Flames of Fire
#1
Flames of Fire - Flames of Fire (2022)

[Obrazek: FLAMES-OF-FIRE-OMSLAG-1@0.25x.jpg]

Tracklista:
1. New Dawn 01:23
2. Gloria 04:06
3. Flames of Fire 03:10
4. Madness 03:47
5. I Am 04:22
6. Time To Live 03:58
7. Solution 09:38
8. Soldiers of the King 04:55
9. End Theme 01:30

Rok wydania: 2022
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Christian Liljegren - śpiew
Jani Stefanovic - gitara, instrumenty klawiszowe, perkusja
Mats-Åke Andersson - gitara
Stephen Carlson - gitara
Per Schelander - bas


Christian Liljegren stał się bardzo aktywny w ostatnich latach i po bardzo dobrym debiucie THE WAYMAKER i równie dobrym, choć innym debiucie sygnowanym własnym nazwiskiem, powstał trzeci już projekt, FLAMES OF FIRE, złożony z muzyków znanych z otoczenia Liljegrena, jak jego wieloletni muzyczny towarzysz Jani Stefanovic.
Album zostanie wydany przez Melodic Passion Records 18 marca 2022 roku.

Tym razem jest to muzyka bliska fanom Rivela, bo główną osią inspiracji są tutaj NARNIA i GOLDEN RESURRECTION, bez eksperymentów, zagrane na bardzo wysokim poziomie. Ostatnie nagrania NARNIA świadczyły raczej o wypaleniu kompozycyjnym, tymczasem Gloria to wspaniałe i eleganckie połączenie NARNIA i GOLDEN RESURRECTION. Wyborny, charakterystyczny dla kompozycji Rivela refren z wybornymi, tradycyjnymi chórkami, nadające refrenom ogromnej przestrzeni i prosta, zapadająca w pamięć melodia.
Bardziej rockowy w stylu drugiego albumu GOLDEN RESURRECTION Flames of Fire to wyborny hymn i moc, której w bardziej rockowych kompozycjach GR brakowało. Pięknie płynie Madness w typowo szwedzkiej, nostalgicznej w wydźwięku realizacji, ciekawy jest również I Am, który stoi na fundamencie GR, chociaż tutaj refren ma już pewne znamiona power rockowego christian kiczu.
Wyborna, mistrzowska, bezbłędna NARNIA jest w Time to Live. Podręcznikowy przykład szwedzkiego metalu, rivel metalu. Wspaniała kompozycja pełna energii i słychać i czuć tutaj, że każdy przy realizacji tego utworu bawił się świetnie. I ta basowa szarża Per Schelandera! Cudo!
Punktem kulminacyjnym jest niemal 10 minutowy Solution, potężny i powolny, dumny heavy  metal, oparty na motywie ancient. Na ile to jest GOLDEN RESURRECTION, a na ile doświadczenia Rivela wyniesione z 7DAYS każdy może ocenić sam. Najbardziej tutaj wybija się ekspozycja gęstego, metalicznego basu oraz znakomita, chóralna partia środkowa. Aż żal, że jest tego tutaj tak mało, bo to znacznie bardziej by uatrakcyjniło kompozycję. Wspaniałe zakończenie i pokazujące, jak ogromny potencjał mogła mieć ta kompozycja, który nie został w pełni wykorzystany.
Zakończenie Soldiers of the King to 100% szwedzkiego metalu w szwedzkim metalu. Rivel w najlepszym wydaniu, bez power rockowych zapędów.

Christian Liljegren to gwiazda tego albumu i głównie o niego tutaj chodzi. Na wcześniejszych albumach oczywiście śpiewał bardzo dobrze, ale mam wrażenie, że z każdym rokiem śpiewa coraz lepiej. Wyborna forma wokalna, zero sztuczności czy zmęczenia, pełne przekonanie, energia i niesamowity żar. Po prostu moc.
Jani Stefanovic to ciekawy gitarzysta, tak jak Mats-Åke Andersson i Stephen Carlson, ale słychać, że tutaj głównie skoncentrowano się na jak najmocniejszym podkreśleniu melodii. Stefanovic i Carlson można by uznać, że się ograniczają, bo ich występy są raczej skromne. Szczególnie Carlson, jeśli porówna się to, co jest tutaj z tym, co grał na solowym albumie Rivela.
Tutaj cel był inny i nie były nim popisy gitarowe, których może trochę jednak zabrakło.

Produkcja tradycyjna dla Rivel Metalu, metaliczny bas, dobrze ustawiona perkusja i jakże charakterystyczny sound gitary dla jego projektów. Zarzutów brak i to jest dokładnie to, czego należało się spodziewać i oczekiwać. Żadnych niespodzianek.
Poza drobnymi potknięciami to jest zaskakująco dobry album, równy i wciągający, przy którym te ledwo 36 minut mija bardzo szybko i ma się ochotę na więcej.
Lew zaryczał dumnie i mam nadzieję, że to dopiero początek.
Chociaż skoro Lew tyle razy zaryczał i poniosło się echo niesłusznie zapomnianego GOLDEN RESURRECTION, to może już czas na powrót DIVINEFIRE?


Ocena: 8.9/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki wytwórni Melodic Passion Records.
Odpowiedz
#2
Flames of Fire - Our Blessed Hope (2023)

[Obrazek: Flames-Of-Fire-Our-Blessed-Hope-CD-13795...9150_1.jpg]

Tracklista:
1. Second Advent of Jesus Christ
2. This is the One
3. Battlefield of Souls
4. Prayer Warriors
5. In Dark Times – Shelter Me
6. Alpha and Omega
7. Rest In Me
8. The King will Return
9. Our Blessed Hope
10. Vila i mig

Rok wydania: 2023
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Szwecja

Skład:
Christian Liljegren - śpiew
Jani Stefanovic - gitara, instrumenty klawiszowe, perkusja
Mats-Åke Andersson - gitara
Stephen Carlson - gitara
Per Schelander - bas

Tak jak obiecywał lider, FLAMES OF FIRE powróciło w 2023 roku, chociaż nie bez poślizgu i premiera Our Blessed Hope została wyznaczona na 1 grudnia tego roku, nakładem Melodic Passion Records.
 
Tym razem Christian Liljegren zaserwował materiał delikatnie bardziej rockowy i z głównego nurtu christian metalu, bardzo bliski temu, co było na drugim albumie GOLDEN RESURRECTION i zeszłorocznym solowym debiucie Rivela.
Z takiej muzyki jest znany i w takich kręgach się obraca, więc trudno było oczekiwać czegoś innego. Lider oczywiście w znakomitej formie wokalnej potwierdza ponownie, że dojrzewa z wiekiem jak najlepsze wino i słucha się go tutaj z przyjemnością. On jest najwyższą wartością tego LP i wszyscy są jemu podporządkowani. Wielkich gitarowych uniesień nie ma, tak jak skomplikowanych aranżacji, jest muzyka prosta, szczera i oczywiście szwedzka. W końcu Rivel.
Tym razem bez kolosów w stylu Solution debiutu, za to z przyjemnymi, nośnymi, może nawet momentami zbyt prostymi refrenami. Można odnieść delikatne wrażenie niewykorzystanego potencjału, bo znakomity This is the One ma bardzo przyjemne, choć krótkie ozdobniki i ciągoty neoklasyczne przypominające wczesne albumy NARNIA i szkoda, że nie idzie to dalej. Muzyka stonowana, ograniczona przez obrany tutaj kierunek i takim przykładem jest soulowy Battlefield of Souls, którzy przypomina GOLDEN RESURRECTION z 2011 roku.
Jak dla mnie, bardziej interesująco wypadają w power metalu NARNIA Prayer Warriors czy The King Will Return, w którym stężenie Christian Liljegrena wynosi 100%.
Najwięcej energii zachowali na koniec w Our Blessed Hope i jest tutaj wszystko, czego należało oczekiwać. Nośny refren, dewastujący formą Liljegren, delikatnie nakreślony plan i świetne melodia. Najbardziej wybija się jednak In Dark Times (Shelter Me) na fundamencie CANDLEMASS. Powoli, ciężko, ciekawa odskocznia od tradycyjnego repertuaru Rivela, lepiej jednak traktować to jako ciekawostkę.

Może niespodzianek na tym LP nie ma, ale i nie należało takowych oczekiwać, także w kwestii mocnego soundu w wykonaniu ani Stefanovica. Jak nie niego jest to sound bardzo czysty i kto wie, czy nie jeden z lepiej wyprodukowanych albumów i to jest rzadkie w jego wykonaniu, aby tak dobrze ukrywać automat perkusyjny.
Christian Liljegren po raz drugi pokazał, że ma pomysł na FLAMES OF FIRE i mimo że nie jest to LP zbyt kreatywny, to jest tutaj dokładnie taka muzyka, jakiej należało się spodziewać i nic więcej.
Sprostali realnym oczekiwaniom i pozostaje życzyć więcej takich udanych płyt z rivel metalem.


Ocena: 8.2/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Melodic Passion Records.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości