Mistweaver
#1
Mistweaver - Tales from the Grave (2010)

[Obrazek: R-3422601-1329799055.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fairytale 02:18       
2. Sons of Darkness 04:53     
3. Into the Realms of the Dead 04:47     
4. Siren of the Hellish Seas 05:43     
5. Voices from the Grave 05:04     
6. The Pestilence 04:34       
7. Smell of Death 06:50     
8. May God Deliver Death 04:23     
9. Through the Gate of Timeless Departure 05:53       
10. Another Endless Night 05:40     
11. A New Vision of the Apocalypse 05:03     
12. 666 - The Call 03:59       
13. A Madman's Epitaph 03:11

Rok wydania: 2010
Gatunek: Melodic Death Metal
Kraj: Hiszpania

Skład:
Raúl Weaver - śpiew, gitara
Eduardo Alonso Santos - gitara
David De Pedro Mediavilla - bas
Simón Cordero - perkusja
Eduardo Navazo - instrumenty klawiszowe

Gościnnie:
Mija Anderson - śpiew


MISTWEAVER to zespół ze sporym doświadczeniem. Założony w 1997 roku było raczej sensacją lokalną niż światową i pierwsze dwie płyty to były progresywne próby grania melodic extreme metalu, inspirowanego między innymi KALMAH, BEFORE THE DAWN i ALESTORM, ale to były płyty mało interesujące.
Age of Darkness to znów były progresywne wariacje na temat KALMAH, brzmiące bardziej autentycznie, a nie eksportowo, ale było to bardzo wtórne i niepotrzebnie skomplikowane jak muzyka INSOMNIUM czy SCAR SYMMETRY, mastering Mika Jussila przybliżył ich do celu.
Po 5 latach milczenia i poszukiwaniu perkusisty, 10 maja 2010 roku zespół wydaje swoją czwartą już płytę, nakładem brytyjskiego Casket Music.

Jest KALMAH, to słychać już w mroźnym i złym Sons of Darkness z dobrze znanymi ozdobnikami klawiszowymi i rwanymi melodiami przy bagiennej przestrzeni. Potężnym walcem jest Into the Realms of the Dead, tu ponownie KALMAH, urozmaicone AMORPHIS, coś z ANTESTOR w Siren of the Hellish Seas ze świetnymi wtrąceniami klawiszowymi i solem gitarowym wartym odnotowania.
KALMAH bardziej w stylu CHILDREN OF BODOM atakuje w Voices from the Grave i wyczuwalne jest tutaj zło KEEP OF KALESSIN, ale w drugiej połowie już zaczyna wychodzić schematyzm tego albumu i jednolitość, monotonia, jeśli chodzi o pomysły. Ta płyta niczym nie zaskakuje, The Pestilence jest dobry, ale do The Black Waltz ta kompozycja nie ma nawet startu, a Smell of Death to niepotrzebne wstawki progresywne, ale w drugiej połowie jak dumnie pędzą w stylu SUIDAKRA. Czeka się jednak na jakąś niespodziankę, ale ani May God Deliver Death, ani Through the Gate of Timeless Departure niczym nie zaskakują. Może Another Endless Night w swoim folkowym zacięciu zaskakuje nawiązaniem do przeszłości zespołu, ale do tej płyty raczej nie pasuje, a bardzo brutalny 666 - The Call to nawiązanie do tego, co będzie w przyszłości.
Na koniec AMORPHIS/INSOMNIUM w spokojnym A Madman's Epitaph. Kojący i poprawny jak cały album.

Tak jak kompozycje są dobre z drobnymi przebłyskami, to brzmienie jest na niezwykle wysokim poziomie. Mocna perkusja, krystalicznie czysta i ostra gitara z delikatnymi akcentami basu, ale po duecie Andy LaRocque, który też był producentem, i Mika Jussila nie można było spodziewać się niczego innego, jak perfekcji.
Akcenty fińskie zaznaczone są mocno i słucha się tego dobrze, ale poprawność i brak pomysłów sprawia, że kompozycje zlewają się w jedną całość i sprawia, że jest to materiał przewidywalny, który nie kryje zbyt wielu niespodzianek.
Album został przyjęty z mieszanymi uczuciami, Weaver jednak się nie poddał i mimo straty klawiszowca, kontynuował działalność nadal.
Przez ten czas jednak pozostawał w ukryciu i zniknął na kolejne 4 lata.

Ocena: 7.7/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Mistweaver - przez SteelHammer - 21.02.2021, 14:38:46
RE: Mistweaver - przez SteelHammer - 22.02.2021, 10:30:15
RE: Mistweaver - przez SteelHammer - 04.03.2021, 21:28:07

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości