09.03.2022, 19:28:29
Kingcrown - Wake Up Call (2022)
tracklista:
1. Wake Up Call 04:51
2. The End Of The World 03:53
3. Story Of Mankind 03:39
4. Lost Foreigner 03:51
5. One With Earth 04:12
6. To The Sky And Back 03:18
7. The Awakening 04:36
8. A New Dawn 03:54
9. Gone So Long 03:32
10. City Light 03:53
11. Fire Burns Again 03:58
rok wydania: 2022
gatunek: heavy/power metal
kraj: Francja
Jo Amore - śpiew
Bob Saliba - gitara, gitara akustyczna
Ced Legger - gitara
Seb Chabot - gitara basowa
David Amore - perkusja
W roku ubiegłym doszło w tym zespole do wielkich zmian personalnych i ostatecznie bracia Amore musieli pozyskać do współpracy nowych muzyków. Pojawili się Bob Salba i Seb Chabot z GALDERIA oraz Ced Legger ze szwajcarskiego heavy metalowego HEADLESS CROWN, rozwiązanego w 2019. W nowym składzie nagrany został album "Wake Up Call", którego premierę wydawca Rock of Angels Records planuje na 25 marca.
Zazwyczaj tytułowa kompozycja jest swoistą wizytówką tego, co grupa ma zamiar zaprezentować całościowo, często też bywa nieco lżejszą, bardziej rockowo przebojową, by przyciągnąć słuchaczy spoza ścisłego grona metalowców. Tutaj niestety Wake Up Call jest mało interesującym w melodii utworem z pogranicza power i heavy metalu. Jakoś to inaczej brzmi niż muzyka z pierwszej płyty zespołu (i OBLIVION), słychać, że to nie są ci sami potężnie grający gitarzyści. Prosta gra Szwajcara, Bob Saliba poszukujący swojego miejsca w stylistyce raczej stanowiącej rezultat funkcjonowania w GALDERIA, czyli innej manierze wykonawczej, niż oczekiwany masywny heavy/power... Kilka razy Salba zagrał udane sola, zasadniczo jednak to nieco niski jak na niego poziom i w innych z kolei brakuje czytelności. Gdy grają realnie lżej i niemal ocierają się o hard'n'heavy w The End of the World, rokendrolowy zadzior jest mało porywający. Balladowy Lost Foreigner jest słaby. Po prostu. Także w tym, jak się potem rozwija w kategorii melodic rock. Nieco to ratuje solo gitarowe... A New Dawn to taki GUN BARREL w słabszej wersji z lepszych płyt i markowaniem tego na power metal. Dobre, niech będzie, że dobre. Epicki heavy/power wychodzi tu lepiej i na pewno potoczysty galopujący Story of Mankind jest kapitalny w zwrotkach, ale refren jego poziomu nie osiąga. Co ważne, w takim repertuarze najlepiej wypada Jo Amore, który chociażby w openerze się specjalnie nie popisał. Świetnie się zaczyna od bojowego ataku riffowego One With Earth, ale co jest potem? Refren radiowy średnich lotów, zupełnie poza heroiczną konwencją motywu głównego. Jo jakiś taki rock/metalowo ożywiony, nieszczery w tym wszystkim. Przelatują heavy metalowe z domieszką hard rocka i niewysokich lotów rycerskości To the Sky and Back oraz toporny w konstrukcji The Awakening. Po co tu Amore tak krzyczy? Przy pianinie też krzyczy niepotrzebnie w Gone So Long, a może i potrzebnie, bo ta kompozycja nic nie wnosi do romantycznego Ogrodu Metalowej Łagodności. Zupełnie nieudany utwór. Potem mocniej, ale też zupełnie bez pomysłu w rock/metalowym City Light i na koniec Fire Burns Again. To tak jakby MANOWAR. No jakby...
Trochę bez wiary wykorzystuje tym razem swój perkusyjny zestaw David Amore...
Mix i mastering zrobił Roland Grapow. Jest to sound na pewno lżejszy niż ten 2019. Jest także czytelny, neutralny i nie wzbudzający szczególnych emocji.
Nie tędy droga. Może nie ten skład... Powszednie, oklepane granie heavy i power metalu. Rozczarowanie, rozczarowanie i to spore.
ocena: 6,2/10
new 9.03.2022
Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Rock of Angels Records.
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"