10.06.2020, 18:22:18
Divine Weep - The Omega Man (2020)
![[Obrazek: R-15473642-1592125686-1245.png.jpg]](https://img.discogs.com/y-V1yQPkIyvuzXOjwkmZXe_pdXk=/fit-in/600x606/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-15473642-1592125686-1245.png.jpg)
tracklista:
1.Cold as Metal 04:19
2.Journeyman 05:39
3.Firestone 04:48
4.Riders of Navia 05:05
5.The Screaming Skull of Silence 04:43
6.Walking (Through Debris of Nations) 07:14
7.Die Gelassenheit 01:47
8.Mirdea Lake 05:14
9.The Omega Man 06:38
rok wydania: 2020
gatunek: heavy/power metal
kraj: Polska
skład zespołu:
Mateusz Drzewicz - śpiew
Bartłomiej Kosacki - gitara
Dariusz Moroz - gitara
Janusz Grabowski - gitara basowa
Dariusz Karpiesiuk - perkusja
O DIVINE WEEP przez kilka lat było raczej cicho, natomiast Mateusz Drzewicz od 2017 jest dobrze słyszalny i bardzo dobrze postrzegany w warszawskim heavy metalowym HELLHAIM i progressive metalowym SUBTERFUGE z Opoczna.
![[Obrazek: R-15473642-1592125686-1245.png.jpg]](https://img.discogs.com/y-V1yQPkIyvuzXOjwkmZXe_pdXk=/fit-in/600x606/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-15473642-1592125686-1245.png.jpg)
tracklista:
1.Cold as Metal 04:19
2.Journeyman 05:39
3.Firestone 04:48
4.Riders of Navia 05:05
5.The Screaming Skull of Silence 04:43
6.Walking (Through Debris of Nations) 07:14
7.Die Gelassenheit 01:47
8.Mirdea Lake 05:14
9.The Omega Man 06:38
rok wydania: 2020
gatunek: heavy/power metal
kraj: Polska
skład zespołu:
Mateusz Drzewicz - śpiew
Bartłomiej Kosacki - gitara
Dariusz Moroz - gitara
Janusz Grabowski - gitara basowa
Dariusz Karpiesiuk - perkusja
O DIVINE WEEP przez kilka lat było raczej cicho, natomiast Mateusz Drzewicz od 2017 jest dobrze słyszalny i bardzo dobrze postrzegany w warszawskim heavy metalowym HELLHAIM i progressive metalowym SUBTERFUGE z Opoczna.
W roku 2017 Mateusz zastąpił Kamila Budzińskiego, który ostatecznie chyba niczego z zespołem nie nagrał i tak ustalił się aktualny skład ekipy z Białegostoku po odejściu frontmana Igora Tarasewicza.
Digital singiel Austere Obscurity (2017) pokazał, że Mateusz do stylu DIVINE WEEP pasuje i potwierdza to album "The Omega Man" wydany pod szyldem Ossuary Records 8 czerwca 2020. Można w Polsce grać death/thrash i być dumnym z występów w Domu Kultury w Bagniskach Małych, można się też wyłamać i grać heavy/power, mocny melodyjny heavy/power łączący tradycje USPM i stylu europejskiego. Grać znakomicie jak DIVINE WEEP.
Mocarne spoken intro do potężnego epickiego Cold as Metal i już emocje sięgają zenitu. Twarde ostre, melodyjne i zadziorne granie! Brzytwa w głosie Mateusza i bardzo udane wysokie partie w stylu amerykańskim. Realnie więcej tego USA niż na poprzednim albumie, chyba właśnie za sprawą wokalu. Zaraz potem potoczysty, napędzany perkusją Journeyman z piękną, dumną melodią i zachwycają zwaliste, monumentalne przejścia gitarzystów. No i Dariusz Karpiesiuk. Doprawdy inteligentne bombardowania Dariusza są na tej płycie po prostu fenomenalne. Do tego ta realizacja perkusji jako instrumentu obecnego w różnych obszarach i planach jest wyborna. I gitarowy pojedynek! I unisono! Zniszczenie! I włóczą po ziemi w pełnym siły i werwy Firestone. Te najszybsze momenty zrywają berety z głów! Do tego trochę takich bardziej brutalnych i progresywnych momentów ubarwia to wszystko. I epicko, epicko... Moment (tak dłuższy) oddechu od gniecenia na wszystkich frontach mamy w semi-balladowym Riders of Navia, bardzo dobrym, ale jedna uwaga. Chórki rewellersów zupełnie zbędne. Mateusz na takim łagodnym akustycznym tle sam jest potęgą i wsparcia nie potrzebuje. I piękne solo romantyczne. Och, jak ja uwielbiam takie sola! I po raz kolejny umieją zaskoczyć speedową partią na zakończenie.
To, że potrafią zagrać heroicznie, a zarazem bardziej mrocznie udowadniają w szybkim i surowym, ale bardzo melodyjnym The Screaming Skull of Silence. Dewastacja i rewelacja w tej wolniejszej części! Monument! I te posępne riffy rzucane na słuchacza z taką ogromną swobodą. Maestria! Wyborne partie extreme metalowe. Najdłuższy jest Walking (Through Debris of Nations) rozpoczynający się poetycko i delikatnie, potem jednak zaczyna to nabierać tempa i mocy, zaczyna galopować dumnie i heroicznie, a przy tym dawka dramatyzmu jest bardzo duża i narasta, narasta... I takie eleganckie wyhamowanie i wyciszenie w końcówce. Świetnie skonstruowana kompozycja. Poetycka miniatura Die Gelassenheit stanowi przedsionek do Mirdea Lake, dewastującego riffami rodem z melodic death metal i extreme death/power. I tak umiejętnie przecinają to tajemniczymi, łagodnymi i niepokojącymi fragmentami o charakterze progresywnym.
A na zakończenie wyśmienity heavy/power metalowy o rakietowej energii The Omega Man. Ogromne brawa dla gitarzystów za sposób jak to rozegrali w najszybszych partiach, choć i te wolniejsze są bardzo udane. To kipi, to rozdziera na strzępy, to nie pozostawia jeńców.
Wyborne wykonanie, wyborne zapadające w pamięć melodie z wykorzystaniem elementów extreme metalu. Wyborna realizacja - ciężko, ale przejrzyście, bez zamulania.
Moc! Moc zawstydzająca Amerykanów. Białystok i Polska mogą być dumni po raz kolejny z doskonałego bandu DIVINE WEEP.
Powtarzam - Moc!
ocena: 9,5/10
new 10.06.2020
Digital singiel Austere Obscurity (2017) pokazał, że Mateusz do stylu DIVINE WEEP pasuje i potwierdza to album "The Omega Man" wydany pod szyldem Ossuary Records 8 czerwca 2020. Można w Polsce grać death/thrash i być dumnym z występów w Domu Kultury w Bagniskach Małych, można się też wyłamać i grać heavy/power, mocny melodyjny heavy/power łączący tradycje USPM i stylu europejskiego. Grać znakomicie jak DIVINE WEEP.
Mocarne spoken intro do potężnego epickiego Cold as Metal i już emocje sięgają zenitu. Twarde ostre, melodyjne i zadziorne granie! Brzytwa w głosie Mateusza i bardzo udane wysokie partie w stylu amerykańskim. Realnie więcej tego USA niż na poprzednim albumie, chyba właśnie za sprawą wokalu. Zaraz potem potoczysty, napędzany perkusją Journeyman z piękną, dumną melodią i zachwycają zwaliste, monumentalne przejścia gitarzystów. No i Dariusz Karpiesiuk. Doprawdy inteligentne bombardowania Dariusza są na tej płycie po prostu fenomenalne. Do tego ta realizacja perkusji jako instrumentu obecnego w różnych obszarach i planach jest wyborna. I gitarowy pojedynek! I unisono! Zniszczenie! I włóczą po ziemi w pełnym siły i werwy Firestone. Te najszybsze momenty zrywają berety z głów! Do tego trochę takich bardziej brutalnych i progresywnych momentów ubarwia to wszystko. I epicko, epicko... Moment (tak dłuższy) oddechu od gniecenia na wszystkich frontach mamy w semi-balladowym Riders of Navia, bardzo dobrym, ale jedna uwaga. Chórki rewellersów zupełnie zbędne. Mateusz na takim łagodnym akustycznym tle sam jest potęgą i wsparcia nie potrzebuje. I piękne solo romantyczne. Och, jak ja uwielbiam takie sola! I po raz kolejny umieją zaskoczyć speedową partią na zakończenie.
To, że potrafią zagrać heroicznie, a zarazem bardziej mrocznie udowadniają w szybkim i surowym, ale bardzo melodyjnym The Screaming Skull of Silence. Dewastacja i rewelacja w tej wolniejszej części! Monument! I te posępne riffy rzucane na słuchacza z taką ogromną swobodą. Maestria! Wyborne partie extreme metalowe. Najdłuższy jest Walking (Through Debris of Nations) rozpoczynający się poetycko i delikatnie, potem jednak zaczyna to nabierać tempa i mocy, zaczyna galopować dumnie i heroicznie, a przy tym dawka dramatyzmu jest bardzo duża i narasta, narasta... I takie eleganckie wyhamowanie i wyciszenie w końcówce. Świetnie skonstruowana kompozycja. Poetycka miniatura Die Gelassenheit stanowi przedsionek do Mirdea Lake, dewastującego riffami rodem z melodic death metal i extreme death/power. I tak umiejętnie przecinają to tajemniczymi, łagodnymi i niepokojącymi fragmentami o charakterze progresywnym.
A na zakończenie wyśmienity heavy/power metalowy o rakietowej energii The Omega Man. Ogromne brawa dla gitarzystów za sposób jak to rozegrali w najszybszych partiach, choć i te wolniejsze są bardzo udane. To kipi, to rozdziera na strzępy, to nie pozostawia jeńców.
Wyborne wykonanie, wyborne zapadające w pamięć melodie z wykorzystaniem elementów extreme metalu. Wyborna realizacja - ciężko, ale przejrzyście, bez zamulania.
Moc! Moc zawstydzająca Amerykanów. Białystok i Polska mogą być dumni po raz kolejny z doskonałego bandu DIVINE WEEP.
Powtarzam - Moc!
ocena: 9,5/10
new 10.06.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"