Resurrection Kings
#1
Resurrection Kings - Skygazer (2021)

[Obrazek: R-19514068-1626439611-4961.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Skygazer 05:36
2.World's on Fire 03:31
3.Tears 03:14
4.Fight Against Our Pride 04:11
5.Angry Demons 05:28
6.Savior of Souls 05:06
7.Don't Blame Our Love 05:00
8.Is This the End 03:50
9.Troubled Soul 04:24
10.Set Me on Fire 04:05
11.Calling All Angels 04:22

rok wydania: 2021
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skłąd zespołu:
Chas West - śpiew
Craig Goldy - gitara
Vinny Apice - perkusja
oraz:
Alessandro Del Vecchio - gitara basowa, instrumenty klawiszowe


Po pięciu latach przypomina o sobie grupa RESURRECTION KINGS, "All Stars" z Kalifornii, a wydawcą płyty przedstawionej w lipcu jest jak poprzednio Frontiers Records.

W obecnym składzie zabrakło basisty Seana McNabba, ale listę gwiazd uzupełnił niezwykle w tym roku aktywny Alessandro Del Vecchio. Jego pojawienie mogłoby zwiastować utrzymanie, a może nawet wzmocnienie hard rockowych tendencji w muzyce Amerykanów, jak na ich pierwszej płycie s/t z roku 2016.
Tymczasem grupa zdecydowała się tym razem na klasyczny heavy metal i promujący ten album utwór Skygazer okazał się dosyć uniwersalną wizytówką metalowych propozycji grupy w roku 2021. Sam Skygazer jest umiarkowanie epicki, umiarkowanie zapadający w pamięć i jednak wskazujący na to, że wspaniały w czasach BONHAM i FOREIGNER Charles West obecnie najlepsze lata ma już za sobą, albo też nie do końca dobrze czuje się w tym masywnym classic heavy, jaki gra teraz ta ekipa. Za tą drugą tezą przemawia fakt, że Chas z wielkim rockowym zacięciem i elegancją zaśpiewał chyba najbardziej udany na tym LP Angry Demons z elementami "kashmirowych" motywów i pełnym romantycznego rozmachu refrenem.
Ogólnie Goldy jako kompozytor nawiązuje wciąż do stylu z echami DIO, jednak sporo jest tu uproszczeń i wiele kompozycji brzmi raczej jak SAINT z ostatnich płyt, szczególnie gdy pojawiają się bardzo już ograne riffy, fajne, ale doprawdy ograne, jak w World's on Fire Tears, Fight Against Our Pride, Is This the End. Może się podobać wśród tego "już to znacie na pewno" prowadzenie gitarą przez Goldy umiarkowanie przebojowego Tears. Natomiast jeśli Troubled Soul miałby być jakimś heavy metalowym odbiciem RAINBOW z Turnerem, to jest to zbyt grubo ciosane, niestety. Gdzieś w Savior of Souls słychać nieco toporne odzwierciedlenie FOREIGNER i to jest zupełnie nieinteresująco podane, podobnie jak niskich lotów balladowy song Don't Blame Our Love. W obu przypadkach West dwadzieścia pięć lat wcześniej zaśpiewałby to znacznie lepiej. Takie kiepskie utwory jak Set Me on Fire nie powinny się w ogóle na tej płycie znaleźć. Co to ma być? Tego się po prostu jako heavy metalu słuchać nie da. Jeśli Calling All Angels ma podbić swoim lżejszym, sentymentalnym radiowym charakterem jakieś listy przebojów, to życzę powodzenia, ale w sukces nie wierzę.

Wykonawczo jest bardzo przeciętnie, Goldy gra zachowawczo, często ospale i momentami ginie w rozwodnionych klawiszach Del Vecchio.
Produkcyjnie jakoś biednie się to prezentuje, jak na Frontires Records, i Alessandro Del Veccio i można było jednak nad tym soundem lepiej popracować. Żaden z instrumentów nie brzmi ani bardzo dobrze, ani nawet solidnie. Jedna z gorzej brzmiących płyt od Frontiers Records w tym roku  i nie tylko w tym.
Podsumowując - metalowa szarzyzna. Przeciętność i nuda. Ten zespół wrócił niepotrzebnie i chyba tylko dla zatwardziałych fanów Westa i Goldy.


ocena: 5/10

new 17.07.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości