy melodii poszczególnych kompozycji, ale dzięki temu je mocno ubarwiające. Klawisze są skromne i Del Veccio korzysta z nich tylko okazjonalnie. Większe znaczenie mają w nadzwyczaj zgrabnie rozpędzającym się w refrenach Sacred Shrine, takim epickim i zarazem tajemniczym, poetyckim i introwertycznym, z melancholijną nutą, podkreśloną w zakończeniu. Świetnie to wszystko razem tu współgra. Poezji i melancholii oczywiście najwięcej jest w niemal elegijnym songu Through the Eyes of a Child, o po części symfonicznej aranżacji planu drugiego to pełen elegancji utwór z niezwykle starannie przygotowanymi przez Wade partiami wokalnymi wspartymi odległymi wokalizami żeńskimi. Wyborny, niszczący po prostu jest muzyczny motyw przewodni refrenu power metalowego Ashes of the Black Rose, power metalowego w niezwykle inteligentny sposób. To robi wrażenie! Zresztą, czy wrażenia nie robi posępny, epicki heavy/power I Stand w stylu TAD MOROSE? Orientalny motyw trochę podobny do tych granych przez ARTENSION, RISING FORCE czy RING OF FIRE został tu wykorzystany w najważniejszych momentach bezbłędnie. Hipnotycznie, majestatycznie... Jest jednak i taki USPM w najczystszej postaci, podlany thrashowym sosem w szybszych partiach The Show. Kompozycja trochę z innej planety muzycznej, choć rzecz jasna z regionu dobrze Wade Black'owi znanemu. Najlepsze tutaj to partia instrumentalna i zagrał to klawiszowo Del Vecchio perfekcyjnie i tak nie do końca w typowym dla siebie stylu. Grając taki przystępny heavy/power CHALICE OF SIN nie ustrzegł się i pewnej ilości banalnego i powszedniego materiału, jak niczym się niewyróżniającym w średnim tempie Whisky, gdzie ta whisky jest pędzona na nieco mocniejszym zacierze hard'n'heavy.
Na koniec dwie kompozycje krótkie, zwarte iw przypadku pierwszej, The Fight kierującej się ku neoklasyce o progresywnym jednak odcieniu, będącej jednak czymś nowym dla tego wokalisty. A skojarzenia z ARTENSION są wyraźne. Chłodne, ale melodyjne i bez nadmiernej kombinacji, choć w aranżacji bogate. Wysmakowana kompozycja, bardzo elegancka. Klasycznie melodyjne ejst w opcji heavy/power dostojny i mocny Nightmare, z ciekawą modern propozycją wokalną w pewnych fragmentach. Do tego świetne solo i rozdzierający wokal Blake na pożegnanie. Klasa. On ogólnie tak dobrze to już dawno nie śpiewał i tyle.

Produkcyjnie tu Del Vecchio poprowadził wszystko perfekcyjnie. Jest i amerykański poziom mocy gitar i sekcji rytmicznej i bardziej europejski styl planów dalszych i ekspozycji perkusji. Ponadto słychać lidera z każdego miejsca i w każdym momencie po prostu doskonale.
Czasem zdarzało się Wade Black'owi zaśpiewać po prostu bardzo dobrze w kompozycjach przeciętnych zespołów. Tym razem proponuje coś zupełnie własnego i osobistego. Ta propozycja jest bardzo wysokiej klasy i wysokich lotów. Jest także różnorodna i co nie zawsze miało miejsce wcześniej, z pietyzmem dopracowana.
CHALICE OF SIN to zespół, który nie powinien być jedynie jednorazowym projektem. Byłaby to duża strata dla światowego heavy/power metalu. Jest to także kolejna pozycja muzyczna Alessandro Del Vecchio z tego roku, gdzie wykazał się swoim kunsztem i talentem. Bardzo dobra passa tego muzyka w 2021.
Szczerze polecam CHALICE OF SIN.


ocena: 9,1/10

new 18.06.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości