Power Unit
#1
Power Unit - Time Chaser (1990)

[Obrazek: 154859.jpg]

tracklista:
1.Time Chaser 04:37
2.Mystery 03:27
3.Love at First Sight 03:52
4.Lost Paradise 04:26
5.What the Future Will Bring 05:54
6.Avelone 04:48
7.Tonight's the Night 04:11
8.Holy War 04:21
9.Killer in Disguise 04:41
10.Broken Dreams 04:37

rok wydania: 1990
gatunek: heavy metal
kraj: Szwecja

skład zespołu:
Yngve Edvardsson - śpiew
Henrik Andersson - gitara
Johannes Losbäck - gitara
Magnus Hansson - gitara basowa
Jonny Edvardsson - perkusja

W roku 1988 jeszcze przed tym, zanim Gothenburg stał się Twierdzą Melodic Death Metalu, w mieście tym powstała grupa POWER UNIT. Zespół debiutował w roku 1990 płytą "Time Chaser" wydaną, co ciekawe, w Danii przez niedużą wytwórnię Büms Records.

Grupa przedstawiła dosyć niespójną stylistycznie mieszankę klasycznego heavy metalu i zmetalizowanego hard rocka mocno nawiązującego do szwedzkiej sceny rock/metalowej lat 80tych, zbudowanej przez chociażby EUROPE. Niestety, akurat te kompozycje niespecjalnie się udały. Melodie zwrotek i refrenów Time Chaser, Love at First Sight, What the Future Will Bring są po prostu zupełnie nieinteresujące, a w "radiowym przeboju" Tonight's the Night zespół pogrąża się zupełnie, przy okazji wychodzi na jaw jak słabym i bezbarwnym wokalistą jest Yngve Edvardsson. W innych utworach może tak bardzo tego nie słychać, ale ten to jego zupełna kompromitacja. Nie najgorszy epic heavy rockowy Avelone także zaśpiewany przez kogoś innego pewnie zabrzmiałby znacznie lepiej. Classic metalowe kompozycje mają w sobie więcej ze stylu amerykańskiego niż europejskiego i ostre riffy zagranego w średnim tempie Killer in Disguise oraz mocne gniewne chórki kierują ten utwór w obszary USPM, a nawet power/thrashu. Taką przeciętną odpowiedzą na USPM poprzedniej dekady jest szybszy i mocniejszy od innych Holy War. Heroiczny jest Lost Paradise, realnie jednak godnego uwagi heroizmu jest tu mało, podobnie jak mało spójna jest koncepcja łączenia epickości z pewnym mrokiem i rycerskim folkiem. Zapewne najbardziej europejsko prezentuje się w stylu melodii Mystery, ale to blada kalka dynamicznych numerów OVERDRIVE.
Nie można by powiedzieć niczego pozytywnego o muzyce z tej płyty, gdyby nie umieszczony na końcu przecudnej urody romantyczny, instrumentalny Broken Dreams w stylu podobnych kompozycji RAINBOW, takich jak Snowman. Jak tu wspaniale gitara prowadzi całość tym prostym i wzruszającym motywem głównym! Coś pięknego, po prostu! Jedna z pereł europejskich instrumentali XX wieku.

Zespół składa się z instrumentalistów o przeciętnych umiejętnościach. Z wyjątkiem 15 letniego (!) gitarzysty Johannesa Losbäcka, który tu popisał się kilkoma znakomitymi solówkami i zagrał kilka oryginalnych riffów. Masterowany w Danii album brzmi płasko i sucho w gitarach, ale ma wybornie zrealizowany bas i perkusję, do tego nad wyraz przestrzenną. Ciekawostką jest fakt, że ten mastering robił Peter Iversen, który w roku 1991 zagrał gościnnie na instrumentach klawiszowych na "Pink Bubbles Go Ape" HELLOWEEN i był jednym z głównych inżynierów dźwięku.

POWER UNIT był zespołem zbyt słabym, by utrzymać się na rynku muzycznym. Formalnie istniał do roku 1997, gdy po założeniu przez Losbäcka heavy/power metalowego SEVENTH ONE (w składzie z Jonny Edvardssonem) został oficjalnie rozwiązany. Potem Johannes Losbäck dołączył do WOLF i nagrywał w tym zespole do 2011 roku.


ocena: 5,5/10

new 23.03.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości