Owlbear
#2
Owlbear - Feather & Claw (2025)

[Obrazek: 1296061.jpg?2503]

Tracklista:
1. As Arrows Hail 03:27      
2. Shadow of the Dragon 03:48      
3. Crawl from the Carcass 04:04       
4. Altar of Earth 04:27       
5. Song of the Grey Witch 05:27       
6. Hawkriders of the Wastes 04:38      
7. Wild Shape 05:19       
8. Devastation Be My Name 04:28     
9. Bloodsilver 04:41     
10. The Fall of Netheril 05:39

Rok wydania: 2025
Gatunek: Heavy/Power Metal
kKaj: USA

skład zespołu:
Katy Scary - śpiew
Jeff Taft - gitara
Leona Hayward - bas
Estee Slaughter - perkusja


W niezmienionym składzie, Katy Scary powraca z OWLBEAR z drugim albumem, wydanym przez greckie Alone Records 28 lutego 2025 roku.

Duch NWOTHM jest silny w tym zespole, tak jak USPM i wymiatają w rycerskim As Arrows Hai, utrzymanym w średnich tempach i z wgniatającą w ziemię sekcją rytmiczną. Od strony technicznej ten album jest chwilami o kilka poziomów wyżej od debiutu. Katy Scary jest równie znakomita, co na debiucie, co słychać w Shadow of the Dragon, który jest równie nośny, jak Fiend of Fire.  Szarże Leona Hayward są tutaj rewelacyjnie i słusznie jest tutaj często w centrum, pokazując swoje umiejętności, które zmiatają konkurencję z planszy. Estee Slaughter gra wyśmienicie i nie boi się talerzy, to gra energiczna i typowa dla USPM, pełna płynnych przejść i współpracy z resztą zespołu.
Zmiany w muzyce są i w pewnym stopniu to jest ewolucja stylu z debiutu, co słychać w absolutnie niszczącym, nakreślonym lekko neoklasycznym duchem Altar of Earth w stylu z debiutu ADAMANTIS czy WRETCH. Świetny refren i połączenie USPM z europejską melodią. Jeff Taft na tym LP dewastuje i demoluje swoją wirtuozerią i lekkością, z jaką gra, przemycając tutaj swoje doświadczenia z ADAMANTIS (Altar of Earth, Hawkriders of the Wastes), a dialog w As Arrows Hail z Hayward to prawdziwa poezja. Może jest tutaj mniej epickiego rozmachu niż na debiucie, a więcej classic metalu, co słychać w delikatnie nostalgicznym, przestrzennym refrenie Hawkriders of the Wastes, ale i jest tutaj coś z EXXPLORER. Wild Shape to gitarowa uczta i wirtuozeria, gdzie dla Tafta należą się owacje na stojąco. Prawdziwy Guitar Hero. Energiczny Devastation Be My Name pokazuje, czego zabrakło na ostatnim LP ADAMANTIS, najbardziej na tym LP dewastują jednak Bloodsilver oraz The Fall of Netheril. Bloodsilver to typowy wymiatacz w stylu USPM, pełen mocy OMEN i MANOWAR z najlepszych czasów ze znakomitym refrenem i pracą sekcji rytmicznej, z kolei marszowy, epicki The Fall of Netheril z ciągotami doom i onirycznym klimatem czaruje i zniewala klimatem TAD MOROSE i MANILLA ROAD.
Największym minusem tej płyty jest Crawl from the Carcass i szkoda tutaj wspaniałych ornamentacji gitarowych Tafta na tak mizerny, stadionowy hair metal.

Sound może nie tak klasyczny, jak na LP poprzednim, ale bardzo dobry, z głośną gitarą i znakomicie ustawioną, wyrazistą sekcją rytmiczną i Katy ponownie wycofaną.
Album nieco inny w klimacie, może z delikatnie słabszym zestawem kompozycji, nadal jednak będący hołdem dla sceny amerykańskiej, który wykonany został z polotem i niesamowicie wysokim poziomie wykonania. Sensacja z USA atakuje po raz drugi, a ich imię Dewastacja!


Ocena: 9.1/10

SteelHammer
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Owlbear - przez Memorius - 20.08.2023, 13:57:27
RE: Owlbear - przez SteelHammer - Wczoraj, 17:37:44

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości