28.05.2024, 05:42:33
https://ibb.co/G7MQYvT
Epilog rozpoczęty
Za mną 14h rozgrywki i muszę przyznać, że bardzo się wciągnąłem. Spodziewałem się, że bez dubbingu mnie nie porwie, ale jakże się myliłem..
Naprawdę mi się podoba. Questy i dialogi są dobrze rozpisane. Czasem czynności, które trzeba wykonać zaskakują, a czasem nie, bo nauczony już graniem w Przeznaczenie, orientuje się, co powinienem zrobić i jaki mniej więcej może być ciąg przyczynowo-skutkowy w questach. To duży plus - bo rzeczywiście czuć, że jest to kontynuacja - jakby 7 rozdział, tyle że znów jesteś gówniakiem przetyranym szalupą, a nie kocurem po Irdorath.
Porównując do Przeznaczenia gra mi się lepiej - pewnie dlatego, że już mam doświadczenie z DT. Ale też przyjemniej się biega po jednym zenie, mniej jest zadań przynieś -> zanieś, a jeśli już są to nie trzeba zapieprzać po zenach i są też ukryte, niepiśmienne w dzienniku - co paradoksalnie zachęca do ich wykonania.
Biedny Fellan dostał po pysku, bo miał miotłę, a tu miała być premium prima sort ryżowa
Jeśli chodzi o poziom trudności, to jak dla mnie jest łatwiejsze niż przeznaczenie.. Więcej myślenia, mniej naparzania. Zręczność cały czas OP, więc nie popełniłem błędu z Przeznaczenia i nauczyłem się właściwego eliksiru, dzięki czemu więcej nakradłem m.in. eliksirów, złota i zwojów, przez co goblin z siekierką nawet przez chwilę nie stanowił problemu...
Szukanie niektórych osób zajęło mi najwięcej czasu, głównie kolegów z Gildii. Tutaj akurat spora trudność ze zwierzakami, którzy byli tak ustawieni, że naprawdę trzeba było pogłówkować - za to plus, bo nie spodziewałem się, że trzeba, aż tak daleko się zapuścić na tak niskim lvl-u.
Skupiłem się też (chyba nadto) na immersji, bo do 13 lvl nie byłem w ogóle w klasztorze. A to dlatego, że pewien Pan od książek powiedział, że jeszcze nie idziemy
No zrozumiałem, że muszę poczekać na to miejsce, podobnie jak z wieżą maga
Finalnie dobrze wyszło, bo nie miałem natłoku danych i mogłem się skupić na reszcie lokacji, co dało mi dużo frajdy.
Z minusów, to raz nie wczytały mi się tekstury twarzy, ale zgodnie z radami na forum zresetowałem grę i było już git. A no i waypointy. Ale to już zoorientowałem się po Przeznaczeniu, że trzeba czasem pokrążyć.
Nie mogę się doczekać, aby dalej popykać i rozkminić gotowanie.
Epilog rozpoczęty

Za mną 14h rozgrywki i muszę przyznać, że bardzo się wciągnąłem. Spodziewałem się, że bez dubbingu mnie nie porwie, ale jakże się myliłem..
Naprawdę mi się podoba. Questy i dialogi są dobrze rozpisane. Czasem czynności, które trzeba wykonać zaskakują, a czasem nie, bo nauczony już graniem w Przeznaczenie, orientuje się, co powinienem zrobić i jaki mniej więcej może być ciąg przyczynowo-skutkowy w questach. To duży plus - bo rzeczywiście czuć, że jest to kontynuacja - jakby 7 rozdział, tyle że znów jesteś gówniakiem przetyranym szalupą, a nie kocurem po Irdorath.
Porównując do Przeznaczenia gra mi się lepiej - pewnie dlatego, że już mam doświadczenie z DT. Ale też przyjemniej się biega po jednym zenie, mniej jest zadań przynieś -> zanieś, a jeśli już są to nie trzeba zapieprzać po zenach i są też ukryte, niepiśmienne w dzienniku - co paradoksalnie zachęca do ich wykonania.
Biedny Fellan dostał po pysku, bo miał miotłę, a tu miała być premium prima sort ryżowa

Jeśli chodzi o poziom trudności, to jak dla mnie jest łatwiejsze niż przeznaczenie.. Więcej myślenia, mniej naparzania. Zręczność cały czas OP, więc nie popełniłem błędu z Przeznaczenia i nauczyłem się właściwego eliksiru, dzięki czemu więcej nakradłem m.in. eliksirów, złota i zwojów, przez co goblin z siekierką nawet przez chwilę nie stanowił problemu...
Szukanie niektórych osób zajęło mi najwięcej czasu, głównie kolegów z Gildii. Tutaj akurat spora trudność ze zwierzakami, którzy byli tak ustawieni, że naprawdę trzeba było pogłówkować - za to plus, bo nie spodziewałem się, że trzeba, aż tak daleko się zapuścić na tak niskim lvl-u.
Skupiłem się też (chyba nadto) na immersji, bo do 13 lvl nie byłem w ogóle w klasztorze. A to dlatego, że pewien Pan od książek powiedział, że jeszcze nie idziemy


Finalnie dobrze wyszło, bo nie miałem natłoku danych i mogłem się skupić na reszcie lokacji, co dało mi dużo frajdy.
Z minusów, to raz nie wczytały mi się tekstury twarzy, ale zgodnie z radami na forum zresetowałem grę i było już git. A no i waypointy. Ale to już zoorientowałem się po Przeznaczeniu, że trzeba czasem pokrążyć.
Nie mogę się doczekać, aby dalej popykać i rozkminić gotowanie.