Wild Steel
#1
Wild Steel - Age of Steel (2023)

[Obrazek: 1132766.jpg?3606]

tracklista:
1.Dragonfly 02:01
2.Come Along 04:20
3.Queen of Spades 04:58
4.Age of Steel 04:43
5.Live Again 05:35
6.Don´t Tell Me 05:09
7.Angel's Nest 02:08
8.Restless 05:52
9.Final Battle 03:46
10.Anyway with You 03:46
11.Odissey 05:45

rok wydania: 2023
gatunek: melodic heavy metal/power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Wild Steel (Andrea De Stefanis) - śpiew
oraz
Bia Marino (Lizzy Red) - śpiew
Roberto Tiranti - wokale poboczne
Andrea Rinaldi - gitara
Federico Di Pane - gitara
Fabio Gremo - gitara basowa
Francesco La Rosa - perkusja
Franz Ekurn - instrumenty klawiszowe

Człowiek w Masce, Wild Steel czyli Andrea De Stefanis, etatowo wokalista znanego heavy metalowego SHADOWS OF STEEL ostatnio jest bardziej aktywny, bo i w ORACLE zaśpiewał w 2021, i z macierzystą formacją przedstawił na EP "Twilight II" w roku ubiegłym kilka nowych nagrań, a teraz jest i nowa płyta pod szyldem WILD STEEL. Albumy pod szyldem WILD STEEL pojawiają się bardzo rzadko, ten jest trzeci i od poprzedniego dzieli go dwanaście lat. Wydany został w maju przez wytwórnię Elevate Records.

Ze względu na samego lidera należy o tym albumie wspomnieć, tym bardziej, że w ORACLE SUN zaprezentował się bardzo dobrze. Tu przedstawia album konceptualny w klimatach SF, gdzie akcja rozgrywa się w roku 7707, a osią akcji jest miłość żołnierza cyborga do kobiety wojowniczki w burzliwych czasach walki o wolność. Jeśli uznać, że rzeczoną wojowniczką jest ta pani z okładki przypominająca towarzyszkę barbarzyńskich wojowników - mięśniaków z toporami, to jej walory na pewno mogły skruszyć nawet serce cyborga. Tak, tak...
Muzycznie jednak jest bardzo ubogo. Jest to power metal zupełnie bez wyrazu, gdzie próby budowania cyberpunkowego, symfonicznego klimatu filmowego są zupełnie nieudane, w miniaturach takich jak Dragonfly czy Angel's Nest, a Restless jako ballada o kluczowym tu dla fabuły znaczeniu nadmiernie romantyczna, jak na power metal. Może to i wina manierycznego wykonania wokalnego, choć ogólnie to Wild Steel śpiewa na tej płycie dobrze, choć tylko dobrze. Kompozycje są nieinteresujące i trudno nazwać heroicznymi, czy klasycznie fantasy bojowymi takie utwory jak Come Along czy zupełnie bezbarwny Age of Steel, który jako tytułowy powinien być jakąś wyróżniającą się wizytówką. Trochę lepszy jest Queen of Spades, lepszy w melodii i klawiszowych, prostych ornamentacjach, ale to wszystko jest przeciętny melodic power w metalowej włoskiej manierze i podobne melodie się już przewijały nie raz. Nie wzbudza większego entuzjazmu drugi łagodny utwór Live Again, poza przepięknym, sentymentalnym solem gitarowym i to jest najlepszy moment na całej płycie. Kiepska, nudna końcówka rozpoczyna się od Final Battle, nijakiej flower power metalowej galopady, poprzez bardzo sentymentalny Anyway with You (choć Lizzy Red czli Bia Marino śpiewa dobrze w tym łzawym duecie) aż po Odissey, gdzie świetny pomysł na refren został rozmyty zupełnie pozbawionymi artyzmu zwrotkami.

Ekipa towarzysząca Wild Steel to muzycy mniej lub bardziej znani i grają bardzo dobrze, ze wskazaniem na Franza Ekurna, który jako Francis Scarlet w latach 1997 - 2000 był wraz z De Stefanisem członkiem SHADOWS OF STEEL oraz na byłego perkusistę ATHLANTIS Francesco La Rosa. Solidni gitarzyści, jest także w wokalach pobocznych Roberto Tiranti, ale to tylko uświetniający to gość bez wpływu na kształt tego dzieła od strony kompozycyjnej i aranżacyjnej.
Jest to historia sentymentalna, bardziej dla dziewcząt niż chłopców, co jednak jest sprawą drugorzędną wobec bardzo przeciętnej wartości kompozycji, ogranych, czasem drażniąco przerysowanych w klimacie. Płyta z włoskim power metalem jakich wiele i jest to jednak rozczarowanie, choć z drugiej strony pod szyldem WILD STEEL jakoś do tej pory żadne warte szczególnej uwagi dzieło się nie pojawiło.


ocena: 6/10

new 21.05.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości