21.06.2020, 18:40:16
Count Raven - High on Infinity (1993)
![[Obrazek: R-2576056-1412505263-2212.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/uWu9Mojzyg0u8ZSsHoxnEkxGKfE=/fit-in/600x607/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2576056-1412505263-2212.jpeg.jpg)
![[Obrazek: R-2576056-1412505263-2212.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/uWu9Mojzyg0u8ZSsHoxnEkxGKfE=/fit-in/600x607/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2576056-1412505263-2212.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Jen 06:16
2. Children's Holocaust 06:45
3. In Honour 04:40
4. The Madman from Waco 04:22
5. Masters of All Evil 08:21
6. Ode to Rebecca 02:50
7. High on Infinity 04:54
8. An Ordinary Loser 05:57
9. Traitor 06:50
10. The Dance 01:45
11.The Coming 06:16
12.Lost World 04:13
13.Cosmos 04:01
11.The Coming 06:16
12.Lost World 04:13
13.Cosmos 04:01
Rok wydania: 1993
Gatunek: Doom Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Dan Fondelius - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Tommy Eriksson - gitara basowa
Christer Pettersson - perkusja
Drugi album z Fondelisem jako wokalistą Hellhound wydał w roku 1993 i jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości czy potrafi godnie zastąpić Lindersona, to tu ma na to odpowiedź. Prawie 70 minut klasycznego doom metalowego w stylu "Hellhound" wypełnia ten album i może to pewien błąd...
Pierwsze część tego LP to fenomenalny doom metalowy koncert Mistrzów i to nigdy nie podlegało dyskusji. Wgniatające w ziemię miarowe i majestatyczne riffy Jen z pokręconą perkusją i jakże melodyjny refren, Children's Holocaust z motoryką BLACK SABBATH, a zaraz potem niesamowity gitarowo In Honour z połamaną do bardzo wolnej melodyką.... I jakby tego było mało The Madman from Waco, ponury i mroczny w doomowym stylu jak należy. A wszystko zmierza w kierunku jednego z najwspanialszych i najdoskonalszych numerów doom metalowych w melodyjnej odmianie - do Masters of All Evil.
Absolutna doskonałość od pierwszej do ostatniej sekundy! I to dyskretne bogactwo aranżacji, szczególnie w wykorzystaniu instrumentów klawiszowych. Jedna z najbardziej fascynujących serii utworów doom metalowych na jednej płycie!
Już jednak Ode to Rebecca stanowi wstęp do bardziej eksperymentalnego grania i może tradycyjny High on Infinity na to jeszcze nie tak bardzo wskazuje, poza nieco lżejszą gitarą, a An Ordinary Loser wręcz stanowi powrót do refleksyjnego grania na zwolnionych obrotach z pierwszej części płyty, jednak już Traitor zaczyna w pewnych momentach wykazywać cechy progresywne w nieoczekiwanym wykorzystaniu motywów orientalnych i to bardzo szczególnie przetworzonych o długich ostrych wybrzmiewań w refrenach. Miniatura The Dance stanowi kontrapunkt do The Coming, który ma wiele wspólnego z Jen, ale jest jednak znacznie bardziej łagodny w refrenie i ma dosyć nieoczekiwanie przyspieszenie w części drugiej i jest to jeden z szybszych momentów na płycie. Pod koniec Lost World zagrany został ogólnie dosyć szybko i jest to numer jak na ten Lp bardzo dynamiczny, wchodzący zdecydowanie w obszary heavy/doom z lekkim epickim akcentem i skomplikowaną częścią instrumentalną. I akcent kontrowersyjny na koniec, Cosmos, kompozycja bardzo oniryczna, bardzo poetycka i bardzo progresywna w klimacie i wykonaniu, i jakoś do końca na ten album nie pasująca jako podsumowanie. Ogólnie trochę ta płyta traci spójność stylistyczną od pewnego momentu, i przez to nie może otrzymać maksymalnej oceny.
Fondelius śpiewa wybornie tak w wysokich partiach, jak i w tych niskich, bardziej ostrych. Gra także ciekawsze rzeczy w partiach solowych niż na płycie poprzedniej. Perkusisty trzeba posłuchać po prostu specjalnie. Jedne z najbardziej połamanych partii tego instrumentu w historii klasycznego doom metalu.
No i wreszcie jest to sound na miarę mocy muzyki. Gitara miażdży swoją potęgą, przy tym absolutnie nie męczy i gdy trochę ciężaru czasem realizator z niej ujmuje, to raczej się pragnie, by powróciło tamto mocne brzmienie.
Jeśli były wątpliwości w roku 1992, to w 1993 już ich nie ma i COUNT RAVEN jest na szczycie doom metalowej tabeli nie tylko europejskiej, a należy przypomnieć, jaki rozkwit doom metal przeżywał w pierwszej połowie lat 90tych, i ile wspaniałych zespołów się wówczas pojawiło.
Niestety, w roku 1996 COUNT RAVEN przedstawia nudny i słabo wyprodukowany album "Messiah Of Confusion", zdradzający wyczerpanie pomysłów muzycznych tej grupy. Niebawem, w roku 1998 zespół zostaje rozwiązany, a ponownie wraca na scenę w roku 2003.
ocena: 9/10
new 21.06.2020
Pierwsze część tego LP to fenomenalny doom metalowy koncert Mistrzów i to nigdy nie podlegało dyskusji. Wgniatające w ziemię miarowe i majestatyczne riffy Jen z pokręconą perkusją i jakże melodyjny refren, Children's Holocaust z motoryką BLACK SABBATH, a zaraz potem niesamowity gitarowo In Honour z połamaną do bardzo wolnej melodyką.... I jakby tego było mało The Madman from Waco, ponury i mroczny w doomowym stylu jak należy. A wszystko zmierza w kierunku jednego z najwspanialszych i najdoskonalszych numerów doom metalowych w melodyjnej odmianie - do Masters of All Evil.
Absolutna doskonałość od pierwszej do ostatniej sekundy! I to dyskretne bogactwo aranżacji, szczególnie w wykorzystaniu instrumentów klawiszowych. Jedna z najbardziej fascynujących serii utworów doom metalowych na jednej płycie!
Już jednak Ode to Rebecca stanowi wstęp do bardziej eksperymentalnego grania i może tradycyjny High on Infinity na to jeszcze nie tak bardzo wskazuje, poza nieco lżejszą gitarą, a An Ordinary Loser wręcz stanowi powrót do refleksyjnego grania na zwolnionych obrotach z pierwszej części płyty, jednak już Traitor zaczyna w pewnych momentach wykazywać cechy progresywne w nieoczekiwanym wykorzystaniu motywów orientalnych i to bardzo szczególnie przetworzonych o długich ostrych wybrzmiewań w refrenach. Miniatura The Dance stanowi kontrapunkt do The Coming, który ma wiele wspólnego z Jen, ale jest jednak znacznie bardziej łagodny w refrenie i ma dosyć nieoczekiwanie przyspieszenie w części drugiej i jest to jeden z szybszych momentów na płycie. Pod koniec Lost World zagrany został ogólnie dosyć szybko i jest to numer jak na ten Lp bardzo dynamiczny, wchodzący zdecydowanie w obszary heavy/doom z lekkim epickim akcentem i skomplikowaną częścią instrumentalną. I akcent kontrowersyjny na koniec, Cosmos, kompozycja bardzo oniryczna, bardzo poetycka i bardzo progresywna w klimacie i wykonaniu, i jakoś do końca na ten album nie pasująca jako podsumowanie. Ogólnie trochę ta płyta traci spójność stylistyczną od pewnego momentu, i przez to nie może otrzymać maksymalnej oceny.
Fondelius śpiewa wybornie tak w wysokich partiach, jak i w tych niskich, bardziej ostrych. Gra także ciekawsze rzeczy w partiach solowych niż na płycie poprzedniej. Perkusisty trzeba posłuchać po prostu specjalnie. Jedne z najbardziej połamanych partii tego instrumentu w historii klasycznego doom metalu.
No i wreszcie jest to sound na miarę mocy muzyki. Gitara miażdży swoją potęgą, przy tym absolutnie nie męczy i gdy trochę ciężaru czasem realizator z niej ujmuje, to raczej się pragnie, by powróciło tamto mocne brzmienie.
Jeśli były wątpliwości w roku 1992, to w 1993 już ich nie ma i COUNT RAVEN jest na szczycie doom metalowej tabeli nie tylko europejskiej, a należy przypomnieć, jaki rozkwit doom metal przeżywał w pierwszej połowie lat 90tych, i ile wspaniałych zespołów się wówczas pojawiło.
Niestety, w roku 1996 COUNT RAVEN przedstawia nudny i słabo wyprodukowany album "Messiah Of Confusion", zdradzający wyczerpanie pomysłów muzycznych tej grupy. Niebawem, w roku 1998 zespół zostaje rozwiązany, a ponownie wraca na scenę w roku 2003.
ocena: 9/10
new 21.06.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"