07.06.2020, 15:38:36
U.D.O. - Dominator (2009)
![[Obrazek: R-2814801-1302268640.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/13dyBkNElWcnTwcEzguobAa6tEY=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2814801-1302268640.jpeg.jpg)
tracklista:
1.The Bogeyman 04:03
2.Dominator 04:44
3.Black and White 04:08
4.Infected 03:36
5.Heavy Metal Heaven 04:20
6.Doom Ride 05:21
7.Stillness of Time 06:31
8.Devil's Rendezvous 03:35
9.Speed Demon 04:04
10.Whispers in the Dark 04:26
rok wydania: 2009
gatunek: heavy metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Udo Dirkschneider - śpiew
Stefan Kaufmann - gitara
Igor Gianola - gitara
Fitty Wienhold - gitara basowa
Francesco Jovino - perkusja
Trochę taka taśmowa produkcja Kaprala dla AFM Records po "Mastercutor" z 2007 zaowocowała w 2009 płyta "Dominator" wydaną w sierpniu. Tytuł znamienny, ale nad kim U.D.O. chce tu dominować? Chyba tylko nas sobą co tak jest bardzo trudne jeśli weźmie się pod uwagę "Time Bomb".
"Dominator" to album bezpośrednio w wynikający z "Mastercutor" i wiele się od niego nie różni. Skierowany jest też do najbardziej zagorzałych fanów stylu ACCEPT i to niekoniecznie tych najlepszych kompozycji. Ten show rozpoczyna trochę mroczny i ponury The Bogeyman, przypominający ociężałą wersję stylu BRAINSTORM i to otwarcie jest jednym z mniej atrakcyjnych w historii zespołu po reaktywacji. Tytułowy Dominator ustawiony został jak drugi i to trochę szybsza wersja tego, co album rozpoczynało, ale już ze zdecydowanie Udo-refrenem.
Jest swoistym fenomenem to przywiązanie Dirkschneidera do takich mixów lekkiego rockowego grania pod ACCEPT z roku 1980 w zwrotkach z rytmicznymi, topornie melodyjnymi refrenami i tu znowu mamy taki Black and White. Koncertowy hymn do wspólnego śpiewania refrenów Heavy Metal Heaven jest tym razem przyciężki, bardzo prymitywny i do tego wspólnego śpiewania raczej nie zachęca. Znowu jakaś taka słaba kopia MAJESTY. Zamaszysty i szybki a dozą przebojowej agresji Infected był już podobnie rozegrany na "Mastercutor" i jak zwykle dawka heavy zapychaczy w umiarkowanym tempie (Doom Ride). Stillness of Time to numer dłuższy i teoretycznie bardziej epicki, ale patrząc w niedaleką przeszłość to nic innego jak wariacja na temat Unknown Traveller z roku 2002. Zamykający całość semi balladowy Whispers in the Dark jest słaby w zwrotkach i średnio dobry w refrenach i tak naprawdę, to iw solo można było tu wyciągnąć więcej.
Trochę taka taśmowa produkcja Kaprala dla AFM Records po "Mastercutor" z 2007 zaowocowała w 2009 płyta "Dominator" wydaną w sierpniu. Tytuł znamienny, ale nad kim U.D.O. chce tu dominować? Chyba tylko nas sobą co tak jest bardzo trudne jeśli weźmie się pod uwagę "Time Bomb".
"Dominator" to album bezpośrednio w wynikający z "Mastercutor" i wiele się od niego nie różni. Skierowany jest też do najbardziej zagorzałych fanów stylu ACCEPT i to niekoniecznie tych najlepszych kompozycji. Ten show rozpoczyna trochę mroczny i ponury The Bogeyman, przypominający ociężałą wersję stylu BRAINSTORM i to otwarcie jest jednym z mniej atrakcyjnych w historii zespołu po reaktywacji. Tytułowy Dominator ustawiony został jak drugi i to trochę szybsza wersja tego, co album rozpoczynało, ale już ze zdecydowanie Udo-refrenem.
Jest swoistym fenomenem to przywiązanie Dirkschneidera do takich mixów lekkiego rockowego grania pod ACCEPT z roku 1980 w zwrotkach z rytmicznymi, topornie melodyjnymi refrenami i tu znowu mamy taki Black and White. Koncertowy hymn do wspólnego śpiewania refrenów Heavy Metal Heaven jest tym razem przyciężki, bardzo prymitywny i do tego wspólnego śpiewania raczej nie zachęca. Znowu jakaś taka słaba kopia MAJESTY. Zamaszysty i szybki a dozą przebojowej agresji Infected był już podobnie rozegrany na "Mastercutor" i jak zwykle dawka heavy zapychaczy w umiarkowanym tempie (Doom Ride). Stillness of Time to numer dłuższy i teoretycznie bardziej epicki, ale patrząc w niedaleką przeszłość to nic innego jak wariacja na temat Unknown Traveller z roku 2002. Zamykający całość semi balladowy Whispers in the Dark jest słaby w zwrotkach i średnio dobry w refrenach i tak naprawdę, to iw solo można było tu wyciągnąć więcej.
W tej masie zwartego heavy udo metalu pewną ciekawostką jest rockowy i żartobliwy w wodewilowy sposób Devil's Rendezvous, lekki, przyjemny i z gościnnym udziałem byłego gitarzysty grupy Mathiasa Dietha. Cała taka płyta byłaby uznana za niemetalową, ale tego słucha się z dużą przyjemnością, bo buja autentycznie!
Jeśli można rozdzierać na strzępy jednocześnie będąc U.D.O i BRAINSTORM to ekipa robi to w Speed Demon i tu gitarzyści grają fenomenalnie także cięte krótkie sola. No, ale sama melodia jest po raz kolejny taka sobie.
"Dominator" to wszystkie zalety (brzmienie, wykonanie, forma Dirkschneidera) i wady (wtórność kompozycji, brak zdecydowanego killera) albumu "Mastercutor". Ten sam target słuchaczy, ta sama formuła. Po prostu U.D.O. pierwszego dziesięciolecia XXI wieku.
ocena: 6,5/10
new 7.06.2020
"Dominator" to wszystkie zalety (brzmienie, wykonanie, forma Dirkschneidera) i wady (wtórność kompozycji, brak zdecydowanego killera) albumu "Mastercutor". Ten sam target słuchaczy, ta sama formuła. Po prostu U.D.O. pierwszego dziesięciolecia XXI wieku.
ocena: 6,5/10
new 7.06.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"