04.09.2020, 01:46:38
Desolate Ways - Last Moons (2009)
![[Obrazek: R-8312310-1459143826-9441.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/zleMS2QFRSn5sv8kUvv_7CAxe7U=/fit-in/480x480/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-8312310-1459143826-9441.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Senseless 04:03
2. Regret 03:54
3. Immaculate 04:21
4. Last Moons 05:15
5. Your Hope Dies 05:43
6. Frozen Leaves 03:38
7. End of Day 05:44
8. No Turning Back 04:33
9. Empty 03:46
10. Winter 06:26
Rok wydania: 2009
Gatunek: Gothic Metal
Kraj: Brazylia
Skład:
Max Lima - śpiew, gitara
Elizeu Hainzenreder - gitara
Rodrigo Fernandes - bas
Igo Menegaz - perkusja
Gościnnie:
Joseane Fonseca Demeneghi - śpiew
Roger Fingle - instrumenty klawiszowe
Ocena: 7.3/10
SteelHammer
![[Obrazek: R-8312310-1459143826-9441.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/zleMS2QFRSn5sv8kUvv_7CAxe7U=/fit-in/480x480/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-8312310-1459143826-9441.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Senseless 04:03
2. Regret 03:54
3. Immaculate 04:21
4. Last Moons 05:15
5. Your Hope Dies 05:43
6. Frozen Leaves 03:38
7. End of Day 05:44
8. No Turning Back 04:33
9. Empty 03:46
10. Winter 06:26
Rok wydania: 2009
Gatunek: Gothic Metal
Kraj: Brazylia
Skład:
Max Lima - śpiew, gitara
Elizeu Hainzenreder - gitara
Rodrigo Fernandes - bas
Igo Menegaz - perkusja
Gościnnie:
Joseane Fonseca Demeneghi - śpiew
Roger Fingle - instrumenty klawiszowe
DESOLATE WAYS powraca, do zespołu powrócił też Igo Menegaz. Udało im się nawiązać współpracę z brazylijską wytwórnią Die Hard Records, znacznie większą od poprzednich, z jakimi zespół współpracował do tej pory. Na album nie trzeba było czekać długo i w sierpniu 2009 roku przyszedł czas na trzecią płytę, Last Moons.
Zaszła zmiana koncepcji. Tym razem jest bardziej LACRIMAS PROFUNDERE, CHARON, jest przebojowo i prościej. Może Senseless w stylu PANTHEIST aż tak tego nie wyraża z początku, ale w refrenach już tak. Kiedy Lima śpiewa czysto, brzmi on bardzo dobrze i słychać, że wyciągnął wnioski. Regret może nie powala oryginalnością, ale jest zagrany z bardzo dużym przekonaniem i zespół więcej jest w stanie z siebie wykrzesać niż na albumach poprzednich i wielka szkoda, że zabrakło tutaj pomysłu na ciekawe solo. CEMETERY atakuje w Immaculate, ale w wersji pancernej jak SENTENCED i perkusja jest tutaj świetna.
Last Moons to LACRIMAS PROFUNDERE albo jakaś inna bardziej rock gothic grupa i tutaj jednak za bardzo odpłynęli w rockową stronę i nie ma kruszących mury nowoczesnych refrenów PURE INC., które ładnie by tę kompozycję spięły. Skojarzenia z HEAVENWOOD są silne w Your Hope Dies przez potężne chóry, dalej jednak znów jest gothic rock i brak pomysłu na zakończenie, bo w drugiej połowie kompletnie nic się nie dzieje. Poza pokazem prężenia muskułów nad chórami, z którego niewiele wynika. Orkiestracje są we Frozen Leaves, ale jest to granie bardziej energetyczne i przebojowe i taki refren chyba już słyszałem w LACRIMAS PROFUNDERE. End of Day zaczyna się bardzo obiecująco z zadumanymi chórami i to jest najlepsza część utworu. Lima wyjątkowo hipnotyzuje w tle i bardzo dobrze wpasowuje się w chór. Potem dobre kopiowanie POISONBLACK w No Turning Back i Empty, chociaż w tym drugim brzmią jednak zbyt sztampowo. Na zakończenie Winter z duetem z gościnnie zaproszoną Josie. Więcej tutaj jest Skandynawii niż PARADISE LOST, najbliżej chyba temu do DRACONIAN, ale i słychać typowe dla Brytyjczyków ciepło gitar w pewnych momentach. Najbardziej chyba irytuje ponownie sztuczne wydłużanie czasu trwania kompozycji, bo kompozycja faktycznie kończy się w okolicach czwartej minuty, reszta to próba odtworzenia klimatu PARADISE LOST solem, może i najdłuższym na płycie, ale raczej z kategorii tych prostych. Szkoda, że nie odczuwa się tego jak prawdziwego finału, bo przecież Your Hope Dies zrobiło prawie to samo.
Najlepsza produkcja z całej dyskografii bez wątpienia. Bębny są potężne, blachy aż syczą i ten instrument jest ustawiony bez zarzutu. Solidne, typowo gotyckie gitary bez problemu przebijają się przez perkusję, tak jak orkiestracje nie są zagłuszane.
Lima przeszedł długą drogę, ale dopiero na tym albumie naprawdę się postarał i zaśpiewał dobrze. Na pewno lepiej niż na debiucie, gdzie brzmiał mechanicznie i sztucznie. Tym razem jednak zabrakło pomysłu na sola gitarowe i można odnieść wrażenie, jakby pomysłów na całą płytę nie starczyło i mimo że jest znacznie bardziej urozmaicona i różnorodna od poprzedniej, to wychodzi pewna schematyczność tego materiału.
Po premierze tego albumu zespół trochę pokoncertował, udzielił kilku wywiadów, ale stracił kontrakt z wytwórnią. W 2012 roku wydali własnym nakładem demo Farewell, po czym zniknął ze sceny. To była ostatnia odnotowana aktywność tego zespołu.
Szkoda, bo był potencjał na coś więcej.
Ocena: 7.3/10
SteelHammer