Blackslash
#5
Blackslash - Heroes, Saints & Fools (2025)

[Obrazek: 1297192.jpg?2106]

Tracklista:
1. Heroes, Saints & Fools 04:55      
2. 東京 (Tokyo) 04:26      
3. Sacrificed 03:25      
4. Black Widow 05:22      
5. Life After Death 05:35      
6. The Watcher 05:31      
7. Die by the Blade 05:05      
8. Where Are We Heading to? 05:37      
9. Maniacs and Madmen 04:56

Rok wydania: 2025
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Clemens Haas – śpiew
Christian Haas – gitara
Daniel Hölderle – gitara
Alec Trojan – bas
David Hofmeier – perkusja


Po trzech latach studyjnego milczenia, BLACKSLASH powraca z piątym już albumem, który wydany został 31 stycznia 2025 roku przez Iron Shield Records.

Tym razem tytuł płyty został pożyczony od SARACEN, chociaż sama muzyka z twórczością Roba Bendelowa ma niewiele wspólnego, poza inspiracją muzyką z Wysp. Heroes, Saints & Fools cofa grupę do czasów debiutu, gdzie poza IRON MAIDEN są słyszalne wpływy innych zespołów NWOBHM, ale o jakości zdecydowanie niższej.
Tytułowa kompozycja realnie niczym się nie wyróżnia, bo ani melodia nie jest zbyt porywająca czy oryginalna, a sola gitarowe są poniżej oczekiwań i Christian z Danielem kontynuują mechaniczną, beznamiętną grę z albumu poprzedniego. Dobrym tego przykładem jest Tokyo z przeciętnym refrenem i tutaj jest teutoński heavy metal w refrenie i przejściach, a czy można coś dobrego powiedzieć o Sacrificed? Równie beznamiętny, bezbarwny germańsko-brytyjski heavy metal. Nie ma tutaj żywiołu, nie ma pazura albumów poprzednich. Niesprawiedliwe byłoby porównanie tego albumu z wyśmienitym Lightning Strikes Again, ale ten LP nie jest nawet blisko Sinister Lightning, nie mówiąc już o debiucie. Może i w Black Widow można doszukać się jakiś pogłosów SARACEN, szczególnie tego z Redemption z 2014 roku i tutaj ten jeden raz gitarzyści pokazują, że żyją i dają jakiś konkretny popis, choć niezbyt spektakularny jak na ich umiejętności.
Life After Death jak i The Watcher to IRON MAIDEN, ale te aranżacje i melodie znacznie lepiej zostały wykorzystane w greckim STRAY GODS i tu nie pomaga ani fakt, że większość tego LP jest utrzymana w stosunkowo monotonnych, wolniejszych tempach, a realne przyspieszenie zaczyna się dopiero od poprawnego The Watcher. Nawet nieźle wypadł szybszy Die By The Blade, ale nie ma tutaj szarż i natarć jak na ich najlepszych LP. Do tego Clemens Haas śpiewa może i ciekawiej niż w 2022 roku, ale nadal wypada jednak jako wokalista jednowymiarowy, kiedy jednak próbuje zaprezentować sobą coś więcej, to wychodzi to fatalnie jak w niezwykle marnej balladzie Where are we Heading To?. Więcej tutaj czuć zmęczenia niż prawdziwej pasji.

Brzmienie nie jest tak głośne i surowe jak na No Steel No Future i na pochwałę zasługuje wysunięcie basu na pierwszy plan (bo i Alec Trojan gra bardzo dobrze, ale brzmi to wszystko miękko i ospale. Nie rozrywa to słuchacza jak to, co było w 2018 roku i brzmi to bardziej jak typowy, sztucznie postarzany ostatnio popularny sound komercyjny.
Mógłby być z tego materiału nawet niezły EP, bo druga połowa jakoś się jeszcze broni, pierwsza część to jednak bezsilność i brak pomysłu na kompozycje, gdzie nie ma miejsca na pasję, a jedynie wyrachowanie.
Szkoda, że to kolejne rozczarowanie, ale może następnym razem się uda? W końcu do trzech razy sztuka...


Ocena: 6/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Blackslash - przez Memorius - 23.10.2018, 19:04:51
RE: Blackslash - przez Memorius - 01.01.2019, 17:49:32
RE: Blackslash - przez Memorius - 09.10.2019, 17:45:57
RE: Blackslash - przez Memorius - 07.03.2022, 12:46:00
RE: Blackslash - przez SteelHammer - 05.02.2025, 21:12:46

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: