Emerald Rage
#1
Emerald Rage - High King (2021)

[Obrazek: MjItOTE0My5qcGVn.jpeg]


tracklista:
1.Into the Sky 05:30
2.Wrathful Eyes 04:26
3.High King 05:37
4.Heart of a Pagan 03:25
5.Dire Wolves 03:29
6.White Stag 03:54
7.Empress 03:21
8.Goddess Freya 03:56
9.Wings of Solitude 05:35

rok wydania: 2021
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Jake Wherley - śpiew, gitara
Patrick Kern - gitara
Erik Curry - gitara basowa
David Hardesty - perkusja


Jest to debiut grupy z Akron w Ohio wydany przez Stormspell Records na początku lipca 2021. A jak Stormspell Records to klasyczny heavy metal.

Ta ekipa gra tradycyjny heavy metal, który z klasyczną stylistyką z USA nie ma wiele wspólnego. Gdyby szukać analogii to najbliżej im do francuskiego LONEWOLF, a jak LONEWOLF to i charakterystyczne riffy Kasparka, których w dobrym wydaniu zawsze się chętnie słucha.
Może i te motywy są już mocno ograne, ale pozytywnie się podnosi ciśnienie przy szybkim rozgrywaniu kasparkowych riffów w melodyjnym, po części speedowym Into the Sky. Ponadto jest taki szlif charakterystyczny dla BLAZON STONE Ceda i także ten zespół można podać jako stanowiący inspirację tych Amerykanów. Na tej płycie jest dużo pełnych zapału solówek, dobrych, a czasem nawet bardzo dobrych, jednak główny akcent został położony na melodie zbudowane z rycerskich i pirackim motywów. Granie szybsze wychodzi im lepiej niż wolniejsze i teoretycznie bardzo dostojne i taki wolniejszy tytułowy High King to akurat nic specjalnego. No ale już lekko dramatyczny w ornamentacjach gitarowych Heart of a Pagan i Dire Wolves to udane, zgrabne kompozycje heavy metalowe w stylu lżejszych numerów LONEWOLF z ostatnich płyt. Bardzo dobry piracki motyw White Stag pozostał trochę niewykorzystany i ta kompozycja sprawia wrażenie lekko chaotycznej w tym budowaniu morskiej, pirackiej atmosfery. Popisowa jest natomiast część instrumentalna rozegrana w stylu BLAZON STONE z pełnymi energii melodyjnymi atakami gitarzystów. Bardzo uniwersalnie dla tradycyjnego metalu brzmi na tym albumie Goddess Freya, który można by przypisać tak amerykańskiej jak i niemieckiej szkole takiego grania. Na koniec pozostawiają heroiczny i ładnie ozdobiony gitarowymi ornamentacjami Wings of Solitude, który jest tu chyba jedną z najbardziej zbliżonych do stylu LONE WOLF kompozycji. Tak zupełnie nie zapominają o tym, że są z USA i znakomicie sobie radzą w estetyce USPM  w Wrathful Eyes, zagranym precyzyjnie, na luzie i z autentycznym zębem. Oczywiście i tutaj wpływają do Port Royal w części instrumentalnej. Ponadto jeden raz kierują się w stronę zmetalizowanego rokendrola z obszarów MOTORHEAD w Empress, choć bliżej jest im w swojej surowości do chociażby ASOMVEL.

Perkusista rozgrywa to wszystko bardzo kompetentnie, o gitarach pisałem i może tylko Jake Wherley jako wokalista prezentuje się co najwyżej przeciętnie. To taki element do poprawy i może warto by się było rozejrzeć za jakimś frontmanem o bardziej wyrazistym głosie?
Brzmienie jest selektywne, aczkolwiek dosyć surowe i może by się tu więcej głębi ogólnie przydało, ale z drugiej strony większość zespołów classic  heavy z USA opiera się właśnie o taki sound. Bardzo dobrze zrealizowany został bas, i jest to album, gdzie ten instrument po prostu słychać jak należy. Muzyka wtórna, ale zagrana dobrze, no i jeśli jest gdzieś w tle RUNNING WILD, to zawsze warto zwrócić uwagę na takie debiuty.


ocena: 7,8/10

new 9.07.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Emerald Rage - Valkyrie (2023)

[Obrazek: MjMtMjQ2NC5qcGVn.jpeg]

tracklista:
1.Prince of the Moon 08:28
2.Archangels 06:21
3.Nocturnal Knight 03:09
4.Desolation 03:50
5.Valkyrie 05:46
6.Dragon Blood 03:17
7.Saints & Heretics 04:15
8.Stone Monkey 03:53
9.A Broken Silence 04:02
10.Paradiso 10:23

rok wydania: 2023
gatunek: heavy metal/speed power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Jake Wherley - śpiew, gitara
Patrick Kern - gitara
Erik Curry - gitara basowa
Chandler Emhoff - perkusja


Stormspell Records przedstawi 23 listopada drugą płytę EMERALD RAGE z Akron.

Jest tu w składzie od ubiegłego roku nowy perkusista Chandler Emhoff, ale czy perkusista może mieć aż tak duży wpływ na zmianę stylu gry tej grupy w stosunku do debiutu?
A ta zmiana jest ogromna. Już na początku zaskakują umieszczeniem jako openera tak długiej kompozycji jak Prince of the Moon i jest tu wszystko - od elementów epic heavy, poprzez zagrywki power metalowe, aż do quasi progresywnego podejścia do aranżacji. Ambitnie, miejscami interesująco, ale ten heavy metal podobny do LONEWOLF zniknął zupełnie. Potem też go nie słychać i mamy trzy pod rząd utwory (Archangels, Nocturnal Knight i Desolation), gdzie po prostu pędzą do przodu jak jeździec bez głowy w speed/power metalowym stylu ekip europejskich dalszego planu i gdzieś to przypomina pozbawioną polotu podróbkę CELLADOR, ale przecież ponadto nie ma tu Billa Hudsona... Szybko, energicznie, ale para nie idzie tu w gwizdek, a melodie zupełnie nie zapadają w pamięć. Tytułowy, rytmiczny i w średnim tempie Valkyrie ma pewne elementy, nazwijmy to, rycerskiego heavy/folka, wyrażone w prosty sposób, lecz tu poza ładnym solo w duecie, też nic ekscytującego się nie dzieje. Taka pozbawiona zębów SIDAKRA z tego wyszła. Raczej słaby jest kolejny Dragon Blood i to słaby jako pierwszy na tej płycie USPM z niespecjalnie dopasowaną instrumentalną częścią pod CELLADOR i DRAGONFORCE z dawnych lat. No, ponownie pędzą do przodu bez oglądania się za siebie...
O kasparkowych riffach w oprawie LONEWOLF do końca nie zapomnieli i jest Saints & Heretics. Oryginalności brak, ale w końcu pojawia się coś nie budzącego kontrowersji. Gdyby takiego grania było tu więcej, to i ocena ogólna byłaby wyższa. Niestety, w Stone Monkey to za bardzo nie wiadomo o co chodzi, choć kilka zadziornych riffów jest bardzo dobrych, zresztą tych odnoszących się do stylistyki RUNNING WILD. A Broken Silence to taki heavy power w stylu niemieckim, ale drugiej co najwyżej ligi i tyle dobrze, że to nie jest teutoński prymitywizm z Zagłębia Ruhry. Na koniec znowu kolos i jeszcze dłuższy niż Prince of the Moon. W Paradiso do raju nie zabierają. Łagodny wstęp to tylko preludium do speed/power i jest ostro z dużą ilością riffów Kasparka. Te bardziej czytelne momenty są tu bardzo dobre, ale w pewnych miejscach ten natłok znanych już z RUNNING WILD motywów jest zbyt duży. Tempa się zmieniają, jest raz bardziej heroicznie, a to znowu znacznie mniej. Faktem jest, że to i tak jest dużo lepsze od tego, co od lat prezentuje RUNNING WILD i gitarzyści się tu bardzo starają, by odtworzyć to co najlepsze z estetyki Niemców, jednakże jakiejś głębszej myśli przewodniej wyrażonej w zapadającej w pamięć melodii tutaj nie ma. Łagodna partia centralna jest mało interesująca, osłabia jednak odczucie, że mamy tu do czynienia bardziej z "Medley RW" niż ze swoistą kompozycją. I ultra szybki fragment speed/power też jest udany, ale zupełnie tu niepotrzebny, bo i bez tego jest jasne, że szybko, ale mało produktywnie ci gitarzyści grać potrafią.

Można odnieść wrażenie, że EMERALD RAGE próbuje jeszcze bardziej nawiązać nić porozumienia z europejskimi fanami europejskiego power metalu, ale chyba niespecjalnie się przysłuchiwał, co się w Europie gra i co się podoba w tym stylu. Umiejętności wokalne Jake Wherley'a są ograniczone, podobnie jak umiejętności poszczególnych muzyków i te utwory pod względem wykonania też nie bardzo mogą przemówić do rozpieszczonego finezją słuchacza z Europy. Brzmienie, dosyć płaskie i raczej suche w gitarach, to także nie jest szczyt aktualnych możliwości inżynierii dźwięku. Nawet bas tym razem już nie taki wyrazisty jak na debiucie.
Ciężko tu znaleźć jakiś zdecydowanie godny uwagi muzyczny punkt zaczepienia, niemniej w sumie jest to płyta dobra w obranej stylistyce, co nie znaczy, że jakimkolwiek momencie budząca żywsze reakcje, choć teoretycznie te speedowe zwłaszcza ataki taki zamysł z pewnością miały. Na jednej płycie RUNNING WILD i CELLADOR może się nie gryzą, ale nie bardzo do siebie pasują.


ocena: 7/10

new 16.11.2023

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Stormspell Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości