Raging Fate
#1
Raging Fate - Mutiny (2025)

[Obrazek: Cover_Art.jpg?fit=768%2C768&ssl=1]

Tracklista:
1. Dead Man's Land 03:53      
2. Skull and Bones 05:01      
3. Horror Movie Mania 04:02      
4. Darkness and Sorrow 03:33      
5. Blood Red Sky 05:10      
6. Mutiny 03:51      
7. Powder and Flame 05:21      
8. The Vendetta Ride 04:02      
9. The Great Heathen Army 08:05

Rok wydania: 2025
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Mattias Lövdal - śpiew, gitara, bas


To już trzeci album solowego projektu Mattiasa Lövdala, z premierą wyznaczoną na 11 stycznia 2025 roku nakładem Stormspell Records.

RAGING FATE nigdy nie było czołowym zespołem Szwecji i raczej znany jest na obrzeżach sceny jako sprawna, ale niczym niewyróżniająca się grupa. Na tym LP jest więcej Kasparkowego heavy metalu, co słychać już w niezłych Dead Man's Land oraz Skull and Bones, chociaż dużo jest w tym interpretacji i rozwiązań znanych z BLAZON STONE Ceda, który tutaj gościnnie zagrał sola gitarowe, dobre i niczego mu nie można zarzucić.
Same kompozycje to również nic nowego, teutoński heavy metal z ciągotami do USA, jak w Horror Movie Mania i wczesnej twórczości GRAVE DIGGER i RUNNING WILD, jak The Vendetta Ride. To co najwyżej poprawny, mało porywający heavy metal. Z pirackich kompozycji najsłabiej wypada mało wyrazisty In Darkness and Sorrow, gdzie Mattias Lövdal pokazuje, że lepszy z niego basista i gitarzysta, niż wokalista. Mało wyrazisty refren, przeciętna melodia i jedynie basowe szarże i sola Ceda ratują tę kompozycję. Blood Red Sky to piracki heavy metal na poziomie METALDER i jest to nawet niezłe, podobnie jak Mutiny, chociaż w tym doładowanym heavy power zabrakło bardziej atrakcyjnego refrenu, powtarzając błędy włoskiego SILVERBONES.
Najdłuższy na tym LP The Great Heathen Army jest całkiem niezły, szczególnie w partii środkowej, kiedy próbują to rozegrać bardziej nostalgicznie i epicko. Kolos w założeniu podobny do tych z RUNNING WILD, chociaż nie tak atrakcyjny jak kompozycje BLAZON STONE czy Kasparka.
Forma wokalna Mattias Lövdala jest taka sobie, ale on nigdy nie był szczególnie dobrym wokalistą, chociaż na poprzednim albumie wydawał się bardziej zawadiacki.

Pod względem produkcji nie ma tutaj czego zarzucić, w końcu za sound odpowiada sam Ced. Znakomite ustawienie basu godne uznania.
Kolejny poprawny album z niemieckim heavy metalem, gdzie szybsze, pirackie kompozycje są zdecydowanie ciekawsze od nudnego, teutońskiego heavy metalu.


Ocena: 7/10

SteelHammer

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Stormspell Records.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Raging Fate - przez SteelHammer - 06.01.2025, 17:13:58

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: