25.02.2019, 18:54:19
Bud Tribe - Roll the Bone (2009)
![[Obrazek: R-15217445-1588252966-2150.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/v5Hy8EYRA9R1DE3eb8XkO2kLaZY=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-15217445-1588252966-2150.jpeg.jpg)
tracklista:
1.Forsaken World 01:15
2.Roll the Bone 05:26
3.Holy War 04:34
4.Mother's Cry 08:21
5.Gates of Hades 01:31
6.Face the Devil 03:38
7.Ghost Dance 07:01
8.Breaking the Spell 04:57
9.Starrider 05:14
10.Non sei normale 04:44
11.Non finirà mai 06:02
rok wydania: 2009
gatunek: heavy metal/power metal
kraj: Włochy
skład zespołu:
Daniele "Bud" Ancillotti - śpiew
Leo Milani - gitara
Sandro "Bid" Ancillotti - gitara basowa
Dario Caroli - perkusja
BUD TRIBE został założony przez wokalistę Daniele "Bud" Ancillotti w roku 1994, tuż po opuszczeniu przez niego jednego z pierwszych włoskich metalowych bandów STRANA OFFICINA. Grupa w 1998 wydała swój pierwszy album "On The Warpath" jednak mrocznym cieniem na jej dalszej karierze położyła się śmierć gitarzysty i klawiszowca Marcello Masi, który zmarł na atak serca w roku 2002. Grupa zamilkła na długie lata, choć nie została nigdy rozwiązana, a jej członkowie realizowali inne muzyczne projekty. BUD TRIBE postanowił jednak w końcu coś nagrać iw roku 2008 zaprezentował kilka nowych kompozycji, by ostatecznie w rok później nakładem My Graveyard Production wydać album "Roll the Bone".
W tym czasie scena włoska miała już tam mocna i bogatą scenę metalową, że ten album przeszedł trochę bez echa, a szkoda.
Muzyka BUD TRIBE wyróżnia się w powodzi heavy i power grania z Italii zdecydowanie na plus.
Owszem, może i ten album rozpoczyna się takim sobie graniem w Roll the Bone, ale już Holy War jest znakomitym potoczystym heavy/power metalowym numerem opartym o rozpoznawalny rock metalowy riff, tu użyty w agresywny, ale melodyjny sposób. Trzeba też od razu powiedzieć, że Leo Milani to wspaniały gitarzysta, obdarzony rzadką umiejętnością łączenia potęgi heavy/power z rockowym i hard rockowym feelingiem. To doskonale słychać w kapitalnym, niesamowitym i niekonwencjonalnym utworze Mother's Cry. Piękna akustyczna część wstępna, pełna delikatnego klimatu i folkowego zabarwienia, potem znakomita podniosła melodia epicka, znów piękny fragment akustyczny z symfonicznym tłem no i te kapitalne, po prostu kapitalne solówki rockowe Milani, pełne żaru i treści. Wspaniała, niezwykle inteligentnie rozegrana i rozplanowana kompozycja. Trochę toporny heavy/power metalowy Face the Devil poprzedza kolejny rozbudowany kawałek Ghost Dance, spokojny i rozwijający się w klasyczną heavy balladę z mocniejszymi akcentami i bardzo udanym refrenem o hard rockowym charakterze. Taki łagodniejszy heavy metal jest bardzo mocną stroną zespołu, bo także romantyczny Breaking the Spell może się podobać. I znów artystyczne solo w stylu shredowym Milaniego...
Owszem, może i ten album rozpoczyna się takim sobie graniem w Roll the Bone, ale już Holy War jest znakomitym potoczystym heavy/power metalowym numerem opartym o rozpoznawalny rock metalowy riff, tu użyty w agresywny, ale melodyjny sposób. Trzeba też od razu powiedzieć, że Leo Milani to wspaniały gitarzysta, obdarzony rzadką umiejętnością łączenia potęgi heavy/power z rockowym i hard rockowym feelingiem. To doskonale słychać w kapitalnym, niesamowitym i niekonwencjonalnym utworze Mother's Cry. Piękna akustyczna część wstępna, pełna delikatnego klimatu i folkowego zabarwienia, potem znakomita podniosła melodia epicka, znów piękny fragment akustyczny z symfonicznym tłem no i te kapitalne, po prostu kapitalne solówki rockowe Milani, pełne żaru i treści. Wspaniała, niezwykle inteligentnie rozegrana i rozplanowana kompozycja. Trochę toporny heavy/power metalowy Face the Devil poprzedza kolejny rozbudowany kawałek Ghost Dance, spokojny i rozwijający się w klasyczną heavy balladę z mocniejszymi akcentami i bardzo udanym refrenem o hard rockowym charakterze. Taki łagodniejszy heavy metal jest bardzo mocną stroną zespołu, bo także romantyczny Breaking the Spell może się podobać. I znów artystyczne solo w stylu shredowym Milaniego...
Od Starrider "Bud" śpiewa po włosku, a sam Starrider jest znakomitym numerem, gdzie nowoczesne wykonanie łączy się z super atrakcyjnym vintage heavy metalem i jest nawet to mega klasyczne apokaliptyczne monumentalne zwieńczenie. Miazga! Ciąg dalszy wycieczki w lata 80 z ryczącą, bujającą gitarą i drapieżnym Daniele "Bud" Ancillotti to Non sei normale i wreszcie dewastują w w lekko pokręconym, wolniejszym Non finirà mai. Ja nie jestem fanem śpiewania po włosku w metalu ( italo disco i San Remo rządzą bardziej !) ale w tej końcówce płyty panowie z BUD TRIBE zaoferowali fun na 200%! Doskonały popis klasycznego heavy z kapitalnym feelingiem i melodiami.
Daniele "Bud" Ancillotti śpiewa bardzo dobrze głosem stworzonym do śpiewania heavy metalu, sekcja rytmiczna, gdzie gra jego brat jest kompetentna, ale jak napomknąłem wcześniej gwiazdą jest tu rewelacyjny gitarzysta Leo Milani. Jego pasja i finezja są tu połowa sukcesu. Staranna jest realizacja soundu i nie jest to ani za ciężkie, ani zbyt rockowe w gitarze.
Dopracowany w szczegółach album weteranów szanujących tradycję i słuchaczy.
I jeszcze raz - wspaniały, wspaniały Leo Milani!
ocena: 8,6/10
new 25.02.2019
Dopracowany w szczegółach album weteranów szanujących tradycję i słuchaczy.
I jeszcze raz - wspaniały, wspaniały Leo Milani!
ocena: 8,6/10
new 25.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"