Maule
#1
Maule - Maule (2022)

[Obrazek: 993688.jpg?5206]

tracklista:
1.Evil Eye 03:58
2.Ritual 03:40
3.Summoner 04:26
4.Maule 04:15
5.Red Sonja 02:55
6.Sword Woman 03:46
7.Father Time 05:50
8.March of the Dead 03:57
9.We Ride 05:40

rok wydania: 2022
gatunek: heavy metal
kraj: Kanada

skład zespołu:
Jakob Weel  - śpiew gitara
Daniel Gottardo  - gitara
John Maule "King of" Bones - gitara basowa
Eddie Riumin - perkusja


MAULE to debiutująca ekipa z Vancouver, istniejąca od roku 2017, a teraz w styczniu prezentująca się metalowej publiczności albumem s/t wydanym przez Gates of Hell Records.

Scena NWOTHM z Kanady jest zdominowana przez zespoły z Calgary, które pieszczotliwie nazywam "Potworami z Calgary". MAULE gra podobną muzykę, tyle że z większymi akcentami zapożyczonymi od IRON MAIDEN, co słychać we wiodących motywach i gitarowych konstrukcjach niemal we wszystkich kompozycjach. Grają głośno, twardo i dosyć surowo budują riffy, a całość tej konwencji podkreśla rozkrzyczany w pozytywnym znaczeniu tego słowa wokalista Jakob "Riddle of Steel" Weel. Evil Eye i Ritual to takie solidne kompozycje przypominające nagrania z "Killers" IRON MAIDEN i jest sympatycznie i nostalgicznie, przy czym świetne rozbudowane solo jest ozdobą pierwszego utworu. Maidenowskie galopady gitarowe z wczesnych lat 80tych w Summonee nie przesłaniają wrażenia, że jest to numer nieco nowocześniejszy, w stylu ekip z Calgary i tu poradzili sobie bardzo dobrze z utrzymaniem dynamiki od początku do końca. Duża w tym zasługa pochodzącego z Mołdawii perkusisty Riumina, który jest bardzo mocnym punktem zespołu. Te szybsze utwory są tu mniej lub bardziej interesujące i sztandarowy Maule jest akurat solidny ale nie porywający, mimo mnóstwa energii, jaką tu włożono w interpretację. Trochę ta wolna, o epickim charakterze partia instrumentalna to rozmywa...
Solo jednak po raz kolejny bardzo dobre. Zwarty i krótki Red Sonja w pewnych momentach jest brutalny, w innych trochę chaotyczny, natomiast Sword Woman, wolniejszy w epickim wstępie stanowi mix szkoły brytyjskiej i kanadyjskiego speed metalu spod znaku EXCITER. I zwraca uwagę staranność aranżacji bojowego, osadzonego w rycerskiej tradycji March of the Dead.
Dwa utwory są nieco dłuższe i Father Time bazuje na USPM w klasycznym stylu z surowo, metalicznie brzmiącymi gitarami i specyficznym amerykańskim wyrażeniem epickości, i jest po prostu dobrze w ramach dosyć sztywnie pojmowanej konwencji. Zaskakująco chłodno, jak na ten album... Drugi z nich, czyli We Ride rozpoczyna się od ryku startującego motocykla i jest to znacznie ciekawsze, bo jest i specyfika riffowa IRON MAIDEN, i podejście w ostrzejszym amerykańskim stylu, dzieje się sporo, motyw przewodni znakomity, i dosyć oryginalny, trzeba przyznać. Po raz kolejny uznanie za współpracę gitarzystów. Klasa! Nawet coś z najstarszego BLACK SABBATH się tu pojawia w pewnym momencie, a to w stylistyce NWOTHM nie jest zjawisko zbyt częste.

Ogólnie mówiąc, nie jest to może porywający styl Potworów Calgary, ale jak się okazuje, także w Vancouver klasyczny heavy metal grać potrafią.


ocena: 7,8/10

new 22.01.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości