08.08.2020, 09:40:35
Vhäldemar - Straight to Hell (2020)
![[Obrazek: 140779-Vhldemar-Straight-to-Hell.jpg]](https://www.metalkingdom.net/album/cover/2020/07/2/140779-Vhldemar-Straight-to-Hell.jpg)
![[Obrazek: 140779-Vhldemar-Straight-to-Hell.jpg]](https://www.metalkingdom.net/album/cover/2020/07/2/140779-Vhldemar-Straight-to-Hell.jpg)
Tracklista:
1. My Spirit 03:53
2. Death to the Wizard ! 03:23
3. Afterlife 03:47
4. Straight to Hell 03:19
5. Old King's Visions (VI) 04:46
6. Fear 05:31
5. Old King's Visions (VI) 04:46
6. Fear 05:31
7. Hell Is on Fire 03:31
8. When It's All Over 04:24
9. Damnation's Here 03:50
Rok wydania: 2020
Gatunek: Heavy/power metal
Kraj: Hiszpania
Skład zespołu:
Carlos Escudero - śpiew, gitara
Pedro J. Monge - gitara
Raúl Serrano - gitara basowa
Alejandro Camuñas (Jandro) - perkusja
Jonkol Tera - instrumenty klawiszowe
Nowa sekcja rytmiczna, nowy album znakomitej ekipy z Barakaldo w Euskadi. Premiera nowego albumu VHALDEMAR przewidziana jest na 6 października 2020 ponownie nakładem Fighter Records.
Nie jest to długa płyta, ale jak mocno nasycona doskonałym heavy/power metalem, do którego ten zespół już zdążył wszystkich przyzwyczaić! VHALDEMAR nie bawi się w granie rozbudowane i rozwlekłe, idzie ostro do przodu w takich utworach jak twardy i super chwytliwy zarazem Death to the Wizard! z elementami epicko ujętego celtic folk.
Jonkol Tera - instrumenty klawiszowe
Nowa sekcja rytmiczna, nowy album znakomitej ekipy z Barakaldo w Euskadi. Premiera nowego albumu VHALDEMAR przewidziana jest na 6 października 2020 ponownie nakładem Fighter Records.
Nie jest to długa płyta, ale jak mocno nasycona doskonałym heavy/power metalem, do którego ten zespół już zdążył wszystkich przyzwyczaić! VHALDEMAR nie bawi się w granie rozbudowane i rozwlekłe, idzie ostro do przodu w takich utworach jak twardy i super chwytliwy zarazem Death to the Wizard! z elementami epicko ujętego celtic folk.
Nieco wolniej, z mocnym metalowym zębem na rockowym fundamencie dewastują w kapitalnym Straight to Hell z morderczym refrenem. Totalne zniszczenie w średnim tempie! A w szybkim tempie sieją zniszczenie w Damnation's Here nie biorąc po drodze jeńców, a przy tym jakie to melodyjne w heroicznej manierze. I wybornie pod PRIMAL FEAR w My Spirit i to taki PRIMAL FEAR najbardziej klasyczny i rozpoznawalny. Afterlife to z kolei numer najbardziej agresywny w pewnych partiach, równocześnie jest tu ten zwiewny hiszpański metalowy heroizm, który cechował VHALDEMAR w dawnych czasach. Gdyby jednak spojrzeć obiektywnie, to jest to kompozycja nieco odstająca poziomem od pozostałych, choć oczywiście bardzo dobra.
Przypominają klasyczne heroiczne czasy MANOWAR w doskonałym When It's All Over z dostojnym true metalowym refrenem. Moc apokaliptycznego manowarowego zwieńczenia! Old King's Visions bywały lepsze i gorsze, ale Part VI jest godnym następcą Part V z 2017 i to taki heroiczny i melodyjny heavy/power, jaki obecnie świeci triumfy i słusznie. Piękne dialogi gitarzystów z klawiszowcem są ozdobą tej kompozycji. Potoczysty, zdecydowany i męski w niemieckim stylu utwór.
Buja w rock/heavy klimatach Hell Is on Fire, taki nieco lżejszego kalibru, trochę pod UDO, ale taki z najlepszych czasów. Prosty, ale porywający dobry kawałek i te rockowe sola, te sola są fantastyczne!
Tylko w Fear grają nieco ponad pięć minut i graja bardziej mrocznie z melodyjnej estetyce, a utwór jest rytmiczny i gęsto akcentowany basem stanowiąc mix stylu amerykańskiego w zwrotkach i mocnego melodic heavy europejskiego w refrenach.
Wyborna forma wokalna Escudero, który śpiewa lepiej niż w roku 2017. Doskonałe sola, po prostu kapitalne duety i pojedynki Escudero i Monge i wracają wspomnienia ich najbardziej zdumiewających popisów z pierwszych płyty zespołu. Nie ma żadnej wątpliwości, że ten duet jest jednym z najlepszych na świecie w ramach gatunku. Wygrywają prawdziwe cudeńka! Wtóruje im potężny bas debiutanta Raúla Serrano a całość napędza bojowa perkusja Jandro, znanego wcześniej z ORION CHILD. Wyśmienite, pełne pewności siebie wykonanie całości.
W opcji brzmienia można zauważyć, że gitary są lżejsze i nie takie agresywne jak w roku 2017, ale tylko trochę i wrażenie obcowania z klasycznym soundem heavy/power oczywiście pozostaje. Selektywnie, z dobrze ustawionymi klawiszami i wokalem.
VHALDEMAR zrobił to, czego w tym roku należało oczekiwać od PRIMAL FEAR, a czego Niemcy nie przedstawili. Nagrał mocny melodyjny i dumny heavy/power metal z wybornymi melodiami i ogromnym entuzjazmem przepełniającym całość. Album przystępny, pozbawiony cech mainstreamowych i skierowany do autentycznych fanów metalu. Wypada tylko skandować "Waldek! Waldek!"
ocena: 9,8/10
new 8.08.2020
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Fighter Records
Buja w rock/heavy klimatach Hell Is on Fire, taki nieco lżejszego kalibru, trochę pod UDO, ale taki z najlepszych czasów. Prosty, ale porywający dobry kawałek i te rockowe sola, te sola są fantastyczne!
Tylko w Fear grają nieco ponad pięć minut i graja bardziej mrocznie z melodyjnej estetyce, a utwór jest rytmiczny i gęsto akcentowany basem stanowiąc mix stylu amerykańskiego w zwrotkach i mocnego melodic heavy europejskiego w refrenach.
Wyborna forma wokalna Escudero, który śpiewa lepiej niż w roku 2017. Doskonałe sola, po prostu kapitalne duety i pojedynki Escudero i Monge i wracają wspomnienia ich najbardziej zdumiewających popisów z pierwszych płyty zespołu. Nie ma żadnej wątpliwości, że ten duet jest jednym z najlepszych na świecie w ramach gatunku. Wygrywają prawdziwe cudeńka! Wtóruje im potężny bas debiutanta Raúla Serrano a całość napędza bojowa perkusja Jandro, znanego wcześniej z ORION CHILD. Wyśmienite, pełne pewności siebie wykonanie całości.
W opcji brzmienia można zauważyć, że gitary są lżejsze i nie takie agresywne jak w roku 2017, ale tylko trochę i wrażenie obcowania z klasycznym soundem heavy/power oczywiście pozostaje. Selektywnie, z dobrze ustawionymi klawiszami i wokalem.
VHALDEMAR zrobił to, czego w tym roku należało oczekiwać od PRIMAL FEAR, a czego Niemcy nie przedstawili. Nagrał mocny melodyjny i dumny heavy/power metal z wybornymi melodiami i ogromnym entuzjazmem przepełniającym całość. Album przystępny, pozbawiony cech mainstreamowych i skierowany do autentycznych fanów metalu. Wypada tylko skandować "Waldek! Waldek!"
ocena: 9,8/10
new 8.08.2020
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Fighter Records
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"