Owlbear
#1
Owlbear - Chaos to the Realm (2023)

[Obrazek: 1151638.jpeg?0123]

tracklista:
1.Fiend of Fire 03:51
2.Bastard Sons 05:13
3.The Night Below 03:41
4.Cult of the Serpent 04:26
5.Tyrant's Fall (The Death of the Sorcerer-King) 05:14
6.Steel at My Side 04:41
7.Iuz the Old 06:20
8.The Voyage of the Wraith 04:15
9.Chaos to the Realm 04:01
10.Fall on Your Blade 04:03

rok wydania: 2023
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Katy Scary - śpiew
Jeff Tate - gitara
Leona Hayward - gitara basowa
Estee Slaughter - perkusja

Czy dziewczyny mogą grać NWOTHM? Jasne że mogą, bo jak głosi pewne hasło reklamowe "dziewczynki mogą wszystko".  A jeszcze lepiej, gdy wesprą się na gitarowym ramieniu takiego rycerza jak Jeff Tate. KLAYMORE to może nie jest najbardziej znany zespół, ale gdy Jeff Tate opuścił w roku 2021 ADAMANTIS, to właśnie z frontmanką tej ekipy, Katy Scary, założył nowy zespół, a w składzie pojawiła się także żeńska sekcja rytmiczna. Grecka wytwórnia Alone Records w sierpniu 2023 wydała debiut tej bazującej w Bostonie formacji.

Autentyzmu lat 80tych dodaje tej muzyce głos Katy Scary. Brzmi ona jak ci młodzi, pełni entuzjazmu wokaliści, szczególnie brytyjscy i tak naprawdę, gdyby nie wiedzieć, że stoi za mikrofonem dziewczyna, to trudno jest przypisać ten głos kobiecie. Świetnie śpiewa i ciekawiej to wygląda niż dawniej w KLAYMORE. Z gitarowego stylu ADAMANTIS, jaki tam prezentował Jeft Taft, jest tu niewiele. Dominują riffy klasyczne dla NWOTHM, raczej amerykańskie i czasem tylko, jak w The Voyage of the Wraith, pojawia się motyw kasparkowy z RUNNUNG WILD i to jedyne takie ogniwo łączące oba zespoły Tafta. Solówki tym razem są bardzo dynamiczne, parokrotnie wręcz apokaliptyczne i Taft okazuje się być gitarzystą wszechstronnym i elastycznym. O perkusistce wiadomo niewiele, poza tym że gra bardzo dobrze to co do niej tu należy, natomiast duże doświadczenie Leony Hayward wyniesione przede wszystkim z epic doom metalowego PROJECT: ROENWOLFE, SKELATOR i WEAPONLORD procentuje wybornymi szarżami basowymi na światowym poziomie. Jest to bez wątpienia ścisła światowa czołówka wśród pań grających heavy metal na tym instrumencie.
Mnóstwo znakomitej muzyki NWOTHM tu gra ta ekipa, z jednej strony nawiązując do estetyki wykonawczej wszystkich niemal Potworów z Calgary (Fiend of Fire, czy też Chaos to the Realm - oba znakomite ze wskazaniem na ten pierwszy), z drugiej jednak umiejętnie i zdecydowanie wchodząc na terytoria TWISTED TOWER DIRE z najlepszych czasów. Gdy tam śmiało wchodzą, to  prezentują takie ultra dynamiczne, heroiczne i zbudowane na nośnych melodiach killery jak Bastard Sons czy dosyć niewinnie rozpoczynający się The Night Below z potężnymi, dumnymi riffami w epickim stylu. No i fenomenalny Steel at My Side, gdzie po prostu dorównują najsłynniejszym dewastatorom rycerskim TWISTED TOWER DIRE. Jest także dawka klasycznego USPM rycerskiego w szybkim i rytmicznym Cult of the Serpent oraz takiego encyklopedycznego heavy metalu heroicznego z USA w stylu OMEN, EXXPLORER czy GRIFFIN w Tyrant's Fall, jednak ta kompozycja jest po prostu dobra i osłabia ogólne wrażenie dumnego pędu do przodu, jaki emanuje z tego albumu. Za to zagrany także w średnim tempie Iuz the Old jest kapitalny w swej majestatyczności, a partia instrumentalna zdumiewająca. No i te klasyczne wysokie, ekstatyczne amerykańskie zaśpiewy. Ekstraklasa!
A na koniec Fall on Your Blade, szybki i zdradzający wiele inspiracji, głównie USPM, choć nie tylko.

Sound dopasowany znakomicie, co ważne ładnie wyeksponowano bas Leony i rzecz jasna słusznie. Inaczej być nie mogło. Katy nadmiernie wysunięta nie jest i to także na plus w opcji zbliżania się do podstawowych kanonów realizacyjnych NWOTHM.
Piękny debiut w kategorii female fronted. Debiut na miarę debiutu SOLICITOR.


ocena: 9,5/10

new 20.08.2023
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Owlbear - Feather & Claw (2025)

[Obrazek: 1296061.jpg?2503]

Tracklista:
1. As Arrows Hail 03:27      
2. Shadow of the Dragon 03:48      
3. Crawl from the Carcass 04:04       
4. Altar of Earth 04:27       
5. Song of the Grey Witch 05:27       
6. Hawkriders of the Wastes 04:38      
7. Wild Shape 05:19       
8. Devastation Be My Name 04:28     
9. Bloodsilver 04:41     
10. The Fall of Netheril 05:39

Rok wydania: 2025
Gatunek: Heavy/Power Metal
kKaj: USA

skład zespołu:
Katy Scary - śpiew
Jeff Taft - gitara
Leona Hayward - bas
Estee Slaughter - perkusja


W niezmienionym składzie, Katy Scary powraca z OWLBEAR z drugim albumem, wydanym przez greckie Alone Records 28 lutego 2025 roku.

Duch NWOTHM jest silny w tym zespole, tak jak USPM i wymiatają w rycerskim As Arrows Hai, utrzymanym w średnich tempach i z wgniatającą w ziemię sekcją rytmiczną. Od strony technicznej ten album jest chwilami o kilka poziomów wyżej od debiutu. Katy Scary jest równie znakomita, co na debiucie, co słychać w Shadow of the Dragon, który jest równie nośny, jak Fiend of Fire.  Szarże Leona Hayward są tutaj rewelacyjnie i słusznie jest tutaj często w centrum, pokazując swoje umiejętności, które zmiatają konkurencję z planszy. Estee Slaughter gra wyśmienicie i nie boi się talerzy, to gra energiczna i typowa dla USPM, pełna płynnych przejść i współpracy z resztą zespołu.
Zmiany w muzyce są i w pewnym stopniu to jest ewolucja stylu z debiutu, co słychać w absolutnie niszczącym, nakreślonym lekko neoklasycznym duchem Altar of Earth w stylu z debiutu ADAMANTIS czy WRETCH. Świetny refren i połączenie USPM z europejską melodią. Jeff Taft na tym LP dewastuje i demoluje swoją wirtuozerią i lekkością, z jaką gra, przemycając tutaj swoje doświadczenia z ADAMANTIS (Altar of Earth, Hawkriders of the Wastes), a dialog w As Arrows Hail z Hayward to prawdziwa poezja. Może jest tutaj mniej epickiego rozmachu niż na debiucie, a więcej classic metalu, co słychać w delikatnie nostalgicznym, przestrzennym refrenie Hawkriders of the Wastes, ale i jest tutaj coś z EXXPLORER. Wild Shape to gitarowa uczta i wirtuozeria, gdzie dla Tafta należą się owacje na stojąco. Prawdziwy Guitar Hero. Energiczny Devastation Be My Name pokazuje, czego zabrakło na ostatnim LP ADAMANTIS, najbardziej na tym LP dewastują jednak Bloodsilver oraz The Fall of Netheril. Bloodsilver to typowy wymiatacz w stylu USPM, pełen mocy OMEN i MANOWAR z najlepszych czasów ze znakomitym refrenem i pracą sekcji rytmicznej, z kolei marszowy, epicki The Fall of Netheril z ciągotami doom i onirycznym klimatem czaruje i zniewala klimatem TAD MOROSE i MANILLA ROAD.
Największym minusem tej płyty jest Crawl from the Carcass i szkoda tutaj wspaniałych ornamentacji gitarowych Tafta na tak mizerny, stadionowy hair metal.

Sound może nie tak klasyczny, jak na LP poprzednim, ale bardzo dobry, z głośną gitarą i znakomicie ustawioną, wyrazistą sekcją rytmiczną i Katy ponownie wycofaną.
Album nieco inny w klimacie, może z delikatnie słabszym zestawem kompozycji, nadal jednak będący hołdem dla sceny amerykańskiej, który wykonany został z polotem i niesamowicie wysokim poziomie wykonania. Sensacja z USA atakuje po raz drugi, a ich imię Dewastacja!


Ocena: 9.1/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: