Tension
#1
Tension - Decay (2022)

[Obrazek: 990448.jpg?4655]

Tracklista:
1. Open the Gates 06:12     
2. Higher Power 04:34       
3. Hellflight 04:01       
4. Cosmic Gaze 04:48     
5. Age of the Stars 05:11  
6. Black Knights 04:25       
7. Mooncrusher 04:56     
8. Mistress 04:44       
9. Earth Crisis 05:54

Rok wydania: 2022
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład:
Maik H. - śpiew
Phil M. - gitara
Clemens R. - gitara
Conrad N. - bas
Jonas Z. - perkusja


Powstałe z prochów nieudanego TOXIC BEAST, założonego w 2012, powstało heavy metalowe przedsięwzięcie TENSION w 2015 roku. Przez lata skład się wykruszył, ale w 2019 roku skład się ustabilizował i  nagrano materiał na album, który został wydany 28 stycznia 2022 roku przez Dying Victims Productions.

Zespół i członkowie nie mają zbyt wiele historii i to też przekłada się na sam materiał, który jest heavy metalem zupełnie bez historii, inspirowany mocno wyspiarskim graniem lat 80-tych.
Czas się zatrzymał na tym albumie do tego stopnia, że można by spokojnie założyć, że w tamtych czasach został też nagrany. Słychać też, że rozumieją tę muzykę i grają według obowiązujących ram tamtych czasów. Bez zła SATAN, bez pazura BLIND FURY, ale i bez melodyjności i dozy chuligaństwa Kasparka. To jest bardzo bezpieczne granie, które przemieszcza się po bardzo bezpiecznym gruncie. Oczywiście w tym nie ma nic złego, bo nie trzeba rzucać świeżością, aby oczarować i nie wszyscy mogą być zespołem, do osiągnięcia poziomu którego mogą dążyć. Tutaj jednak jest kompozycyjnie wielkie nic.
Jak grają w stylu IRON MAIDEN, to jest to absulitnie nijakie jak Earth Crisis, a Hellfight to bardzo smutne przypomnienie, że METAL INQUISITOR już prawdopodobnie nigdy nic nie nagra, skoro zakończył działalność w 2021 roku.
Gitarzyści grają zupełnie nijako i w Higher Power pozostaje z tyłu głowy tylko pytanie dlaczego taką muzykę dobrze rozumieją tylko nieliczni, jak LORDS OF THE TRIDENT? Sola są poprawne, ale absolutnie bez życia i pasji, tak jak melodie. Są beznamiętne, ale i absolutnie nieinteresujące, wręcz usypiające od strony melodii, ale i co najgorsze technicznej. Taki stoicki heavy metal również potrafi być interesujący, ale nie w takiej formie i takim podaniu.
Brak interesujących pomysłów na sola gitarowe jak i grę tego instrumentu można by było jeszcze jakoś przeżyć, gdyby były interesujące melodie, których nie ma, a perkusja gra absolutnie beznamiętnie, trzymając się konwencji bylejakości i muzyki niewywołującej absolutnie żadnych emocji.
Co mogli innego zagrać w 6 minutowym Open the Gates? W tym wszystkim to jest chyba najbardziej znośna kompozycja i to tylko jeśli ktoś lubi ospały heavy metal w najbardziej ospałej wersji IRON MAIDEN ostatnich lat.
To jest dziwne i fascynujące, że nawet kiedy grają szybciej, to jest to tak samo absolutnie beznamiętne i nawet kiedy Cosmic Gaze prezentuje jakieś zmiany tempa a Age of the Stars pędzi (przynajmniej jak na obrany standard tego albumu), to czas płynie tak samo wolno. 
Najbardziej chybionym elementem grupy jest jednak wokalista. Jego kompletnie beznamiętny głos bez jakiekolwiek drapieżności i brzmi to bardziej jak melorecytacja. Fakt, musiał być jakiś akcent niemiecki i MODERN TALKING jak najbardziej popieram, ale słychać, że lekcje nie zostały odrobione. W tej całej bezradności Age of the Stars wypada najlepiej, bo jest w tym jakiś dogorywający, dogasająca iskierka METAL INQUISITOR, bo nawet wokalista nie jest w stanie kompletnie ugasić tego ogania. Black Knights trzyma jeszcze jakiś poziom brytyjskiego rocka, ale nic ponadprzeciętnego.
Część muzyków założyła zespół FIRMAMENT w 2021 roku, w którym również jest heavy metal z elementami rocka, z tym samym wokalistą i śpiewa tam identycznie. Jeśli to ma być nowy kierunek classic heavy, to wiwaty nad rozpadem STEELWING widać były przedwczesne.
Jedynym muzykiem, który wydaje się tutaj być na właściwym miejscu jest basista i jedyny oryginalny członek TOXIC BEAST. Gra bardzo dobrze i ciekawie, momentami nieco zachowawczo, ale błyszczy i gra znacznie ciekawsze rzeczy od obu gitarzystów. Łatwo tutaj zapomnieć, że jest ich dwóch, a grają ledwo jak pół.

Pochwalić można również w większości produkcję, do bólu klasyczną z dominującym, metalicznym basem. Tylko szkoda, że gitary są tutaj takie nijakie w brzmieniu.
Po nazwie TENSION spodziewałem się czegoś więcej, jakiegoś napięcia, porządnej teutońskiej szkoły, która powraca do łask, energii, grzmotów jak na okładce, tymczasem jedyne, co jest w niej trafne to wychudzony, rozpadający się demon i rozpadające się budynki, które są absolutnie bez życia, dokładnie jak ta muzyka. Absolutny rozkład, jak sugeruje tytuł.
Napięcia nie ma, ale jest spięcie, które słychać od początku do końca i jest to muzyka i grupa zupełnie bez potencjału, przynajmniej w takim składzie.


Ocena: 5.5/10

SteelHammer

Podziękowania dla wytwórni Dying Victims Productions za udostępnienie albumu.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości