Tales of the Old
#1
Tales of the Old - The Book of Chaos (2021)

[Obrazek: 964535.jpg?3350]

Tracklista:
1. Heavens In War         
2. Fallen Angels         
3. Beware         
4. Dark Witch         
5. Let Your Hatred Be         
6. Tortured Souls           
7. The Book Of Chaos         
8. Broken Heart         
9. The Invocation         
10. The First Exorcism

Rok wydania: 2021
Gatunek: Progressive Symphonic Heavy/Power Metal
Kraj: Grecja

Skład:
Michael Tzanakis - instrumenty klawiszowe, śpiew

Gościnnie:
Sakis Tolis - śpiew
Fabio Lione - śpiew
Fotis Benardo - śpiew
Alexandros Louziotis - śpiew
Christina Alexiou - śpiew
Androniki Skoula - śpiew
Bob Katsionis - gitara
Shadow - bas
Spectre - perkusja


TALES OF THE OLD to jednoosobowy projekt muzyka Michaela Tzanakisa, który założył zespół w 2010 roku. Na początku zespół miał stały skład, który wydał w 2010 roku demo i w 2012 EP, które przeszło niezauważone mimo udziału Boba Katsionisa. Pozostali muzycy odeszli z zespołu jakiś czas po nagraniu EP i tylko basista John Kats odniósł jakiś sukces, dołączając do PALADINE. Zespół został rozwiązany i Michael Tzanakis postanowił zająć się trudnościami życia codziennego.
W 2020 roku Tzanakis postanowił reaktywować grupę i do współpracy zaprosił ponownie Boba Katsionisa, bez którego prawdopodobnie ten album by nie został nagrany, a już na pewno nie z gośćmi, jak Fabio Lione i Sakis Tolis.
Wydania albumu podejmie się Pride & Joy Music i data została wyznaczona na 17 września 2021 roku.

To, co zostało nagrane tutaj jest bardzo specyficzne i eklektyczne, i to jest budowane tutaj stopniowo.
Zaczyna się dość standardowym symfonicznym metalem z rejonów HOLLOW HAZE i Fabio Lione śpiewa bardzo dobrze w Heavens in War, podobnie w Beware, prezentuje niezły pazur w Dark Witch. Gdyby cały album był utrzymany w takiej stylistyce, to byłby po prostu poprawny, ale solidnie wykonany i zaśpiewany przez mistrza.
Na tym jednak udział Fabio Lione się kończy i jest... No właśnie. EPICA, TRISTANIA, NIGHTWISH, kiedy dominują panie, jest i  ROTTING CHRIST, SEPTICFLESH, DIMMU BORGIR, ale w wydaniu  symfonicznego power, kiedy są panowie. Sakis Tolis to dziwny wybór do tej muzyki, ale w bardzo dobrym The First Exorcism się sprawdza, chociaż to jest bardziej industrialne podejście do symfonicznego metalu, pokręcone jak ROTTING CHRIST, przecięte CRADLE OF FILTH. W tym szaleństwie jest metoda i to przyciąga, ale niestety są i kompozycje mierne i mało interesujące, jak The Invocation, w którym nie ma zbyt ciekawej melodii, kompletnie nijaka kopia EPICA Let Your Hatred Be, a Broken Heart tylko pokazuje, że Fotis Benardo może i perkusistą jest mistrzowskim, ale to się nie przekłada na śpiew i tam, gdzie można go usłyszeć wypada blado, jak w każdym gościnnym występie. Podobnie nijako wypada Contract of Blood, w którym próbują bardziej thrash metalowego podejścia. Oczywiście NIGHTWISH nie mogło zabraknąć i The Book of Chaos to kompetentna kopia, gdyby nie tragiczna, druga wokalistka, od której bije zdziecinnienie. Ja wiem, że czasami takie kwiatki występują w operatika metalu dla budowania dramaturgii, ale to brzmi tragicznie i potwornie dziecinnie.

Mix został wykonany przez Boba Katsionisa i Nasosa Nomikosa, który dokonał też samodzielnie masteringu. Tradycyjne, mocne greckie brzmienie z bardzo mocną, surową perkusją. Może do SACRED OUTCRY, WARRIOR PATH takie brzmienie by pasowało albo każdego innego mocnego, greckiego power metalu, ale gitary w stylu EPICA są kompletnie przez perkusję zmiażdżone i nawet bas jest mocniej zaznaczony.
Chyba sami panowie za konsoletami nie wiedzieli, co to dokładnie ma być za muzyka i dla kogo, dlatego też podeszli do tematu tradycyjnie, po grecku.
Co do muzyków, to zostało do odegrane i zaśpiewane w większości dobrze, ale mam wrażenie, że przez eklektyzm muzycy jednak się ograniczali i nie wszyscy dali tutaj z siebie wszystko i nawet Bob Katsionis grał ciekawsze rzeczy, przynajmniej na albumach metalowych.
Nie wiem, co usłyszałem i nawet do końca trudno stwierdzić, co to jest i czy to jest dobre. Album bardzo nierówny i wielu inspiracji, pozostawiający okrutne poczucie konsternacji. Dość wyrachowanym ruchem marketingowym jest też promocja albumu osobą Fabio Lione, którego występy tutaj są najłatwiej przyswajalne.
To nie jest muzyka ani zła, ani dobra, zwyczajnie niezdecydowana, gdzie nie zabrakło umiejętności, bo wszyscy muzycy spisali się tutaj dobrze, tylko kogoś z wizją. Wyszedł groch z kapustą, może i do przełknięcia, ale to jest muzyka raczej dla ogromnej niszy fanów udziwnień, którzy również mogą dostać zgagi.
Poszukiwacze symfonicznego metalu skocznego KALEDON, rozmarzonego NIGHTWISH, melodyjnej brutalności ROTTING CHRIST czy cokolwiek teraz gra THERION nie znajdą tutaj nic dla siebie i tylko fani eksperymentów będą umiarkowanie zadowoleni.


Ocena: 6.8/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pride & Joy Music.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości