Etwas
#1
Etwas - Enochian Keys - Chvpter I (2022)

[Obrazek: 1065216.jpg?5410]

Tracklista:
1. Purgatory 00:50     
2. The Mark of the Goat 03:17     
3. It's Alive 04:28     
4. No Candle to Ignite 05:00     
5. A Forked Tail and Horns 04:22     
6. Infernal Flames 03:55     
7. Philosopher's Stone 04:04     
8. The Baphomet Cult 05:01     
9. In A Dreary Coffin 03:49     
10. You Nephilim 05:57     

Rok wydania: 2022
Gatunek: Symphonic Metal
Kraj: Francja

Skład:
Victoria Hove - śpiew
Silver Croze - gitara
Florian Bestion - bas
Clément Jost - perkusja


ETWAS założony został w 2017 roku, wydali EP w 2020 roku nakładem własnym, ale nie zainteresowała się tym żadna wytwórnia. To nie zniechęciło zespołu i 1 września 2022 roku wydali debiut własnym sumptem.

40 minut muzyki w okolicach debiutu TRISTANIA jeśli chodzi o duszny klimat, który jest fundamentem oraz orkiestracje, które przywodzą na myśl EPICA oraz ostrzejsze występy Melissy Bonny i Adrienne Cowan. Wokalistka to jednak plan drugi tej muzyki i większą uwagę przywiązano do ekspozycji orkiestracji na poziomie ADRANA, choć nie ma tutaj takiego przepychu i to jest pewien minus tego LP.
Skojarzenia z EPICA przychodzą łatwo w It's Alive i No Candle to Ignite, gdzie delikatniejsze, power metalowe pasaże komponują się z black metalowymi zagrywkami i nerwowymi orkiestracjami. Jest to najbardziej rozbudowany i najlepiej zaaranżowany utwór ze wszystkich na płycie. A Forked Tail and Horns jest najciekawszym, co wyszło z inspiracji MAYAN, chociaż melorecytacje uwypuklają braki w aranżacjach i wokalistka wypada tutaj kompletnie bez siły. Podobnie wypada Infernal Flames, w którym blasty próbują to przykryć. Philosopher's Stone kojarzy się z ostatnimi płytami SEPTICFLESH, słychać to w rozplanowaniu orkiestracji, klimacie i wybrzmiewaniu gitar. O stricte black metalu mówić tutaj trudno, chyba że ktoś w obecnej formie uznaje CRADLE OF FILTH za taki zespół, a w niektórych rozwiązaniach, szczególnie sekcji rytmicznej i natarć, takie skojarzenia się pojawiają. Zabrakło tylko brutalniejszych wokaliz, growlu albo harshu. Czasami Victoria Hove zaśpiewa mocniej i nawet zejdzie niżej, jak w In a Dreary Coffin i tutaj brzmi o wiele lepiej niż w melorecytacjach czy stoickich zaśpiewach. Znacznie ciekawiej to brzmi, kiedy śpiewa w ten sposób w zamykającym album You Nephilim, który jest dobrym zwieńczeniem.

Produkcja jak na self jest dobra, ale zabrakło tutaj dopieszczenia instrumentów, nadania im większej ostrości, tak samo orkiestracje, jednak z własnym soundem przychodzą pewne problemy i ograniczenia.
Wszystko zostało zagrane dobrze i wyszedł materiał równy, bez wyjątkowych killerów, ale z wizją.
Kto chciał usłyszeć CRADLE OF FILTH bez Dani Filtha w bardziej power metalowym repertuarze, to dalej szukać nie musi.
Dobry LP i jak na kraj pochodzenia niespodziewanie przystępny.


Ocena: 7.4/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości