18.08.2023, 16:18:09
Warmen - First of the Five Elements (2014)
![[Obrazek: NS0yMDExLmpwZWc.jpeg]](https://i.discogs.com/wQDmOLPbUdixWvJL5R_Rb6Io5WKL4a8aO6HLRbIh-Hc/rs:fit/g:sm/q:90/h:600/w:600/czM6Ly9kaXNjb2dz/LWRhdGFiYXNlLWlt/YWdlcy9SLTY1ODA3/OTYtMTQyMjQ1MTc5/NS0yMDExLmpwZWc.jpeg)
Tracklista:
1. Intromental 03:31
2. The Race 03:54
3. The Red Letter 03:52
4. Ruler of Your World 04:10
5. Suck My Attitude 04:02
6. When Worlds Collide 03:30
7. First of the Five Elements 03:41
8. Devil in Disguise 04:28
9. Like a Virgin (Madonna cover) 03:38
10. Anger 04:17
11. Human Race 04:45
12. Man Behind the Mask (Alice Cooper cover) 03:38
Rok wydania: 2014
Gatunek: Power Metal
Kraj: Finlandia
Skład:
Antti Warman - gitara
Jyri Helko - bas
Mirka Rantanen - perkusja
Janne Warman - instrumenty klawiszowe
Gościnnie:
Pasi Rantanen - śpiew (2, 4, 6, 8, 10, 11)
Jonna Kosonen - śpiew (3, 9)
Alexi Laiho - śpiew (5, 12)
![[Obrazek: NS0yMDExLmpwZWc.jpeg]](https://i.discogs.com/wQDmOLPbUdixWvJL5R_Rb6Io5WKL4a8aO6HLRbIh-Hc/rs:fit/g:sm/q:90/h:600/w:600/czM6Ly9kaXNjb2dz/LWRhdGFiYXNlLWlt/YWdlcy9SLTY1ODA3/OTYtMTQyMjQ1MTc5/NS0yMDExLmpwZWc.jpeg)
Tracklista:
1. Intromental 03:31
2. The Race 03:54
3. The Red Letter 03:52
4. Ruler of Your World 04:10
5. Suck My Attitude 04:02
6. When Worlds Collide 03:30
7. First of the Five Elements 03:41
8. Devil in Disguise 04:28
9. Like a Virgin (Madonna cover) 03:38
10. Anger 04:17
11. Human Race 04:45
12. Man Behind the Mask (Alice Cooper cover) 03:38
Rok wydania: 2014
Gatunek: Power Metal
Kraj: Finlandia
Skład:
Antti Warman - gitara
Jyri Helko - bas
Mirka Rantanen - perkusja
Janne Warman - instrumenty klawiszowe
Gościnnie:
Pasi Rantanen - śpiew (2, 4, 6, 8, 10, 11)
Jonna Kosonen - śpiew (3, 9)
Alexi Laiho - śpiew (5, 12)
Solowy projekt Janne Warmana przypomina o sobie po 5 latach, w stałym składzie, który uzupełniają goście. Tylko wytwórnia się zmieniła i wydania piątego albumu we wrześniu 2014 roku podjęła się londyńska wytwórnia PledgeMusic.
Intromental to niestety bardzo blade wprowadzenie, w którym o kunszcie wykonawczym mówić trudno, kiedy poziom zaawansowania prezentują w okolicach trzeciej ligi melodic metalu szwedzkiego.
Największą zmianą jest liczba gości, gdzie zdecydowanie mocnym atutem jest Pasi Rantanen z THUNDERSTONE, który śpiewa w połowie kompozycji i jest w formie, jakiej należało się po nim spodziewać. Mocny głos prawdziwego rockmana. Na Japanese Hospitality utwory z jego udziałem były najciekawsze i miały w sobie pierwiastek LEVERAGE i THUNDERSTONE. Tym razem niestety mało tutaj Finlandii, a więcej siłowego heavy i power metalu szwedzkiego odartego z mocy z pomocą typowo fińskiego brzmienia w perkusji, jak i w gitarach, które są bardzo delikatne. The Race to świetny tego przykład, gdzie pomysł na główną melodię zapożyczony jest z LION'S SHARE, ale bez soczystości i ciężaru gitary brzmi to płasko, a Pasi Rantanen, mimo starań, brzmi blado w takim bezsilnym graniu, szczególnie w refrenie. Tak samo czeka się na jakiś refren w Ruler of Your World, który zaczyna się obiecująco, ale to tylko poprawne kopiowanie LEVERAGE, które jednym uchem wpada, a drugim wypada.
Suck My Attitude to wulgarne granie CHILDREN OF BODOM z tamtego okresu i poza formą Laiho niewiele jest tutaj dobrego do powiedzenia, ponieważ melodia jest mało wyszukana, a poziom techniczny znacznie poniżej oczekiwań. Man Behind the Mask za to bardziej przypomina nieudaną kopię 5 STAR GRAVE. Jonna Kosonen zaśpiewała tym razem tylko w dwóch kompozycjach i The Red Letter to krążenie wokół VOLBEAT a THUNDERSTONE, które jest bardzo przeciętne. Cover Madonny wyszedł słabo i to bardziej oferta dla fanów bezosobowego hair metalu.
Ale wracając do Pasi Rantanen... No szkoda go w tak przeciętnym repertuarze i When Worlds Collide to bardzo przeciętny power metal, którego nawet nie ma co porównywać do STURM UND DRANG. Devil in Disguise to bardziej JORN i MASTERPLAN i niestety do tego typu muzyki Rantanen zwyczajnie nie pasuje. Podobnie jest w Human Race i nawet Pasi próbuje się stylizować na Jorna, ale ten jest tylko jeden. Anger to poprawne nawiązanie do debiutu THUNDERSTONE i to tak naprawdę tyle.
Killerów brak, kompromitacji kilka, ale przytłacza przeciętność i bezbarwność tego albumu, tak samo to, jak bardzo bezstylowy i niespójny on jest. Czysto synkretyczny LP, który nie wykorzystuje nawet w połowie potencjału głównego gościa.
Można było zagrać sympatyczny heavy power fiński. Tymczasem jest mielonka skandynawska, która tylko była pakowana w Finalndii.
Ocena: 4.5/10
SteelHammer