Cauldron Born
#1
Cauldron Born - Cold Steel for the Necromancer (2022)

[Obrazek: 1089812.jpg?1033]

tracklista:
1....Where There Is No Sanctuary 05:13
2.Full Moon Revenant 07:09
3.Cold Steel for the Necromancer 06:02
4.Thannhausefeer's Guest 06:43
5.For an Unnamed Succubus 00:42
6.Steel Juggernaut 03:38
7.Mask of the God Hunter 06:29
8.A Grim Homecoming / Phantom-Clad Rider of the Cosmic Ice 08:00

rok wydania: 2022
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Matthew Knight - śpiew, instrumenty klawiszowe
Alex Parra - gitara
Howie Bentley - gitara, gitara akustyczna
Bill Parsons - perkusja
oraz 
Mike LePond - gitara basowa


W pewnych kręgach kultowy CAULDRON BORN po nagraniu dwóch płyt został w roku 2003 rozwiązany. Jednak pewne historie zawsze mają ciąg dalszy i z nowym wokalistą Matthewem Knightem, znanym także jako lider power metalowego ETERNAL WINTER grupa powróciła z niebytu w roku 2021. Z nim nagrano na nowo "...and Rome Shall Fall" pod nowym tytułem "Legacy of Atlantean Kings" wydany w lipcu 2021 i pozostawało już tylko czekać na płytę z nowymi nagraniami. Problemy finansowe spowodowały, że realizacja tego przedsięwzięcia się nieco przeciągnęła, jednak w lipcu 2022 donatorzy finansowi nowego LP "Cold Steel for the Necromancer" otrzymali swoją specjalną wersję przedpremierową, a oficjalnie album został wydany we wrześniu z nową okładką i wersji zremasterowanej.

Komu nieco chaotyczny styl power metalowej heroicznej wypowiedzi dawnego CAUDRON BORN wydawał się odstręczający, tym razem może po nowe wydawnictwo sięgnąć bez większych obaw. Grupa obraca się bowiem w obszarze NWOTHM z mocnymi akcentami klasycznego USPM lat 80tych, a Matthew Knight tradycyjnymi wokalami, bez wydziwiania w stylu wcześniejszych frontmanów tonuje całość, sprowadzając ją do ram tradycyjnego i zachowawczego pojmowania amerykańskiego rycerskiego power metalu. I tak raczej tradycyjnie w dobrym stylu brzmi średnio szybki ...Where There Is No Sanctuary. Jest to inny zespół, na pewno inny zespół niż ten sprzed dwóch dekad, zresztą nie może być inaczej, skoro teraz gitarzystą jest interesujący swoim stylem Alex Parra, znany chociażby z PALADIN i dużo ze swojego sposobu epickiej gitarowej narracji przenosi na kompozycje CAULDRON BORN. No i jest tu obecny jako gość specjalny na basie sam Mike LePond i na pewno wnosi spore uporządkowanie w niegdyś dosyć nieprzewidywalne akcje sekcji rytmicznej zespołu. Niemniej, im bardziej skomplikowany tytuł tym bardziej skomplikowany jest i sam utwór. A Grim Homecoming / Phantom-Clad Rider of the Cosmic Ice to w pierwszej części coś w rodzaju zamkowej pieśni barda, potem narasta i epickość w dosyć mrocznych barwach i jest nawet nieco klasycznych wysokich amerykańskich ekstatycznych zaśpiewów. Solidnie i konkretnie prezentuje się tytułowy Cold Steel for the Necromancer, ale jednak lepiej w tych surowszych partiach z energią odegranych przez gitarzystów. W rozbudowanym Full Moon Revenant jest nieco tego drapieżnego chaosu z dawnych nagrań CAULDRON BORN, jednak wokalnie to opanowuje frontman i może ten utwór całościowo nie jest jakąś ozdobą tej płyty, ale rozdrażnienia i konsternacji nie budzi. Wstęp zbudowany z gitar akustycznych w Thannhausefeer's Guest jest mylący, bo to najbardziej surowa i chłodna epicka kompozycja tego LP, pełna ostrych, zwalistych i ciętych riffów nieoczekiwanie przerywanych wstawkami w zupełnie innych stylistykach. Może nawet progresywnie to brzmi momentami, ale także i w stylu tej dawnej muzycznej filozofii zespołu, choć na pewno w bardziej przystępnej formie. Jest tu na pewno jakiś specyficzny niepokojący klimat... Nieskomplikowany, najkrótszy Steel Juggernaut w opcji power metal z USA tak trochę bez historii się toczy i na pewno dużo więcej wnosi pełen interesujących gitarowych zagrywek na fundamencie neoklasycznym Mask of the God Hunter. Jest tak sympatycznie ponuro i umiarkowanie dramatycznie...
Realizacja jest raczej ascetyczna. Surowo i stalowo brzmią gitary, perkusja jest dosyć głośna, wokal wyraźnie wyeksponowany na oddzielnym planie i ustawiony centralnie. Bardzo to tradycyjne, może nawet sięgając stylem soundu w czasy, gdy ten zespół jeszcze nie istniał.

Trudno ten album uznać za jakieś epokowe wydarzenie w kategorii amerykańskiego power metalu, jednak CAULDRON BORN powraca jako zespół poukładany, może momentami nadal trudny w odbiorze, ale z sensowną koncepcją na USPM tradycyjny, ale i uwzględniający bardziej aktualne trendy w classic metalu z USA.


ocena: 7/10

new 15.11.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości