28.09.2021, 16:44:44
Witch Cross - Angel of Death (2021)
![[Obrazek: 942509.png?4258]](https://www.metal-archives.com/images/9/4/2/5/942509.png?4258)
tracklista:
1.Tempus Mori Est 01:27
2.Angel of Death 04:09
3.Marauders 05:03
4.Evil Eye 03:47
5.The Chosen One 05:52
6.Phoenix Fire 03:48
7.Siren's Song 05:58
8.Eye of the Storm 04:19
9.Last Rites 04:54
10.Warrior 04:58
9.Last Rites 04:54
10.Warrior 04:58
rok wydania: 2021
gatunek: heavy metal
Kraj: Dania
skład zespołu:
Kevin Moore - śpiew
Mike Wlad (Michael Koch) - gitara
Paul Martin ( Poul Martin Nielsen) - gitara
Little John Field (Jan Normark Petersen) - gitara basowa
Jesper Haugaard - perkusja
Przypomniał o sobie WITCH CROSS z Kopenhagi i to niemal w tym samym składzie co w roku 2013, tyle że z nowym perkusistą Jesperem Haugaardem, który występuje w zespole od 2016. Cieszy obecność Kevina Moore, bo na poprzedniej płycie zaśpiewał bardzo dobrze. High Roller Records wydał nową muzyczną propozycję Duńczyków w czerwcu.
WITCH CROSS pozostaje w kręgu tradycyjnego heavy metalu, choć tym razem inspiracje są nieco szersze i sięgają nawet klimatów muzycznych MERCYFUL FATE czy KING DIAMOND w ciekawie zaaranżowanym (wysokiej klasy partia instrumentalna) Marauders. Dominuje jednak klasyczny heavy metal lat 80tych w tempach średnich i do tego gatunku należą dobrze prezentujący się tytułowy Angel of Death oraz Evil Eye, pełen atrakcyjnych gitarowych ozdobników Kocha, a także dosyć ostry w ciętych zagrywkach gitarowych Eye of the Storm.
Łagodnie się prezentują we wstępie do The Chosen One, jednak i tutaj nie mamy do czynienia z balladą w stylu AOR, jest tradycyjny heavy metal w bojowym stylu, urozmaicony ciętymi solami gitarowymi. W pewnym sensie bardziej to amerykańskie niż europejskie jednak. Za to na pewno europejsko i rycersko-folkowo prezentuje się Phoenix Fire i jest to utwór żywy, zagrany z dużą energią i wyróżniający się zgrabnie poprowadzoną melodią zarówno zwrotek jak i refrenu. Najdłuższy Siren's Song to utwór pełen sentymentalnego dramatyzmu, mocny zarazem i poetycki, utrzymany w średnim tempie i dostojny. Może to, że w pewnym momencie przechodzi w szybki galop zaskakuje i rozbija klimat, ale sola gitarowe wynagradzają to i następuje powrót do spokojnego rozgrywania wszystkiego w epickim stylu. Last Rites ma bardzo ciekawą, z lekka zadumaną melodię i refren, który można uznać za najbardziej rozpoznawalny i przebojowy na tej płycie. Na końcu znajduje się Warrior i taki tytuł zawsze wiele obiecuje. Faktycznie, to najbardziej heroiczno-rycerski utwór na tej płycie, w najbardziej klasycznej tradycji lat 80tych w ramach stylu z pięknymi ozdobnikami gitary solowej i pełnym elegancji epickiej wokalem. Dystyngowana wolna część instrumentalna dodaje powagi i dostojności.
Koch jako producent zaprosił do współpracy Mistrza Jacoba Hansena w opcji masteringu i oczywiście procentuje to świetnym brzmieniem. Mruczy bas, syczą blachy, gitary mają głęboki ton z pewną dawką wyważonej ostrości, a klarowność całości uwypukla się w łagodniejszych, mniej intensywnych gitarowo fragmentach.
Istotne jest to, że to album wyrównany, bez słabych momentów, nawet jeśli porywających momentów za wiele nie ma. Do tego świetnie śpiewa Kevin Moore, a gitarzyści grają elegancko i miejscami kunsztownie. Bardzo dobra płyta z tradycyjnym heavy metalem. Wypada się tylko cieszyć, że ta ekipa nagrała po latach taki solidny album.
ocena: 8/10
new 28.09.2021
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"