Triumpher
#1
Triumpher - Storming the Walls (2023)

[Obrazek: 1121942.jpeg?5244]

tracklista:
1.Journey / Europa Victrix 05:19
2.The Thunderer 04:11
3.Storming the Walls 07:19
4.Mediterranean Wrath 04:21
5.I Wake the Dragon (Promachos) 06:10
6.Esoteric Church of Dagon 04:19
7.Divus de Mortuus 05:37
8.Epitaphios 03:02
9.The Tomb 06:16
10.The Blazing Circle 06:23

rok wydania: 2023
gatunek: epic heavy/power metal
kraj: Grecja

skład zespołu:
Antonis Vailas (Mars Triumph) - śpiew, gitara basowa
Apostolos Papadimitriou - gitara
Christopher Tsakiropoulos - gitara
Giannis Votsis - perkusja


TRIUMPHER to nowe wcielenie grupy SABOTER, średniej klasy ekipy grającej heavy/power pod tą nazwą do roku 2020, mającej na koncie dwa albumy. W marcu nakładem wytwórni Floga Records wydał pierwszy LP pod nową nazwą i w nieco odmiennym stylu niż SABOTER.

Epicki heavy power - to brzmi interesująco. Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że członkowie tego zespołu od lat udzielają się w licznych grupach grających bardziej ekstremalne odmiany metalu i w ramach TRIUMPHER te wpływy są znacznie większe niż w SABOTER.
Początek albumu czyli Journey / Europa Victrix jest nieokreślony, ni to progresywny, ni to epicki. Niejasne granie, gdzie jest niby pewien klimat, ale treść pozostaje ukryta. Nieco eksperymentalnie... Potem natomiast w zasadzie do końca mamy tu ostry i mocny heavy/power o masywnym brzmieniu dwóch gitar, przypominającym te z obszaru death/thrashu czy nawet black/ thrashu oraz mroczny i dosyć drapieżny wokal Marsa Triumpha. Epicki pierwiastek jest barbarzyński, czasem napominając MANOWAR i The Thunderer to wychodzi miejscami nawet bardzo dobrze, ale już w I Wake the Dragon (Promachos), to po prostu poprawne granie bez konkretnego rozwinięcia w refrenie.
Wolniejsze, bardziej dostojne utwory takie jak Storming the Walls nie wybiegają poza średni poziom heroicznego heavy/power helleńskiego grania z ostatnich dwudziestu lat, także w opcji klimatu i generowanego mroku, który w takiej średniowiecznej otoczce proponują w power doomowym Mediterranean Wrath. Tu melodia nie jest specjalnie interesująca.
Ataki gitarowe w surowym Esoteric Church of Dagon są w dużej mierze death/thrashowego pochodzenia i dobrze, że ubarwiono to pewnymi ozdobnikami z melodic power, oczywiście z dodatkową porcją ciężaru. Black metalowe naleciałości determinują wolniejszy Divus de Mortuus i znowu mamy stalowy, posępny metal o cechach epickich w bardziej melodyjnych i podniosłych fragmentach i znów gdzieś tam się MANOWAR przewija. Takie rzeczy jak Epitaphios pewnie znacznie lepiej się słucha w wykonaniu ROTTING CHRIST, albo NIGHTFALL i to dla fanów klasycznego heavy metalu jest raczej rzecz nie do przyjęcia. Pod koniec jest brutalniejsza wariacja na temat muzyki ELWING w The Tomb, przy czym w dalszej części mamy jedną z najbardziej tu udanych partii instrumentalnych, po części w stylu progresywnego speed metalu. A w ostatnim, najbardziej klasycznym i najbardziej heroicznym w tradycyjnym rozumieniu The Blazing Circle, są z kolei najlepsze wokale i ta kompozycja najbardziej także się mieści w głównym nurcie greckiego metalu epickiego, przy czym raczej w tych nieco surowszych obszarach.

Samo brzmienie jest, jeśli chodzi o produkcję, udane i selektywne, jednak mało odnosi się do obecnych głównych, wiodących trendów w heavy epic. George Emmanuel jako bardzo młody człowiek zrobił mastering ostatniej płyty WOLFCRY w 2010, potem obracając się raczej w kręgach soundu bardziej eksperymentalnego i brutalniejszego, co i słychać także tutaj.
W sumie mroczne, pełne surowości i pędu granie, technicznie zaawansowane, ale bardzo dobre sola i praca sekcji rytmicznej to za mało, by stanąć w pierwszym szeregu greckiej epic metalowej falangi. Reasumując - album, gdzie muzycy czujący przede wszystkim ekstremalne metalowe klimaty postanowili je wykorzystać w graniu heroicznego metalu z umiarkowanym powodzeniem, odżegnując się przy tym od nijakiego grania metalu w SABOTER. I za to plus.


ocena: 7,2/10

new 9.09.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Triumpher - Spirit Invictus (2024)

[Obrazek: 1255352.jpg?2305]

Tracklista:
1. Overture to Elysian 02:20      
2. Arrival of the Avenger 04:34      
3. Athena (1st Chapter) 06:54      
4. Spirit Invictus 06:26      
5. Alexander 04:25      
6. Shores of Marathon 04:28      
7. Triumpher 04:32      
8. Hall of a Thousand Storms 06:06

Rok wydania: 2024
Gatunek: Epic Heavy/Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Antonis Vailas (Mars Triumph) - śpiew
Marios Petropoulos - gitara
Christopher Tsakiropoulos - gitara
Stelios Zoumis - bas
Giannis Votsis - perkusja


TRIUMPHER powracapo roku w rozbudowanym składzie i z nowym gitarzystą Marios Petropoulos z SACRAL RAGE. Premiera wersji cyfrowej odbyła się 1 października 2024 roku, a 25 października 2024 wersja CD została zaprezentowana przez No Remorse Records.

Więcej jest tutaj MANOWAR niż na debiucie, ale podanego w formie równie masywnej i ciężkiej, jak w 2023 roku. Antonis Vailas postanowił w pełni skoncentrować się na obowiązkach wokalisty i śpiewa całkiem nieźle, z kolei sekcja rytmiczna prezentuje się ciekawiej dzięki żywej grze Stelios Zoumisa z death metalowego FRAGMENTS OF DESPAIR. Epika jest w formie barbarzyńskiej, w Athena (1st Chapter) poza MANOWAR można doszukać się teutońskiego pierwiastka i jest to nawet niezłe w chóralnym refrenie, którego potencjału w pełni jednak nie wykorzystano.
Arrival Of The Avenger to typowe rozpoczęcie takich albumów, gdzie nawiązuje się do The Triumph of Steel. Jest szybko i wyjątkowo udaje im się tutaj w zwrotkach oddać tę epikę i pewną dozę dramatyzmu przy ostrym, bezlitosnym natarciu dwóch gitar i najgorsze w tej kompozycji są chórki. One do niczego tutaj nie pasują, tak jak Spirit Invictus to raczej tylko poprawny heavy/power metal z miernym refrenem. Alexander próbuje być wolnym, epickim songiem, ale to jest oparte na fundamencie ROTTING CHRIST, czy może nawet DIMMU BORGIR, ponownie jednak melodia nie jest zbyt porywająca. Petropoulos i Tsakiropoulos grają bardzo dobrze, ich sola są ciekawe, chociaż nie zawsze dopasowane do tego, co ma być tutaj zaprezentowane, chociaż w Alexander ich popisy są wyjątkowo słabe. Shores of Marathon to znów death/thrash, który próbują ubierać w power metal i tak jak wcześniej zabrakło ciekawego refrenu czy ciekawego pomysłu na kompozycję, bo recytacje niczego tutaj nie wnoszą i ma się wrażenie, że próbują tutaj sztucznie wydłużyć ten krótki album.
W Triumpher nawiązują do Grecji i to tylko poprawne granie w stylu VALOR czy może nawet SACRED STEEL, gdzie melodia jest na uboczu. Barbarzyński Hall of a Thousand Storms z death metalowymi riffami jest bardzo dobry i z tych ekstremalnych mieszanek, tutaj wychodzi ona najlepiej.

George Emmanuel stworzył sound bardziej uwypuklający metaliczny bas względem LP poprzedniego i to jest na plus. Gitary ostre jak brzytwa, syczące blachy, chociaż tak jak poprzednio trudno to określić jako brzmienie "epic".
Od strony technicznej poziom jest wysoki i wszyscy grają bardzo dobrze, tak jak Antonis Vailas zaczyna wyrastać na prawdziwego wojownika za mikrofonem.
Logiczna kontynuacja kierunku z debiutu, gdzie zabrakło pomysłów na bardziej nośne refreny i melodie, które próbuje się przykryć mrokiem sprawdzonych przez inne zespoły zagrywek.
Dobra płyta, na której zespół nie schodzi poniżej oczekiwań.


Ocena: 7.1/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: