18.05.2020, 12:59:10
Maestrick - Espresso della vita: Solare (2018)
![[Obrazek: R-12582078-1538037212-1568.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/w62F83_aCpMY6HNeGab2TngmkYQ=/fit-in/500x499/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-12582078-1538037212-1568.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Origami 02:13
2. I a.m. Living 06:29
3. Rooster Race 06:10
4. Daily View 02:31
5. Water Birds 04:32
6. Keep Trying 05:02
7. The Seed 15:34
8. Far West 04:31
9. Across the River 05:12
10. Penitência 04:48
11. Hijos de la Tierra 07:50
12. Trainsition 11:07
Rok: 2018
Renato Somera - bas
Heitor Matos - perkusja
Neemias Teixeira - instrumenty klawiszowe
Gościnnie:
Adair Daufembach - gitara
![[Obrazek: R-12582078-1538037212-1568.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/w62F83_aCpMY6HNeGab2TngmkYQ=/fit-in/500x499/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-12582078-1538037212-1568.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Origami 02:13
2. I a.m. Living 06:29
3. Rooster Race 06:10
4. Daily View 02:31
5. Water Birds 04:32
6. Keep Trying 05:02
7. The Seed 15:34
8. Far West 04:31
9. Across the River 05:12
10. Penitência 04:48
11. Hijos de la Tierra 07:50
12. Trainsition 11:07
Rok: 2018
Gatunek: Progressive Metal/Rock
Kraj: Brazylia
Skład:
Fábio Caldeira - śpiew, pianinoRenato Somera - bas
Heitor Matos - perkusja
Neemias Teixeira - instrumenty klawiszowe
Gościnnie:
Adair Daufembach - gitara
Na kolejną płytę MAESTRICK przyszło czekać bardzo długo, bo aż 7 lat. W tym czasie skład się zmienił. Niedługo po nagraniu debiutu odeszli gitarzyści, doszedł klawiszowiec i wioślarzem jest tutaj jedynie jako muzyk sesyjny Adair Daufembach. Album został wydany przez uznaną japońską wytwórnię Avalon 23 maja 2018 w Japonii, i 10 czerwca nakładem własnej wytwórni Heitora Matosa, Die Hard Records.
Muzyka się zmieniła. Nadal jest DREAM THEATER, ale SYMPHONY X zeszło już na bardzo daleki plan i są jego bardzo szczątkowe ilości. Prawdopodobnie z powodu braku gitarzystów, ale jako zamiennik jest DOMAIN w konwencji zmetalizowanego rocka, chociaż bez neoklasycznego akcentu, co słychać ewidentnie w dość przyjemnym Rooster Race. Jest wariacja (chociaż podobieństwo jest tak silne, że to równie dobrze mógł być cover) na temat HERMAN'S HERMITS w Daily View i jedyne, co odróżnia ich od oryginału to ustawienie pianina. Może i jest więcej rocka w wersji bardziej metalowej, ale naładowanego pozytywną energią Keep Trying słucha się bardzo przyjemnie. Coś ze szwedzkiej sceny i symfoniki jest w The Seed i to przyjemne 15 minut muzyki progressive rockowej i szkoda, że tych orkiestracji nie ma tu więcej, bo są wplecione bardzo dobrze w partii środkowej.
Są i kompozycje, które nie powinny się znaleźć na takiej płycie, jak SEPULTURA po Arise i SOULFLY w Penitencia. Brzmi to okropnie i to nie jest metal i przypomina mroki średniowiecza metalu. Bardzo przyjemne jest za to Hijos de la Tierra z nutą DT, podobnie jak miły dla ucha, melodyjny i dość rockowy Transition.
Tym razem muzyka jest znacznie bardziej spójna i przez większość czasu nie brzmi to jak kompilacja czy zbiór losowych kompozycji, poza fatalnym Penitencia. Perkusja podobnie jak poprzednio jest na solidnym poziomie i Matosowi daleko do bezmyślnego opukiwania zestawu. Mniej jest tym razem pianina, pewnie ze względu na nowego klawiszowca, któremu trudno coś zarzucić, ale gra poprawnie i trudno tutaj znaleźć coś wyjątkowego, bo i sama muzyka ponownie jest dość odtwórcza. Fábio Caldeira śpiewa lepiej niż poprzednio i słychać go znacznie lepiej, ale możliwe, że to z powodu jednej gitary i zmiany w brzmieniu, które stawia na jego większą ekspozycję.
Brzmienie gitary ciepłe, rockowe, formalne i raczej bardzo typowy poziom swetrkowego dopieszczenia dla tej muzyki, ale za to jest mocno wyeksponowany bas i perkusja i to zasługa Adaira Daufembacha, który odpowiadał za brzmienie ostatniej płyty HIBRIA, stąd też pewnie to wysunięcie sekcji rytmicznej.
Album niby bardziej spójny i równiejszy niż poprzednio, ale kiedy jest słabo, to niestety jest bardzo źle, a jak jest dobrze, to co najwyżej solidnie, ale raczej odtwórcze granie niż przebłysk własnego stylu. Jakiś potencjał w pianinie jest, ale tutaj jest go za mało, a można było wyciągnąć więcej.
Lepiej niż poprzednio i mam nadzieję, że następnym razem jednak więcej będzie metalu niż rocka i mniej rapowych koszmarków.
Ocena: 7.6/10
SteelHammer