Adamantia
#1
Adamantia - U.N.O Una nueva odisea (2017)

[Obrazek: 646947.jpg?2009]

tracklista:
1.U.N.O 01:36
2.Desde el infierno 05:40
3.A tu corazón 06:46
4.Tu veneno 05:05
5.Los inmortales 04:46
6.Interestelar 04:20
7.Alma infinita 05:47
8.La razón del hereje 04:33
9.El despertar 04:32 (bonus CD)
10.El sordo de Bonn 06:47
11.Ningún lugar 02:18
12.Linaje de un Dios 05:07
13.Entre sueños 03:55

rok wydania: 2017
gatunek: symphonic melodic power metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Manuel Soler - śpiew
Fran Soler - gitara, instrumenty klawiszowe
Mario García González - gitara basowa
Pablo Bazán Sulzberger - perkusja

Co do tego, że bracia Fran i Manuel Soler to niezwykle utalentowani metalowi muzycy, nikt od początku nie miał wątpliwości, przynajmniej w Hiszpanii. Założony przez nich w Madrycie w roku 2015 ADAMANTIA od razu uznano za rokujący duże nadzieje, ale album "U.N.O Una nueva odisea" wydany w kwietniu 2017 roku przez Rock-CD Records przeszedł najśmielsze oczekiwania.

Manuel "Nolo" Soler to wokalista o fantastycznym głosie, nieskazitelnym w wyższych rejestrach, a Fran to prawdziwy Czarodziej Gitary. A gdy do tego dochodzą wspaniałe pomysły na melodie w szybkich tempach i symfonicznym otoczeniu, to mamy album poniekąd deklasujący wszystko co do tej pory w hiszpańsko języcznym power metalu symfonicznym się pojawiło, z całym szacunkiem dla tej bogatej sceny.
Intensywność tej muzyki jest zdumiewająca, podobnie jak ubarwienie tego dramatycznym, niemal operowym wokalem. Fran sam tu jak zwykle opracował i zrealizował plany klawiszowo symfoniczne i to bogactwo jest eksplodujące w każdej z tych kompozycji. Energia ich rozpiera w najlepszym tego słowa znaczeniu w ultra eleganckim Desde el infierno, zresztą nie tylko tutaj.
Zwiewnie, klimatycznie i miejscami neoklasycznie jest w A tu corazón i choć to muzyka miejscami aranżacyjnie barokowa w przepychu, to w każdej sekundzie absolutnie czytelna i porywająca.
Cały czas, w każdej kompozycji. Tu nie ma utworów lepszych i gorszych. Są wyłącznie symphonic power metalowe arcydzieła i kto tak potrafi łączyć sentymentalną poetykę z mocnymi partiami gitary jak ADAMANTIA w niesamowitym Tu veneno, oraz La razón del hereje... Te refreny!  Piękne motywy dominują w adventure melodic speed metalowym Los inmortales, w tym neoklasyczne jako łączniki. Aranżacje na tej płycie na kosmicznym poziomie! Gdy nadchodzi Interestelar, to po prostu klękajcie narody. Tego się opisać nie da, tego trzeba po prostu posłuchać. A jak się posłucha raz, to już nigdy nie puści. Nigdy. Wolne, romantyczne songi na takich płytach często bywają nudne i irytujące. Tu "Nolo" nadaje specjalny wymiar wysmakowanej, smutnej melodii Alma infinita. Cudownie... Hymnowy refren jest po prostu zabójczy! W nad wyraz klimatycznym El sordo de Bonn rewelacyjnie wpleciono lekkie akcenty progresywne bez utraty przebojowej, zapadającej w pamięć melodyjności. Majstersztyk! I Jezioro Łabędzie! I przecudownej urody sopran Haydée Mariñoso w miniaturze symfonicznej Ningún lugar. I potężna symfonika w mrocznym nieco stylu, w opartym na orientalnych "ancent" motywach Linaje de un Dios. I po raz kolejny kontrapunktują romantycznym refrenem o ogromnym rozmachu. Mistrzostwo! A na koniec nieco prostszy melodic power metalowy i po raz kolejny ADAMANTIA jest wielki.

Shred Frana jest karkołomny, pełen inwencji i nieubłaganie posuwający każdy utwór do przodu, a wspomaga go z ogromną pewnością siebie doświadczona sekcja rytmiczna.
Taka płyta wymaga oprawy dźwiękowej. Nie byle jakiej, tylko na poziomie światowym. I tu to jest. Mastering wspaniały, a mix na poziomie galaktycznym. Ilość planów zdumiewająca, a każdy jakby wydaje się tym pierwszym. Niesamowity album. Nagrywali i potem, ale takich Himalajów metalowego artyzmu już nie osiągnęli.
Po prostu Interestelar (Międzygwiezdny) power metal!


ocena: 10/10

new 10.07.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Adamantia - Pandora (2019)

[Obrazek: 797322.jpg?2335]

tracklista:
1.La caja 01:23
2.Vida 05:39
3.Deus Ex 05:12
4.Las cuatro verdades nobles 06:18
5.Lucha de titanes 06:12
6.Hielo en la sangre 05:42
7.Viajando por la luz 06:22
8.Doble 05:51
9.Imágenes 03:52
10.Tierra hostil 05:03
11.Pandora 08:43
12.Sonata final 02:05

rok wydania: 2019
gatunek: symphonic melodic power metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Israel Gadea - śpiew
Fran Soler - gitara, instrumenty klawiszowe
Jose María Pérez - gitara basowa
Pablo Bazán Sulzberger - perkusja

Muzyczne drogi Manuela i Frana rozeszły się w roku 2018. Zresztą Manuel już nie pojawił się w żadnym innym zespole. Jego miejsce zajął debiutant Israel Gadea, do składu wszedł także nowy, ale bardzo doświadczony basista Jose María Pérez. Grupa nagrała w tym zestawieniu drugi album, wydany przez Rock-CD Records w październiku 2019 roku.

Tym razem jest muzycznie mniej melodyjnej power metalowej brawury, a więcej nastroju i klimatu, przy czym iberyjski styl jest tu w pewnej mierze, głównie aranżacyjnej, połączony z tym co w ramach gatunku robią zespoły fińskie. Pewne podobieństwa do symfonizacji w lekko modern stylu można odnieść do ARION z tego okresu. Ciepła i wyważona przebojowość kompozycji jest w dużej mierze zasługą Israela Gadea, obdarzonego głosem w średnich rejestrach, o sporym zasięgu i mającego talent do poetyckiej, nastrojowej narracji. Fran przygotował bogate ornamentacje klawiszowe, subtelne i zróżnicowane, przy czym jednak jego gitara wiedzie tu prym i określenie metal symfoniczny ma tym razem raczej umowne znaczenie.
Vida jest bez wątpienia kompozycją sztandarową, wyznaczającą ogólny styl i trend utrzymywany praktycznie do końca. Elegancko, przebojowo, ale bez nachalnej komercyjnej radiowości rozbrzmiewa i Vida i pełen gotyckiej posępności Deus Ex z przepięknym wolniejszym refrenem, wysmakowaną partią instrumentalną. Utwory są często dłuższe, jednak nie rozciągnięte ponad miarę. Dużo się dzieje w Las cuatro verdades nobles i tu sporą rolę odgrywa plan symfoniczny w tej nostalgicznej i refleksyjnej oprawie z poruszającym solo już na samym początku, a dodatkowo jest to tak bardzo latino iberyjskie w barwach... Wybornie dodane są elementy progresywne. Mistrzowska aranżacja! No i zaraz potem kapitalny Lucha de titanes. Wspaniała melodia, niby epicka ale podana w tak poetycki sposób, że rzadko się słyszy podobne rzeczy. Plan klawiszowy zachwycający! Klimat, klimat, klimat... Jaki poruszający jest klimat w Hielo en la sangre, choć dużo tu w refrenie przebojowej Finlandii. Zwrotki za to romantycznie poruszające... Wypada także powiedzieć, i to odnosi się do całej płyty, że sola gitarowe Frana Solera są zapierające dech w piersiach. I tak pięknie śpiewa Israel Gadea, także w balladowym songu Viajando por la luz, choć sama melodia jest tym razem po prostu tylko bardzo dobra. Jest elegijnie i nawet nokturnowo, ale potęga ujawnia się tylko w hymnowym refrenie. A jeśli jeszcze raz o bogactwie aranżacyjnym to tryska pomysłami, nieraz zdumiewającymi w kontrastach Doble. Łagodność, dramatyzm, przebojowość chłodne neoklasyczne ornamentacje i gorąca melodia główna. Fińska w stylu? Tak, w dużej mierze. Zresztą to słychać także w spokojnym, ale pełnym mocniejszych gitarowych riffów i kroczącym dostojnie Imágenes. Sentymentalnie się rozpoczyna Tierra hostil, rozwija się jednak jako utwór choć klimatyczny to szybszy i bardziej energiczny niż inne i tu gitara idzie równo w parze z dynamicznymi klawiszami. Tylko miejscami jest wolno, i do tego krusząco. To efekt potężnego tym razem wokalu frontmana.
Tytułowy Pandora umieszczony został na końcu. Jest najdłuższy, ma sporo cech metalu z obszarów symfonicznych. Jest także dosyć nowocześnie zaaranżowany. Do specjalnych partii wokalnych zaproszono Carmen Martínez czyli Xina z heavy metalowej grupy OKER, no i jest tu jako drugi główny narrator... Manuel Soler. Rozbudowana, interesująca kompozycja, ale jakby poza głównym nurtem muzycznym albumu. Jak na utwór tytułowy można było oczekiwać czego lepszego niż sprawny i najeżony gitarowymi popisami progressive symphonic power.

Fran Soler oczywiście sam wszystko wyprodukował jako inżynier dźwięku i sound jest wspaniały, wypieszczony, pełen niuansów brzmienia poszczególnych instrumentów, głęboki i na poziomie ekstraklasy światowej gatunku. Album to inny niż poprzedni, wymagający, mimo melodyjnej przystępności, więcej uwagi od słuchacza niż debiut. Album wyróżniający się kapitalnym wokalnym debiutem Israel Gadea. Niestety, opuścił on zespół jeszcze w tym samym roku i jak na razie nie pojawił się w żadnym innym, co jest wielką stratą dla światowej sceny melodyjnego metalu. Soler przygotowując kolejną płytę ADAMANTIA postanowił w kwestii wokalu zasadniczo zmienić dotychczasową koncepcję.


ocena: 9,5/10

new 19.02.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Adamantia - Anhelos del alma (2021)

[Obrazek: 975263.jpg?2611]

tracklista:
1.Germen 01:31
2.El cielo en el infierno 05:50
3.Anhelos del alma 06:58
4.Nuestro primer día aquí 05:23
5.Proscrito 06:31
6.El árbol de la muerte 05:22
7.En algún lugar 06:46
8.Ellos 05:50
9.Aunque arda el mundo 06:04
10.Cuántas veces 03:20
11.El esclavo 05:16

rok wydania: 2021
gatunek: progressive melodic symphonic/power metal
kraj: Hiszpania

skład zespołu:
Diego Valdez - śpiew
Fran Soler - gitara, instrumenty klawiszowe
Jose María Pérez - gitara basowa
Pablo Bazán Sulzberger - perkusja

Gdy w roku 2019 odszedł Israel Gadea, to Fran postanowił spróbować przekształcić zespół w female fronted band. Przyjęta została Carmen Martínez, czyli Xina z heavy metalowego OKER i nawet nagrała z ADAMANTIA dwie kompozycje, w tym nową Caminar sobre el viento. Kiedy wydawało się już, że to ona zaśpiewa na zapowiadanej nowej płycie, nieoczekiwanie zastąpił ją słynny Argentyńczyk Diego Valdez. Album z jego udziałem został wydany nakładem własnym w końcu sierpnia 2021 roku.

Tym razem Fran Soler postanowić przedstawić światu muzykę melodyjną, ale dosyć złożoną, o inspiracjach progresywnych, muzykę klimatu, niekiedy wprost powiązaną z gatunkiem power/ gothic, a w formie i brzmieniu także z modern metalem. Coś tu jednak nie zagrało tak do końca jak należy i chyba problem tkwi w samym wokalu. Nie chodzi tu o to, że Valdez śpiewa źle, ale raczej o to, że śpiewa nie w swojej tonacji i nie w swojej manierze. To tak wygląda, jakby te kompozycje zostały przygotowane pod głos żeński. Valdez śpiewa dosyć wysoko, za wysoko dla siebie w sentymentalnych utworach o cechach ballad rockowych En algún lugar i akustycznego Cuántas veces.
Muzycznie niezmiernie interesująco prezentuje się El cielo en el infierno i tu te mocne akcenty gitarowe, powiązane z planem klawiszowym, tworzą frapującą całość, ale właśnie ten wysoko zaśpiewany refren budzi określone wątpliwości. Gdyby to wykonała jednak jakaś pani... Monumentalny i ciepły w klimacie, przebogato zaaranżowany Anhelos del alma świetnie brzmi, gdy Valdez mocno naciska swoim głosem w typowej dla niego opcji heavy/power z pewnym progresywnym rysem, skutecznie wykorzystywanym przez niego także w ASSIGNMENT. Partia gitarowa zdecydowanie progresywna, intensywna i tu Fran Soler daje upust temu, co go na poprzednich albumach, szczególnie na debiucie, hamowało. A Valdez jest sobą w rozległych wokalach Nuestro primer día aquí, ale czy na pewno tak do końca? Można odnieść wrażenie, że te trudne wykonawczo partie zwrotek wykonuje z pewnym wymuszonym wysiłkiem. Jest pewna liczba kontrowersji, jest parę wątpliwości... Ładna muzyka, gustowna, elegancka, ale jakby nie do końca szczera. Coś ze sztuki dla sztuki, poza pięknymi i potoczystymi refrenami. W wielu kompozycjach, także w Proscrito, choć tu klimat Valdez buduje głosem teatralnie i z gracją. El árbol de la muerte nawiązuje prostszą formą i ciepłym nastrojem lekkiej nostalgii do albumu poprzedniego, jednak w melodii to raczej słabiej wypada, niż numery w tym stylu z roku 2019. Valdez jest kapitalny w twardym operowym, aktorskim wykonaniu pełnego rozmachu Ellos i choć brak tu wielkich partii symfonicznych, to plan drugi powoduje, że to świetny przykład wysokiej klasy metalu właśnie symfonicznego. Najpełniej elementy power i symfonicznego metalu są połączone w Aunque arda el mundo, jednak ostatecznie nieco trudno tu wyłowić główną oś muzyczną, bo jakby radosny melodic power metal refrenu nie do końca się godzi ze zdecydowanie bardziej progresywnymi zagrywkami, a przecież jest tu i coś z epickiego grania.
Godzina pewnego rodzaju chaosu, przyjemnego w odbiorze, ale jednak chaosu, czy delikatnie mówiąc nieuporządkowania... Dobrze, że całość kończy znakomity, klimatyczny i zdecydowanie  wykonany song El esclavo i tu Valdez jest absolutnym mistrzem. Progressive melodic power metal najwyższych lotów.
Produkcja jest w wyborna, zresztą jaka może być, gdy sam to wykonał Fran Soler? Sound klarowny i nowoczesny, z mocnym wpływem masteringu stosowanego w modern metalu, co najlepiej słychać w brzmieniu gitary.

Najbardziej ambitna artystycznie płyta ADAMANTIA, jednak muzyczne wysmakowanie nie zawsze idzie w parze z ogólną metalową atrakcyjnością.


ocena: 8,3/10

new 27.02.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości