Maestrick
#2
Maestrick - Espresso della vita: Solare (2018)

[Obrazek: R-12582078-1538037212-1568.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Origami 02:13     
2. I a.m. Living 06:29     
3. Rooster Race 06:10     
4. Daily View 02:31       
5. Water Birds 04:32     
6. Keep Trying 05:02       
7. The Seed 15:34     
8. Far West 04:31       
9. Across the River 05:12       
10. Penitência 04:48     
11. Hijos de la Tierra 07:50     
12. Trainsition 11:07    

Rok: 2018
Gatunek: Progressive Metal/Rock
Kraj: Brazylia

Skład:
Fábio Caldeira - śpiew, pianino
Renato Somera - bas
Heitor Matos - perkusja
Neemias Teixeira - instrumenty klawiszowe

Gościnnie:
Adair Daufembach - gitara

Na kolejną płytę MAESTRICK przyszło czekać bardzo długo, bo aż 7 lat. W tym czasie skład się zmienił. Niedługo po nagraniu debiutu odeszli gitarzyści, doszedł klawiszowiec i wioślarzem jest tutaj jedynie jako muzyk sesyjny Adair Daufembach. Album został wydany przez uznaną japońską wytwórnię Avalon 23 maja 2018 w Japonii, i 10 czerwca nakładem własnej wytwórni Heitora Matosa, Die Hard Records.

Muzyka się zmieniła. Nadal jest DREAM THEATER, ale SYMPHONY X zeszło już na bardzo daleki plan i są jego bardzo szczątkowe ilości. Prawdopodobnie z powodu braku gitarzystów, ale jako zamiennik jest DOMAIN w konwencji zmetalizowanego rocka, chociaż bez neoklasycznego akcentu, co słychać ewidentnie w dość przyjemnym Rooster Race. Jest wariacja (chociaż podobieństwo jest tak silne, że to równie dobrze mógł być cover) na temat HERMAN'S HERMITS w Daily View i jedyne, co odróżnia ich od oryginału to ustawienie pianina. Może i jest więcej rocka w wersji bardziej metalowej, ale naładowanego pozytywną energią Keep Trying słucha się bardzo przyjemnie. Coś ze szwedzkiej sceny i symfoniki jest w The Seed i to przyjemne 15 minut muzyki progressive rockowej i szkoda, że tych orkiestracji nie ma tu więcej, bo są wplecione bardzo dobrze w partii środkowej.
Są i kompozycje, które nie powinny się znaleźć na takiej płycie, jak SEPULTURA po Arise i SOULFLY w Penitencia. Brzmi to okropnie i to nie jest metal i przypomina mroki średniowiecza metalu. Bardzo przyjemne jest za to Hijos de la Tierra z nutą DT, podobnie jak miły dla ucha, melodyjny i dość rockowy Transition.
Tym razem muzyka jest znacznie bardziej spójna i przez większość czasu nie brzmi to jak kompilacja czy zbiór losowych kompozycji, poza fatalnym Penitencia. Perkusja podobnie jak poprzednio jest na solidnym poziomie i Matosowi daleko do bezmyślnego opukiwania zestawu. Mniej jest tym razem pianina, pewnie ze względu na nowego klawiszowca, któremu trudno coś zarzucić, ale gra poprawnie i trudno tutaj znaleźć coś wyjątkowego, bo i sama muzyka ponownie jest dość odtwórcza. Fábio Caldeira śpiewa lepiej niż poprzednio i słychać go znacznie lepiej, ale możliwe, że to z powodu jednej gitary i zmiany w brzmieniu, które stawia na jego większą ekspozycję.

Brzmienie gitary ciepłe, rockowe, formalne i raczej bardzo typowy poziom swetrkowego dopieszczenia dla tej muzyki, ale za to jest mocno wyeksponowany bas i perkusja i to zasługa Adaira Daufembacha, który odpowiadał za brzmienie ostatniej płyty HIBRIA, stąd też pewnie to wysunięcie sekcji rytmicznej.
Album niby bardziej spójny i równiejszy niż poprzednio, ale kiedy jest słabo, to niestety jest bardzo źle, a jak jest dobrze, to co najwyżej solidnie, ale raczej odtwórcze granie niż przebłysk własnego stylu. Jakiś potencjał w pianinie jest, ale tutaj jest go za mało, a można było wyciągnąć więcej.
Lepiej niż poprzednio i mam nadzieję, że następnym razem jednak więcej będzie metalu niż rocka i mniej rapowych koszmarków.

Ocena: 7.6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Maestrick - przez SteelHammer - 15.05.2020, 23:57:05
RE: Maestrick - przez SteelHammer - 18.05.2020, 12:59:10

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości