Fly!
#1
Fly! - ... or Die! (2025)

[Obrazek: 1319839.jpg?0339]

Tracklista:
1. Into the Wasteland 00:43      
2. Highway Fiend 04:35      
3. The Sinner 04:16       
4. Bowie Knife 03:22      
5. Lecherous Lover 02:10      
6. Loser 04:29      
7. Fly or Die 03:15      
8. Freeway Phantom 03:48      
9. Gasoline 04:19      
10. 6-Pack 04:12      
11. Sweet Leaf 03:14

Rok wydania: 2025
Gatunek: Heavy Metal/Rock'n'Roll
Kraj: Australia

Skład zespołu:
Willy Cox - śpiew, gitara
Malcom 'Mouldy' Black - gitara
Tom Thompson - bas
Rodney Speedman - perkusja


FLY! z Melbourne założone zostało w 2023 roku i szybko zyskało uznanie na lokalnej scenie, a demo z 2024 zagwarantowało im kontrakt z niemiecką wytwórnią Dying Victims Productions, która wyda ich debiut 23 maja 2025 roku.

ROSE TATOO i MOTORHEAD z klasycznie heavy metalową, rockową szarżą atakują już w dynamicznym Highway Fiend i nie przerywają natarcia w równie chwytliwym, wyluzowanym The Sinner. Kompozycje na tym albumie są utrzymane raczej w średnich tempach i nie ma tutaj turbodoładowania MOTORHEAD, a raczej ich klimat baru pełnego gęstego dymu papierosów. Muzyka równie wyluzowana jak inny australijski wymiatacz, ELECTRIC MARY, chociaż bardziej niedbała i głośna w wykonaniu. Praca sekcji rytmicznej jest bardzo dobra i pełna energii, tak jak proste, ale zagrane z zaangażowaniem sola gitarowe.
Willy Cox wybitnym wokalistą nie jest, przybliżając tę muzykę do VENOM swoją szorstkością, chociaż potrafi też dać czadu w typowej, rockowej manierze w 6-pack w stylu AC/DC. Najgorszy występ zalicza w Loser. Rozumiem rock'n'roll, ale tutaj, w Sweet Leaf i w Gasoline za bardzo sili się na manierę NITROGODS i ELECTRIC MARY, wyszło sztucznie i manierycznie. Największym problemem tego LP nie jest jednak wokalista ani wykonanie, które jest poprawne (chociaż i tutaj mogłoby dziać się więcej), ale same kompozycje, które są bardzo schematyczne i powtarzalne, oparte o te same aranżacje i motywy. Pierwsze trzy utwory jakoś się jeszcze wyróżniają, tak jak tytułowy, ale Lecherous Lover jest po prostu słaby i nierozpoznawalny, tak jak słabiutki Loser. Freeway Phantom to już dobra jazda, chociaż powtarzalna, tak jak 6-pack.

Realizacja nie budzi zastrzeżeń, jest kurz, od którego bas aż się lepi, rockowe gitary i sycząca perkusja. Gatunkowa klasyka.
FLY! wzbija się nad ziemię, grając solidnie, chociaż nie wyjątkowo. Zabrakło killera z prawdziwym doładowaniem.
Lecą nad ziemią, pozostawiając za sobą delikatną chmurkę, kiedy powinny być czarne, ciężkie, dławiące spaliny MOTORHEAD albo chociaż prędkość ELECTRIC MARY, a nie niewiele ponad przepisową jazdę i szanse na tytułową śmierć są raczej znikome.
Jest nadzieja, ale przez FLY! jeszcze dużo pracy, aby wzbić się wysoko.


Ocena: 7/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Dying Victims Productions.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości