16.08.2020, 19:01:12
Avantasia - The Metal Opera Part II (2002)
![[Obrazek: R-1094260-1500579894-2101.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/ocrGNWjkJ64pmFGmahWNm2wbq3g=/fit-in/300x300/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(40)/discogs-images/R-1094260-1500579894-2101.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. The Seven Angels 14:17
2. No Return 04:29
3. The Looking Glass 04:53
4. In Quest For 03:54
5. The Final Sacrifice 05:02
6. Neverland 05:00
7. Anywhere 05:29
8. Chalice of Agony 06:00
9. Memory 05:44
10. Into the Unknown 04:29
Rok wydania: 2002
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład:
Tobias Sammet - śpiew, instrumenty klawiszowe, pianino
Henjo Richter - gitara
Markus Grosskopf - bas
Alex Holzwarth - perkusja
Gościnnie:
Ernie - śpiew (1,2)
David DeFeis - śpiew (1,5)
Ralf Zdiarstek - śpiew (9)
Sharon den Adel - śpiew (6)
Rob Rock - śpiew (1,6)
Oliver Hartmann - śpiew (1)
Sharon den Adel - śpiew (10)
Andre Matos - śpiew (1)
Kai Hansen - śpiew (1, 8)
Bob Catley - śpiew (3,4)
Timo Tolkki - gitara (1, 10)
Norman Meiritz - gitara (6)
Jens Ludwig - gitara (5,9)
Frank Tischer - pianino (1, 4, 7)
Ocena: 1.5/10
SteelHammer
![[Obrazek: R-1094260-1500579894-2101.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/ocrGNWjkJ64pmFGmahWNm2wbq3g=/fit-in/300x300/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(40)/discogs-images/R-1094260-1500579894-2101.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. The Seven Angels 14:17
2. No Return 04:29
3. The Looking Glass 04:53
4. In Quest For 03:54
5. The Final Sacrifice 05:02
6. Neverland 05:00
7. Anywhere 05:29
8. Chalice of Agony 06:00
9. Memory 05:44
10. Into the Unknown 04:29
Rok wydania: 2002
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład:
Tobias Sammet - śpiew, instrumenty klawiszowe, pianino
Henjo Richter - gitara
Markus Grosskopf - bas
Alex Holzwarth - perkusja
Gościnnie:
Ernie - śpiew (1,2)
David DeFeis - śpiew (1,5)
Ralf Zdiarstek - śpiew (9)
Sharon den Adel - śpiew (6)
Rob Rock - śpiew (1,6)
Oliver Hartmann - śpiew (1)
Sharon den Adel - śpiew (10)
Andre Matos - śpiew (1)
Kai Hansen - śpiew (1, 8)
Bob Catley - śpiew (3,4)
Timo Tolkki - gitara (1, 10)
Norman Meiritz - gitara (6)
Jens Ludwig - gitara (5,9)
Frank Tischer - pianino (1, 4, 7)
Po Mandrake łatwo było zapomnieć o tym drugim zespole Sammeta. Ciśnienie było spore i tłum oczekiwał kolejnej płyty AVANTASIA. Pojawił się dość szybko, bo już w 2002 roku, 26 sierpnia, ponownie nakładem AFM Records.
Skład identyczny, goście w większości ci sami, doszedł tylko Bob Catley i Sharod den Adel, i Tolkki zagrał coś na gitarze.
Odrzutów EDGUY już nie było, te poszły na debiut.
The Seven Angels to 14 minut kompletnej bezradności kompozycyjnej i kompletna porażka Sammeta na wszystkich frontach. Już duet Hartmann/DeFeis powinien był zapalić wszystkie czerwone lampki, że coś tu jest nie tak. A kiedy jeszcze dochodzi do tego Kiske, który ukrywa się pod pseudonimem... Żenada. Po prostu żenada. A na pewno nie musiało to trwać 14 minut. Szczególnie, że na prawie 3 minuty wszyscy wychodzą ze studia po 5 minutach. Potem bezmyślne kopiowanie RHAPSODY, ale na poziomie najgorszych płyt KALEDON, nie mówiąc już o słabym zakończeniu.
No Return to HELLOWEEN w "obecnej" formie i to jest tragedia, do tego dochodzą kretyńskie "śmieszne" wstawki EDGUY. Refren to jeszcze większa porażka i aż gotuje się krew.
Masakrowanie rocka w The Looking Glass brzmi tragicznie i mimo Catleya tego się po prostu nie da słuchać. Może In Quest For by był dobry, gdyby Sammet dał szansę zaśpiewać samemu Catley'owi? Bo Sammet nie pasuje tutaj kompletnie.
A jednak jest odrzut z poprzedniej płyty - The Final Sacrifice i każdy mógł usłyszeć, dlatego na niektórych wydaniach to był tylko bonus. Po części to pokazuje właśnie, jak bardzo oryginalny i natchniony to album. Obrzydlistwo, a co najgorsze ta karuzela kręci się dalej i nie wygląda, jak by miała zwolnić.
Neverland to masakrowanie dobrego pomysłu na melodię i ten pomysł znacznie lepiej wykorzysta MASTERPLAN na swoim debiucie rok później.
Anywhere to kolejna beznadziejna ballada z fatalnym głosem Sammeta, zupełnie nieautentyczna i bez emocji. Chalice of Agony to EDGUY w wersji nieśmiesznej i infantylnej, na którą przyjdzie czas lata później. Za pierwszym razem heavy/power niemiecki nie wyszedł, to drugiego podejścia próbują w żenującym Memory. Problemem jest to, że tylko gitary mają moc, bo perkusja jest po prostu słaba, a głos Sammeta jest porównywalny z twardością styropianu.
Na ukojenie nerwów śpiewa Sharon den Adel i dobrze jej to wychodzi w Into the Unknown... do czasu, aż nie pojawia się Sammet.
Brzmienie takie samo jak poprzednio i tylko to się jakoś broni, bo na pewno nie kompozycje.
Zostało to nagrane za szybko i słychać, że najlepsze pomysły Sammet wykorzystał w EDGUY do nagrania Mandrake i wziął sobie zasłużoną przerwę.
Nawet goście brzmią tutaj kompletnie bez przekonania, jak wszyscy.
Niedługo po wydaniu tego albumu Sammet rozwiązał zespół i AVANTASIA przestała istnieć, co po takim zabójczym albumie nikogo nie zdziwiło, bo to już był trup.
W 2006 roku były jakieś próby ożywienia tej grupy, ale to ciągle był trup i powrotne EP Lost in Space tylko utwierdzały w tym przekonaniu.
Podobno zespół istnieje dalej i nagrywa równie słabe płyty. Nekromancja działa cuda i to jest możliwe, że trup coś gra.
Nieważne jednak jak umalowany, to nadal trup, grający martwe kompozycje bez życia i polotu, do końca swoich dni.
Ocena: 1.5/10
SteelHammer