24.08.2020, 20:17:07
Amaranthe - Massive Addictive (2014)
![[Obrazek: R-6214947-1419867898-5794.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/N8VwvRIsNa8es3RcLkdXLz5ULvA=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-6214947-1419867898-5794.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Dynamite 3:14
2. Drop Dead Cynical 3:17
3. Trinity 3:11
4. Massive Addictive 3:29
5. Digital World 3:17
6. True 3:30
7. Unreal 3:36
8. Over and Done 3:38
9. Danger Zone 3:01
10. Skyline 3:39
11. An Ordinary Abnormality 3:28
12. Exhale 3:43
Rok wydania: 2014
Gatunek: Modern Melodic Metal
Kraj: Szwecja
Skład:
Elize Ryd - śpiew
Jake E. Lundberg - śpiew
Henrik Englund - śpiew
Olof Mörck - gitara, instrumenty klawiszowe
Johan Andreassen - bas
Morten Løwe Sørensen - perkusja
![[Obrazek: R-6214947-1419867898-5794.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/N8VwvRIsNa8es3RcLkdXLz5ULvA=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-6214947-1419867898-5794.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Dynamite 3:14
2. Drop Dead Cynical 3:17
3. Trinity 3:11
4. Massive Addictive 3:29
5. Digital World 3:17
6. True 3:30
7. Unreal 3:36
8. Over and Done 3:38
9. Danger Zone 3:01
10. Skyline 3:39
11. An Ordinary Abnormality 3:28
12. Exhale 3:43
Rok wydania: 2014
Gatunek: Modern Melodic Metal
Kraj: Szwecja
Skład:
Elize Ryd - śpiew
Jake E. Lundberg - śpiew
Henrik Englund - śpiew
Olof Mörck - gitara, instrumenty klawiszowe
Johan Andreassen - bas
Morten Løwe Sørensen - perkusja
Było ogromne zapotrzebowanie na AMARANTHE. Z zespołu odszedł Andreas Solveström, ale że "show must go on", to na jego miejsce szybko znalazło się zastępstwo.
21 października 2014 przyszedł czas na kolejny album. Ponownie Spinefarm, i ponownie 12 kompozycji, tym razem nie przekraczających 4 minut.
Może to i dobry kierunek, biorąc pod uwagę, że najsłabsze kompozycje płyty poprzedniej były najdłuższe?
Jest przedstawienie, może nie tak widowiskowe jak Afterlife płyty poprzedniej, Dynamite bardziej przypomina Invincible, ale to nadal dobra, przebojowa kompozycja, świetnie zaśpiewana, tylko może jednak za bardzo romansują z metalcore w partii środkowej. Jest rockowo i bardzo przebojowo w Drop Dead Cynical, jest cukierkowo, płatki róż spadają na Elize Ryd w Trinity. Próbują grać coś bardziej eksperymentalnego w Massive Addictive, ale trochę tutaj odlecieli, bo melodia jest dość słaba, refren zbyt prosty i wracają kontrowersyjne klawisze debiutu. Znacznie lepszy jest Digital World, który Ryd śpiewa bardzo dumnie, ale to nadal nie poziom wbijających się bezlitośnie w głowę refrenów.
True to przesłodzona pościelówa i poszli jednak za bardzo w stronę rocka, ale wersja bez gitar i jeszcze mniej metalowa, ale brzmiąca niemal identycznie jest w Over and Done. Tę rockową, czy może nawet glamowo-stadionową przebojowość, czy może raczej próby jej użycia, słychać w Unreal, który szybko wytraca na mocy w refrenie, który jest bardzo chaotyczny i brzmi bardziej jak wariacja na temat płyty poprzedniej. Czeka się z niecierpliwością na jakiegoś dynamicznego killera, może nawet i romantycznego, jak Stardust czy Transhuman płyty poprzedniej, ale nie jest nim Danger Zone, który brzmi raczej jak DYNAZTY bez dyspozycji, An Ordinary Abnormality to raczej wypaczony pomysł MERCENARY i tutaj za duże pole do popisu dali Englundowi, bo wręcz masakruje tę kompozycję. Skyline to jakiś promyk nadziei, bo jest energia, ale wychodzi pewna schematyczność. Exhale to dobra ballada, której bardzo dobrze się słucha dzięki Lundbergowi i Ryd, szczególnie w refrenie. Bardzo dobre zakończenie.
Ponownie za mix odpowiada Jacob Hansen, nieco złagodził brzmienie i nie jest tak mocne i przejrzyste jak na albumie poprzednim. Występy wszystkich bez zarzutu, Ryd i Lundberg śpiewają tak, jak się od nich oczekuje, z kolei Englund jest niezły. Na pewno lepszy od poprzednika, ale jak na tak bogatą scenę MDM, jak jest Szwecja, wybór kogoś raczej tak rzemieślniczego jest dziwny. Sørensen oczywiście jak zwykle sieje zniszczenie i trochę szkoda, że można go usłyszeć tylko tutaj.
Tylko dobra płyta, świadcząca o kończących się pomysłach na kompozycje, może nawet czuć w tym pewien strach i pośpiech.
W końcu w tym samym roku, kilka miesięcy wcześniej swój debiut wydał TEMPERANCE i Pastorino nagrał ciekawą płytę. Na pewno ciekawszą niż ta, i bez wątpienia lepiej wyprodukowaną.
To był falstart, ale nie zachwiał silnej pozycji zespołu w Szwecji i Finlandii i ta płyta siedziała na szczytach list przebojów.
Ocena: 7/10
SteelHammer